Nie jestem twoim wrogiem

4.2K 343 20
                                    

  I kto by pomyślał, że musiałam wpaść w kłopoty, by znaleźć przyjaciela.
    Budzę się z tą myślą. Przecieram oczy i patrzę jeszcze nieco zaspana w bok. Loki śpi. Wygląda tak spokojnie. Jedna jego ręka spoczywa na brzuchu, a druga wzdłuż ciała. Klatka piersiowa lekko mu się unosi i opada przy oddychaniu. Uśmiecham się i cichutko i delikatnie wyślizguje się z łóżka.
    Drzwi prowadzące na korytarz są zamknięte, ale dobrze wiem że nie na klucz. Nie interesuje mnie to za bardzo, więc idę do drugiego, mniejszego pomieszczenia połączonego z tą komnatą. Muszę przebrać się i umyć. Zaczynam od rozczesania moich brązowych włosów. Sięgają do połowy pleców. Ubieram niebieską sukienkę i myję się. Ktoś puka do drzwi. Wycieram twarz ręcznikiem i wychodzę.
-No hej- słyszę głos Lokiego. Zerkam na niego.- Miło że nie uciekłaś.- uśmiecha się. Odwzajemniam uśmiech.
-Nie zrobiłabym ci tego.
   Widzę ulgę na jego twarzy.
-Lepiej zmykaj żeby doprowadzić się do porządku. -dodaję z lekkim uśmiechem.
-Racja. Mam pomysł.
Patrzę na niego zaciekawiona.
-Jaki?- pytam.
-Przygotuję konie i pojedziemy nad rzekę- uśmiecha się zadowolony.
-Chętnie.
-Dobrze. To ja idę się przebrać, zjemy coś i jedziemy. -podszedł do drzwi i zniknął za nimi.
   
    Po trzech minutach słyszę jak drzwi się otwierają, a ja odkładam szkicownik na biurko i wstaję. Myślę że to Loki. Gdy Thor wchodzi do środka,  czuję ukłucie rozczarowania.
-Po co...?- zaczynam, ale mi przerywa.
-Cicho wiedźmo. Myślisz, że możesz bez karnie rzucać jakieś uroki na mojego brata.- mówi oskarżycielsko.
-Co?- pytam zdziwiona. Co on znowu wymyślił?
-Widzę co wyczyniasz.
-Niby co?- nadal nie rozumiem.
-Omamiłaś go. Nic tylko z tobą siedzi. Rzuciłaś jakiś urok.
-Nie. Nie zrobiłabym czegoś takiego.
-Kłamiesz wiedźmo. -złapał mnie za rękę i ścisnął.- Przyznaj się.
-Ale...ja nic nie zrobiłam.- zaczęłam szarpać ręką.
-Chcesz odebrać mi brata.- przyciąga mnie bliżej i spogląda w oczy. Widać że jest wściekły. Zaczynam się bać.
-Puść mnie. Zrozum że ja nie jestem twoim wrogiem.- mówię szybko.
-Thorze zostaw ją!- do pokoju wchodzi Loki. Od razu łapie za rękę, która mnie trzyma. Blondyn puścił. Loki staje między nami i patrzy wściekle na brata.
-Spróbuj jej jeszcze raz dotknąć, a pożałujesz.- mówi groźnie.
-Nie widzisz że ona cię omamiła?- mówi Thor.
-Chyba coś przyćmiło twój tok myślenia. -parsknął Loki.
-Poczekaj. Udowodnię ci, że ona jest wiedźmą.- zapowiedział blondyn i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Dopiero teraz Loki odwraca się do mnie.
-Nic ci nie jest?- pyta łagodnie.
-Wszystko dobrze.- mówię patrząc na niego.

    Po posiłku i kilkunastu minutowym przekonywaniu ojca Lokiego że nie ucieknę, wreszcie jedziemy konno. Mijamy drzewa, małe strumyczki i rozległe pola. Prowadzimy konie ścieżką przez las. Nasze klacze mają piękne białe ubarwienie z paroma czarnymi plamkami przy kopytach i łbie. Oporządzenie ich nie zajęło zbyt dużo czasu, więc mieliśmy teraz cały dzień na jazdę. Loki prowadzi swoją klacz obok mojej, by w razie potrzeby zareagować jak koń się przestraszy. Może gdybym nie była tak zajęta rozmową z Lokim to pewnie, bym zauważyła że, ktoś za nami jedzie.
    Dojeżdżamy do rzeki osłoniętej drzewami i zsiadamy z koni. Jest tu bardzo cicho i ładnie. Uśmiecham się.
-I jak? Zaskoczona?- pyta zielonooki.
-Bardzo. Czemu nigdy nie widziałam tego miejsca?
-Bo jest ono na pałacowych terenach- wyjaśnia. Podchodzę do rzeki. Ułożone wzdłuż niej kamienie przypominają koryto. Odwracam się do Lokiego.
-Często tu bywasz?- podchodzę bliżej. Gałązka obok nas lekko się porusza. To pewnie wiatr- przebiega mi przez myśl.
-Tak. Lubię ten spokój. Można pomyśleć.
-Rozumiem- uśmiecham  i podchodzę do klaczy. Lekko głaszczę ją po łbie, by się uspokoiła.
-Czemu nagle są takie niespokojnie? -pytam zaniepokojona i patrzę na zielonookiego. W tej chwili biegnie w moją stronę. Czuję jak mnie obejmuje, a po chwili słyszę jęk bólu.
-Loki...?- mówię łapiąc go i przewieszając sobie jedną jego rękę przez swoje ramię. Widzę że ledwo stoi. Przyglądam mu się , potem mój wzrok spoczywa na wystającym mu z prawego boku bełcie. 

Umierasz Cierpiąc 1: Promyczek dobraHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin