Rozdział 8

1.8K 222 25
                                    

   Jakże puste było mieszkanie zmarłej opiekunki gwiazd, która zgrzeszyła poprzez swą chciwość. Jakże przenikliwa cisza panowała w całym domu, który jeszcze niedawno może nie tętnił życiem, ale przynajmniej było ono w nim. Taka sama pustka panowała w sercu chłopca - zwykłego przybłędy, sieroty. Myślał, że znalazł miłość. Myślał, że może zaufać. Że wszystkie jego troski rozwieją się w momencie, gdy usłyszał ten twardy i stanowczy głos. Gdy pierwszy raz spojrzał w oczy kogoś, nie widząc w nich współczucia, wściekłości lub ignorancji.

Dipper westchnął i otarł resztki łez, a potem klęknął przy ciele opiekunki. Rozkładało się już powoli i zaczynało śmierdzieć, ale brunet nie miał pomysłu, co miał z nim zrobić. Zamknął oczy i fala wspomnień zalała go na nowo. Podniósł się i chwycił nóż. Spojrzał na ostrze i dostrzegł w odbiciu swoje oczy - brązowe, podpuchnięte i obrzydliwe.

- Obrzydliwe jak cały ja... - szepnął do siebie i nie wahając się ani chwili dłużej, wziął mocny zamach. Ostra końcówka narzędzia była już kilka centymetrów od jego brzucha, gdy nagle olbrzymia fala energii odepchnęła go. Wypuścił przedmiot z rąk i patrzył skołowany na unoszącą się kilka centymetrów nad ziemią postać. Miała porcelanową twarz i długą, bogato zdobioną suknię pełną najwymyślniejszych konstelacji. Jej spojrzenie przyprawiało jednocześnie o dreszcze, jak i o poczucie bezpieczeństwa. Granatowe włosy unosiły się nad jej głową jak nitki babiego lata.

- Kim jesteś? - spytał, onieśmielony jej urodą.

- Mam na imię Hijo - odpowiedziała swoim spokojnym głosem. - I przyszłam cię stąd zabrać. Do krainy bez trosk i zmartwień.

- Takie miejsce nie istnieje - odparł cierpko, czując nagły przypływ chłodu.

- Nie mam czasu na rozmowy - odpowiedziała szorstko.

- A to niby dlaczego?

- Mam wielu podobnych tobie - zbliżyła się do niego. - Czy nie masz już tego dość? Ciągłych ucieczek, walki o przetrwanie? Braku zaufania?

- Oczywiście, że mam dość - odparł i spuścił wzrok, czując na sobie jej wzrok. - Ale skąd mam mieć pewność, że z tobą będzie mi lepiej? Że także mnie nie okłamiesz?

- Jestem istotą nadprzyrodzoną. My nie kłamiemy - wyciągnęła rękę w jego stronę  - Po prostu chodź.

Dipper wahał się. Z jednej strony czuł jej toksyczną aurę, ale z drugiej...

- Złóż przysięgę. Przysięgę, że będę szczęśliwy - spojrzał na nią poważnie.

- Przysięgam. - Hijo z równą powagą uścisnęła jego dłoń.

                                                                                                ***

- Piękny dzień, nieprawdaż? - mruknął Magnus i chwycił w pasie przechodzącą służącą. Kobieta pisnęła i potknęła się, a waza z winogronami roztrzaskała się o posadzkę. Bill wywrócił oczami.

- Tak, mój panie - mruknął z przekąsem, patrząc na księcia.

- Nie słyszałem szacunku w tym "panie", mój drogi.

- Masz to, czego chciałeś. Ciesz się. - blondyn prychnął i rozłożył pokazowo ręce. - Jestem tu, dzisiaj mamy ślub, po prostu świetnie!

- Jesteś zbyt cyniczny - Magnus podniósł z ziemi winogrono i wyrzucił je przez okno. - A ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego. Dalej myślisz o tej sierotce Marysi?

Star Of Changes /billdip/Where stories live. Discover now