Czemu to zrobiłaś?

2.9K 270 8
                                    

,,Odzyskasz ją jeśli spełnisz warunek Paoli"
Myśli Lokiego wciąż wirowały. Chciał odzyskać Helen, ale cena była...dziwaczna. No, ale jaki ma wybór? Sam nie da rady. Postanowił sobie, że znajdzie ją za wszelką cenę.
-No dobra.- powiedział w końcu do Saremy.- Ale będę przy tym.
-Oczywiście.- kiwnęła głową.- Teraz pokażę ci na mapie gdzie ona jest.- podpłynęła do stołu. Jej włosy falowały. Przejechała swoim chudym palcem po stronnicy księgi i zatrzymała go na górach niedaleko pałacu.
-Tam?- zdziwił się mężczyzna. Nie pomyślał, że dziewczyna może się chować tak blisko. Serce aż mu załomotało. Czyżby niedługo miał odnaleźć Helen?
-Tak tam. A teraz szykuj się. Im szybciej ją odnajdziesz tym szybciej dotrzymasz umowy.
    Loki tak na prawdę nie zamierzał dotrzymać umowy. Chyba nikt wcześniej nie mówił Paoli, że nie zawiera się umów z bogiem kłamstw. Uśmiechnął się w duchu.

    Helen rzuciła kamyk. Tafla jeziorka wzburzyła się na chwilę po czym znowu przybrała spokojny wyraz. Dziewczyna westchnęła. Czuła, że czegoś jej brakuje. Między innymi zielonych oczu i tego kochanego uśmiechu. Spuściła głowę i zamknęła oczy. Wilczyca wyczuła smutek swej towarzyszki i lekko trąciła Helen w rękę. Niebiesko-brązowe oczy spojrzały na Białą.
-Spokojnie malutka. -uśmiechnęła się smutno.- Nic mi nie jest.
    Na włosy dziewczyny spadło kilka kropel. Jesienna pogoda przypominała o sobie. Dziewczyna wstała.
-Musimy się dostać do jaskini Biała.- zakaszlała. Wilczyca posłusznie wstała. Było to piękne stworzenie odziane w białą sierść, dumną postawę i groźne spojrzenie.

    Plan Paoli wypalił.- pomyślała Sarema. Co prawda sami mogli złapać dziewczynę no, ale po co się męczyć skoro mogą posłużyć się Lokim, by ją przyprowadził? Wystarczyła obietnica, że już nigdy jej nie skrzywdzą.
    Thor oczywiście z wielką przyjemnością podążył z bratem odnaleźć Helen. Miał przez ten czas oko na Sareme, która upierała się, by z nimi iść.

    Helen była cała mokra. Wtulona w sierść białej wilczycy weszła w końcu do jaskini. Wspinaczka była ciężka, zwłaszcza w deszczu.
-Dziękuję malutka.- pogładziła Białą po pyszczku. Płomień pochodni skwierczał wesoło mimo panującej na zewnątrz ulewy. Dziewczyna zdjęła pelerynę i ruszyła przodem. Jej strój nie był w najlepszym stanie. Potargany dół, niegdyś pięknej, sukienki odsłaniał jej posiniaczone miejscami nogi. Co prawda ręce nie były w lepszym stanie, ale nie przejmowała się tym. Skręciła w lewo. Wilczyca nieco zmarszczyła nos idąc za nią. Bose stopy Helen czuły zimny kamień. Weszła do ,,pomieszczenia" i zamarła. Na dywanie z futra niedźwiedzia siedział mężczyzna. Jego ciemne włosy były w nieładzie. Serce Helen zabiło szybciej.
Zielone oczy spojrzały na nią.
Wstał i powoli podszedł do niej. Helen nie wiedziała co zrobić. Nie spodziewała się, że zielonooki ją znajdzie. Jego spojrzenie było gniewne. Lekko zadrżała i przełknęła ślinę. W gardle wciąż miała sucho, a oczy lekko zapiekły ją od łez. Mężczyzna czuł jak jego serce przyśpiesza i jak mięśnie się lekko napinają. Nie mógł się jednak długo na nią gniewać. Przejechał wzrokiem po jej bosych stopach, poranionych nogach i poszarpanej sukience zakrywającej skrawek ciała. Aż pobladł na myśl co musiała przejść, by przeżyć.
-Loki...- wydusiła dziewczyna płaczliwie. Było słychać ból w jej głosie. Zielonooki kucnął i przejechał ręką po jej nodze przyglądając się obrażeniom. Zadrżała lekko.
-Czemu to zrobiłaś? Czemu uciekłaś?
-Bo nie chciałam żyć przy tobie z myślą, że mnie nienawidzisz.- wypaliła cicho. Wstał i podniósł jej podbródek dwoma palcami na co Biała zaskomlała. Spojrzała mu w oczy.
-To nie tak. To był duży błąd. Myślałem o sobie zamiast być przy tobie, by cię wspierać.- przyznał. Pierwszy raz powiedział coś szczerego i od serca. Zależało mu na Helen i chciał zatrzymać ją przy sobie. Objął ją lekko. Rozpłakała się cicho.
-Kocham cię Loki.- wypaliła nagle. Natychmiast schowała twarz w jego pierś jakby mogła w ten sposób ukryć się przed wstydem i jego spojrzeniem. Zacisnęła palce na jego ramionach. Nachylił się i cmoknął ją w czoło. Rzucił mały czar. Jej ciało zwiotczało w jego ramionach. Wziął ją na ręce. Spojrzał na jej spokojną twarz
-Moja Helen.

P.M.

Umierasz Cierpiąc 1: Promyczek dobraWhere stories live. Discover now