5.Zwykły dzień

22 1 0
                                    



Tak jak myślałam obudził mnie wstrętny dźwięk budzika, który wskazywał na 9:00 rano. Nie wiem ile spałam, ale sądząc po moim samopoczuciu - nie długo.

No cóż nie ma co, trzeba wstać i się ogarnąć, bo przecież samo się nie zrobi.

Wstałam leniwie z łóżka i od razu ubrałam swoje ulubione szare laczuszki. W pokoju panował mrok więc odsłoniłam rolety i wpuściłam poranne promienie słoneczne po czym otwarłam na oścież okna. Wyszłam z pokoju lekko zaspana, ale już na pewno lepiej się czułam niż wczoraj. Mój kot wyszedł za mną z pokoju ale zaraz zawrócił bo jednak w mieszkaniu nie było super ciepło. Swoje kroki skierowałam do łazienki, a następnie poszłam rozejrzeć się po kuchni i salonie aby zobaczyć czy jestem sama na chacie.  Nie byłam, w drugiej sypialni smacznie spali moi lokatorzy.

Weszłam do swojego pokoju i wybrałam ubrania na dziś - czarny top, podarte jeansy do kolan na to jeansowa narzutka za kolana.

W łazience wykonałam wszystkie poranne czynności. Przebrałam się, z włosów zrobiłam tzw. "bokserki", lekki makijaż nie wymagający dużego starania. Tak wyszłam do kuchni aby przygotować śniadanie dla naszej trójki i kota.
Pełna lodówka dużo pomogła. Tak wpadłam na pomysł naleśników.

1,2,3 i ciasto gotowe.

Teraz nałożyłam do miseczki karmy mokrej, a do drugiej karmy suchej dla Łysego. 

Nie całe 10 minut potem na całe mieszkanie roznosił się zapach świeżych i pysznych naleśników, co obudziło śpiochów, którzy wyszli ze swojej kryjówki zaspani, nie było żadnego "Dzień Dobry" itd.

- Naleśniki ? - zapytała Marcelina

- Rejczel - mrugnęłam i odwróciłam się do dziewczyny z uśmiechem na ustach. - Co wybieracie ? jogurt? dżem? cukier ? - pytałam rozkładając na stole dodatki do naleśników.

-Wszystko. - Kuba potarł dłoń o dłoń na ten widok.

- Wedle życzenia.

Nałożyłam po naleśniku dla każdego i zrobiłam kawę, po skończonym śniadaniu pozmywałam, a oni poszli się ogarnąć. W między czasie przyszedł listonosz i przyniósł dwa rachunki do zapłaty oraz jakiś list do mnie.

A  potem zobaczę co chcą. Na razie trzeba trochę posprzątać tu i tam.

Łysy poszedł załatwić swoje sprawy, a potem  znowu spać. A ja swój list wrzuciłam między pościele.

Sprzątnęłam łazienkę, kuchnię i duży pokój . Nawet się nie obróciłam, wszystko było czyste i poukładane. Dobra dwie godziny mi zleciało. Przy okazji porobiłam listę rzeczy, które się skończyły.

Pierdziele, pokój będę sprzątać w nocy. Idziemy do galerii i na paznokcie.

Wzięłam torebkę, ubrałam sandały na platformach i wyszłam przedtem zamykając okna oraz drzwi w pokoju.

Autobusem dojechałam do galerii, która była w sercu Warszawy, w ciągu 10 minut.

Najpierw poszłam na hybrydę paznokci, tym razem wybrałam kolor jasno szary, a końcówki ozdobiła mi kosmetyczka małymi kolorowymi kropkami. U nóg to samo. Tak jakoś taki miałam kaprys, a może pomysł ?

Dosłownie wchodziłam do każdego sklepu, w którym po prostu musiałam coś kupić. Drogeria, odzieżowy, obuwniczy, zoologiczny, do wystroju mieszkania, sportowy.

Francja Zakochana W Irmie ZAWIESZONEOnde histórias criam vida. Descubra agora