Rozdział 13

156 23 12
                                    

Lou's POV


-Lou, chcesz iść z nami do kina?

Na mojej twarzy pojawia się grymas gdy muszę zaprzeczyć.

-Rodzice chcą mi podobno coś ważnego powiedzieć dlatego po lekcjach muszę iść od razu do domu.

Obawiam się tego co chcą mi powiedzieć. Wiem, że mnie bardzo kochają, ale... Oni okazują to w zły sposób. Z powodów ich pracy bardzo często nie ma nikogo w domu. Wynagradzają mi to drogimi prezentami, ale to nie to samo niż szczera rozmowa. Nie potrafię z nimi rozmawiać. Wychodzi na to, że albo milczę, albo się z nimi kłócę.

Żegnam się z przyjaciółmi i kieruję się na parking. Odnajduję wzrokiem mój biały samochód i idę w jego stronę. Wsiadam na siedzenie kierowcy i przez chwilę sprawdzam mój telefon. Patrzę na godzinę.

16:37

Ups. Chyba się trochę spóźnię do domu.

Podróż mija mi szybko, bo moja szkoła nie jest położona daleko od miejsca gdzie mieszkam, ale rodzice uparli się, żebym nie marnowała prezentu od nich jakim był samochód.

Parkuję przed domem i wychodzę z pojazdu. Biegnę w stronę domu i otwieram sobie drzwi kluczem.

-Już jestem! - krzyczę, żeby zorientować się gdzie się znajdują.

Wchodzę do salonu i widzę ich oboje czekających na mnie przy stole.

-Spóźniłaś się - oskarża mnie mój ojciec.

-Tak wiem, ale lekcje się przedłużyły - gładko kłamię. Często jestem do tego zmuszona dlatego można powiedzieć, że jestem ju dobrze wyćwiczona.

-No dobrze. Na następny raz informuj nas o takim przypadku.

Kiwam głową w potwierdzeniu.

-No to... - specjalnie przeciągam sylaby - O czym chcieliście ze mną porozmawiać?

-Mamy dobrą wiadomość - moja mama nieznacznie się uśmiecha - przeprowadzamy się!

Całkowicie mnie zamurowało.

-Co... Co... Jak to.... Gdzie... - dukam bez sensu słowa.

-Do Californii - odpowiada mężczyzna.

-Ale... Dlaczego? Mamo, tato, ja mam tu przyjaciół... Szkołę... - czuję jak łzy zbierają się w koncikach moich oczu.

-Nie martw się szkołą. Zapisaliśmy cię do najlepszej w stanie. Podwód naszej przeprowadzki jest taki, że firma twojego ojca zmienia siedzibę, a jako właściciel, musi zmienić miejsce razem z nią.

Wybucham niekontrolowanym płaczem.

-Nie możecie mi tego zrobić! Nigdzie z wami nie jadę! - krzyczę i wbiegam po schodach na górę do mojego pokoju.

-Lou Claire Vacanses. Wróć tu natychmiast.

Ignoruję słowa ojca i zamykam się w pokoju. Rzucam się na łóżko i płaczę w poduszkę. Dlaczego oni muszą zawsze wszystko psuć?

Leżę już chyba pół godziny i nie mam siły wylać więcej łez. Całe łóżko jest już mokre, a moja twarz wygląda strasznie. Podnoszę się do pozycji siedzącej. Zapalam lampkę nocną bo już zdążyło się zrobić ciemno.

Słyszę dobrze znany mi dzwonek. Spoglądam na mój telefon, który leży na szafce.

Numer nieznany.

Szczerze mówiąc nie mam ochoty rozmawiać teraz z kim kolwiek. Ale może to coś ważnego. Pociągam nosem, ocieram łzy ręką i sięgam po dzwoniący przedmiot. Naciskam zielony klawisz.

-Halo

-Halo? Lou?

-Kto mówi?

-Słuchaj... Czekaj, czy ty płaczesz?

-Co cię to obchodzi i skąd mnie znasz?

-Lou... Tylko proszę, nie bądź zła i obiecaj że się nie rozłączysz... To ja... Matt...

***

Kochani, o to rozdział w nowej postaci :) Mamy nadzieję, że wam się spodoba ;) wyrażajcie wszystkie swoje opinie a my się do nich dostosujemy :) oczywiście bardzo wam wszystkim dziękujemy za te miłe komentarze i wiadomości, które nas bardzo motywują :D
Do napisania

Can't PretendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz