Rozdział 25

99 18 2
                                    

Lou's POV

Od rana tylko przetaczam się od kanapy do łóżka i tak w kółko. Nie mogę usiedzieć już w miejscu. Do tego mój katar się pogorszył i zaczęło mnie boleć gardło. Poprostu świetnie.

Byłam w trakcie przenoszenia się pod cieplutki kocyk i poduszki kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

Kogo z nowu niesie?

Z drugiej strony się trochę przestraszyłam, bo nikogo się nie spodziewałam, a nie pamiętam, żebym komuś podawała mój adres.

Zlękniona podeszłam pod drzwi na palcach i wyjrzałam przez okno.

Ciemne włosy, ciemne oczy...

-Jaden? - ucieszyłam się i rzuciłam się mu w objęcia zaraz po otwarciu drzwi.

Roześmiany chłopak odwzajemnił mój uścisk i pocałował mnie we włosy.

-Aż tak się zstęskniłaś? - zapytał z iskierkami rozbawienia w oczach.

Usmiechnęłam się półgębkiem.

-Poprostu w życiu bym siętu ciebie nie spodziewała - uśmiechnęłam się szerzej - Jakim cudem znalazłeś mój adres? - spytałam zaciekawiona.

-Ma się swoje sposoby - chłopak powiedział tajemniczo i mrugnął do mnie na co ja podniosłam brwi do góry. Chłopak roześmiał się z mojego powodu - Tak serio to przekupiłem babkę w sekretariacie, bo powiedziałem jej, że umierająca sama leżysz w domu i pragniesz, niczym spragniony na pustyni, lekcji z dzisiejszych zajęć.

Zaczęłam się głośno śmiać, a chłopak do mnie dołączył.

- Ile możesz zostać? - spytałam się gdy trochę nasza głupawka minęła.

-Na ile tylko masz ochotę mnie widzieć - znów do mnie mrugnął na co ja wystawiłam do niego język.

-Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowałam, bo była to chyba najbardziej alternatywna opcja spędzania czasu w taką pogodę.

-Pewnie - ucieszył się chłopak - Masz pomysł co?

-Ty wybierz, ja idę zrobić jakieś przekąski - powiedziałam i poszłam do kuchni.

Byłam w połowie robienia herbaty dla Jaden'a gdy ukazała mi się jego głowa w drzwiach.

-Zapomniałem dodać, że wyglądasz przesłodko w tej piżamce - usmiechnął się. Rzuciłam w niego najbliżej leżąca rzeczą, którą miałam pod ręką czym okazała się mała łyżeczka. Chyba mam kompletnego zeza bo nie trafiła nawet blisko chłopaka.

Brunet zaczął się głośno śmiać i uciekł do salonu. Pokręciłam ze śmiechem głową i wróciłam do poprzedniej czynności.

Z parującymi kubkami i miskami z przekąskami skierowałam się do salonu gdzie wszystko postawiłam N stoliki. Chłopak czekał już na mnie na kanapie z przyklejonym uśmiechem na ustach. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy oglądać film.

_______

-Lou, obudź się.

-Ja nie śpię - mruknęłam sennie.

-Wcale - zaśmiał się chłopak - Jeśli film ci się nie podobał mogłaś powiedzieć.

-Bardzo mi się podobał, tylko jestem jakoś okropnie zmęczona ostatnio, a jeszcze teraz jestem osłabiona przez tą chorobę to już w ogóle.

Chłopak pogłaskał mój policzek.

-Idź się połóż do łóżka. Ja już pójdę, żeby ci nie przeszkadzać - Pokiwałam głową na jego słowa. Chłopak bez słowa pocałował mnie w czoło i poszedł do drzwi. Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi i znowu byłam sama w tym ogromnym domu.

Stwierdziłam, że wezmę sobie do serca rady Jaden'a i pójdę do łóżka po drodze zamykając drzwi wejściowe na klucz. Tak więc zrobiłam i już za chwilę leżałam pod cieplutką kołderką.

Lecz sen nie przychodził.

Chyba się już zbyt rozbudziłam, by teraz iść spać.

Po raz tysięczny chyba w tym tygodniu zdecydowałam się na kąpiel. Wybieram olejek o zapachu wiśniowym i wlewam go do wanny gdzie wcześniej nalałam wodę. Zdejmuję ubrania i zanużam się w pianie.

Po pół godzinie wycieram się miękkim ręcznikiem, zakładam piżamę i idę prosto do pokoju. Siadam na łóżku, a na głowę zakładam sobie kołdrę.

Zastanawiam się co ja mam teraz zrobić. Zbyt mnie boli głowa na oglądanie filmu czy serialu, a jakoś nie czuję wewnętrznego pociągu do książek.

Wyciągam z nudów telefon i bawię się nim przez chwilę. Moją uwagę przyciągają sms'y z Mattem. Chyba mam teraz czas, żeby mu wszystko wyjaśnić.

Ja: Hej Matt

Piszę i nie czekam dłużej niż kilka sekund aż dostaję odpowiedź.

Matt: No nareszcie!!! Ty wiesz jak ja się martwiłem!?

To, że chłopak się tak o mnie troszczy jest urocze.

Ja: Przepraszam, ale naprawdę nie miałam czasu pisać z tobą. Na dodatek teraz ta choroba

Czekam na odpowiedź, ale nic do mnie nie przychodzi. Biorę więc telefon do ręki i idę na dół wziąć lekarstwa.

Nie zdążam nawet przekroczyć progu kuchni kiedy rozlega się dźwięk mojego telefonu.

Nie patrzę kto dzwoni tylko naciskam zielony klawisz i przykładam urządzenie do ucha.

-Hal... - nie zdążam nawet powiedzieć jednego słowa jak ktoś mi przerywa.

-Lou!? Jak to choroba!? Co ci jest?! - słyszę podniesiony męski głos ze słuchawki. Chwilę muszę pomyśleć, zanim dociera do mnie kto to.

-Matt? To ty?

-No, a kto inny! - denerwuje się chłopak - No to?

-Matt, nie umieram, jestem przeziębiona - śmieję się z gwałtownej reakcji chłopaka.

-Uch... A ja się tu martwię jak głupi - wzdycha chłopak - Nie rób mi tak więcej.

-Nie będę - uśmiecham się chociaż wiem, że mój rozmówca tego nie zobaczy - Skoro dzwonisz to opowiedz jak tam twoje życie.

-Ugh... Normalnie - odpowiada Matt - Mam teraz kupę roboty bo moja drużyna ma niedługo mistrzostwa.

-Twoja drużyna? Nie wiedziałam, że coś trenujesz - marszczę brwi.

-Jeszcze dużo rzeczy których o mnie nie wiesz mała - chłopak mówi głębokim głosem.

-Chyba muszę wrócić do teorii, w której jesteś jakimś zboczeńcem - śmieję się.

Nagle słyszę pukanie do drzwi, które po chwili lekko się uchylają.

-Dzień dobry panienko Lou, pani rodzice już wrócili i każą przekazać, że za chwilę będzie kolacja - to nasza pokojówka.

-Dobrze, dziękuję Marie. Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nazywała mnie poprostu Lou - uśmiecham się zachęcająco.

-Dobrze... Lou - odpowiada na mój uśmiech i wychodzi.

-Kto to był? - kompletnie zapomniałam o Matt'cie.

-Pokojówka. Moi rodzice właśnie wrócili i proszą mnie na kolacje - wzdycham - Muszę już kończyć. Pogadamy później.

- Do usłyszenia Lou - słyszę i rozłączam się.

Wstaję z łóżka i wychodzę z pokoju, aby zjeść razem z rodzicami posiłek. Nie mam na to ochoty, ale cóż.

Prze najbliższe pół godziny będę słuchać o ich jakże ciekawym wyjeździe.

Cudownie.

***

Mamy nadzieję, że rozdział się podoba :D Zostawcie po sobie koniecznie jakiś ślad. Komentarze i gwiazdki mega nas motywują :)
Do napisania

Can't PretendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz