Rozdział 22

9K 435 26
                                    

JACQUELINE

Nigdy nie myślałam, że będę tak tęsknić za domem jak w tej chwili.

Może nie byliśmy idealną rodziną, ale kocham ich. Kocham całym sercem.

Tata jako znany polityk zawsze był twardy i nieugięty. Ale w domu często się uśmiechał. Wiem, że dla mnie i mamy jest w stanie poświęcić dużo.

Domem zajmuje się mama. To ona mnie wszystkiego nauczyła. To ona mnie wychowywał. Może pod dyktando taty, ale zawsze mi powtarzała, że to dla mojego dobra.

Rozglądam się dookoła. Ogród jak zwykle wygląda pięknie. Stawiam walizkę na ziemi i ruszam podziwiać mamy królestwo. Ogród to jej pasja. Dominują tu róże. Zamykam oczy i zaciągam się tym zapachem. To jest ten zapach. Zapach domu i dzieciństwa. Idę alejkami podziwiając zapierające dech w piersiach, kolorowe aranżacje rabat mojej mamy.

Podchodzę z powrotem do miejsca gdzie zostawiłam walizkę. Spoglądam na dom. Czerwony dach i biała elewacja domu stanowią centralny punkt tego miejsca.

Podchodzę do drzwi, są ciężkie i masywne.  Podnoszę rękę, aby zapukać koładką. Drzwi otwierają się, w progu stoi mama. Do oczu zaczynają napływać mi łzy, a w gardle
czuję ogromną gulę. Rzucam walizkę i przytulam się do mamy.

-Jacqueline kochanie co się stało?

Pyta mnie gładząc mnie po włosach. Wtulona w jej ramionach płaczę jak nigdy. To nie jest płacz, to jest szloch, który rozrywa moje serce i duszę. To oczyszczenie z bólu, zawodu i upokorzenia.

-Chodź kochanie, zrobię nam herbaty i porozmawiamy dobrze.

Całuje mnie w czubek głowy. Kiwam głową i idę z mamą do kuchni.

Po wypiciu herbaty idę do swojego pokoju. Biorę szybki prysznic aby zmyć z siebie trudy podróży. Ubieram się i schodzę na dół.

Z kuchni dobiegają do mnie głosy mamy i taty. Uśmiecham się sama do siebie i jest to szczery uśmiech. Moi rodzice są już dwadzieścia cztery lata razem i wciąż się kochają. Kiedyś wydawało mi się to normalne, że rodzice się kochają. Dziś już wiem, że o miłość trzeba dbać. Miłość to nie tylko czułe słówka i trzymanie się za ręce. Ale to także drobne gesty czyny, myśli.

Może tego zabrakło w naszym związku? Może ja i Rule nie byliśmy sobie pisani?

Wchodzę do kuchni i opieram się bokiem o futrynę. Tata przytula mamę i całuje w szyję.

-Fu, tato nie za stary jesteś na takie rzeczy?

Pytam z uśmiechem na ustach. Tata odwraca się w moją stronę. Na jego twarzy gości szeroki uśmiech. Rozkłada  szeroko ramiona, abym mogła się w nich schronić, co też czynię.

-Na miłość skarbie nigdy nie jest za późno i nie jest się za starym.

Szepcze tata mi do ucha. I w tym momencie, długo zbierane łzy w moich oczach, wylewają się strumieniami.

Tata przytula mnie mocniej masując moje plecy.

-Jacqueline kochanie, co sie dzieje?

Zatroskany głos mamy sprawia, że wsuwam się z objęć taty.

-Dużo się dzieje. Mam wam tyle do powiedzenia.

Mama zabiera tacę z herbatą i idzie w stronę salonu. Tata obejmuje mnie ramieniem i prowadzi za mamą.
Siadamy na kanapie. Ja w środku a rodzice po bokach. Łapię ich za ręce.

-Mamo, tato proszę nie przerywajcie mi. Wyłuchajcie mnie do końca.

W odpowiedzi rodzice ściskają mnie za ręce.

ZBUNTOWANY (Zakończone) Where stories live. Discover now