Sarema

3.1K 258 3
                                    

    Loki kolejny raz obudził się w nocy. Od tygodnia szukał Helen i od tygodnia słyszał w nocy ten dziwny śmiech. Wiele razy jeździł po lasach i polach. Szukał w miastach i nawet był u Czystej Zjawy zapytać czy czegoś nie wie, ale ona nic nie rozumiała z tej całej sytuacji. Czyli zostało mu tylko szukanie. Niestety nie wiedział od czego zacząć i głównie jeździł w kółko.
    Wstał i przetarł twarz. I tak nie zaśnie. Otworzył okno, by wpuścić trochę świeżego powietrza. Wiaterek przyjemnie chłodził. Przeczesał włosy palcami. Nie miał pojęcie co ze sobą zrobić. Usiadł na krześle.
I znowu ten śmiech.
Jakby coś lub ktoś z niego drwiło.
I znowu.
Wstał i podszedł do drzwi. Upiorny śmiech nadal drwił.
Loki nacisnął na klamkę i wyjrzał na korytarz. Pusto. Może ma omamy. Nie. Tego śmiechu nikt, by nie umiał wymyślić. Mężczyzna ruszył korytarzem po zimnej podłodze. Jego bose stopy tworzyły cichy pogłos. Ciemne ściany były pokryte księżycowym blaskiem, wlatującym przez duże okna. Loki nie umiał się już zachwycać tym drobiazgiem. Martwił się o Helen. Tak bardzo chciał, żeby wróciła. Jak tylko się rozjaśni to zacznie... Coś przemknęło przed nim. Jego czujność wzięła górę. Rozejrzał się nasłuchując. Śmiech ustał. Loki ostrożnie szedł na przód. Nie podobało mu się, że ktoś tu grasuje. Zachował spokój. Tuż obok niego znowu coś mignęło. Przypominało to białą mgiełkę z której materializują się jakieś kształty. Biała poświata zniknęła i znowu się pojawiła. Zupełnie jakby bawiła się w chowanego.
-Przestań czymkolwiek jesteś. Pokaż się. -nakazał patrząc na mgiełkę. Obłoczek zamigotał i uformował się w kształt kobiety. Jej długa szata i nogi sprawiały wrażenie, że się  rozpływają tuż nad podłogą, a włosy falowała niczym fale mórz. Uśmiechnęła się lekko.
-Nie chciałam cię przestraszyć.- powiedziała sarkastycznie. Lokiemu się to nie spodobało.
-Czym ty jesteś?- spytał  wprost.
-Ja? Niech pomyślę. Może latającym drzewem.- prychnęła.
-Ta...Bardzo ładne masz gałęzie.- odgryzł się. Zjawa nie wyglądała na zadowoloną.
-Mniejsza o to. Przeszkadzasz mi w zwiedzaniu.
-Co proszę. Chyba sobie kpisz.
-Nie.
-Jesteś z jednego z dziewięciu światów. Co tu robisz?
-Zwiedzam.- powiedziała beztrosko.
-Wcale nie. Nie masz prawa tu być.
-I tak mnie stąd nie wyrzucisz. Jestem w końcu zjawą.
-Czego chcesz?- spytał. Spojrzała na niego jak matka na dziecko, które zadaje drugi raz to samo, głupie pytanie.
-To już rozmowa na inną noc.- rozpłynęła się w powietrzu.

    Helen wyjrzała zza skalnego łuku swojego schronienia. Nastał świt. Dziewczyna przełknęła ślinę, by odrobinę zwilżyć gardło. Otoczyła się szczelniej zieloną pelerynom, ale to i tak nie chroniło przed wiatrem. Teraz już wszystko pamiętała. Te cudowne chwile z naprawdę bliską jej osobą. Mała łza spłynęła jej po policzku. Chwilami miała ochotę wrócić, ale potem przypominała sobie Lokiego mówiącego, żeby się wynosiła.

    Paola poprawiła swoją białą suknię i wkroczyła do sali w której czekała na nią Kiero i pewna biała postać przypominająca mgłę. Kobieta już doszła do siebie po bijatyce z Lokim i teraz obmyślała plan dzięki któremu zdobędzie krew Helen która jest jej teraz bardzo potrzebna. Ale najpierw musi się pozbyć tego całego Lokiego.
Już nawet wiedziała jak.
Jeden prosty plan.
Tylko teraz trzeba go jakoś wprowadzić w czyn.
-Witaj Paolo.- usłyszała głos swojej sługi.
-I jak sytuacja.- spojrzała na białą mgiełkę.
-Wszystko dobrze. Tylko taki jeden mnie zobaczył.
-Kto?- Paola wydawała się nie być tym faktem zbyt zadowolona.
-Zielonooki mężczyzna.
-Pewnie Loki. No nic. To właśnie jego uwagę miałaś zwrócić. Teraz tylko trzeba wystawić przynętę.

.....
Następny rozdział w niedzielę.

Umierasz Cierpiąc 1: Promyczek dobraDonde viven las historias. Descúbrelo ahora