8

2K 187 14
                                    

Przepraszam [imię]. Dokończmy rozmowę kiedy indziej. Bardzo chce mi sie spać– udwał ziewnięcie.

Nie pozwolę ci spać. Bo wiem jak wygląda spanie ze złamanym sercem. Mówisz że idziesz spać, gasisz światło, i  cierpisz. Obwiniasz sie o wszystko i przypominają ci sie złe rzeczy. Po prostu nie dam ci spać.

–Wiesz...dziękuje.– uśmiechnął sie.– Jesteś świetną przyjaciółką. Najlepszą.

Jak zwykle  w tym momencie się budzę. Doskonale znam dalszy ciąg. Wszytko z tej historii. Może dlatego, że ciągle o nim sobie przypominam?

Dzisiaj sie wyprowadzam. Szkoda, że nie wiem gdzie. Baza? Jaskinia? Tunele? A może zwykły dom? Sama już nie wiem jak wyobrazić sobie kryjówkę Akatsuki. Najchętniej bym uciekła. Co za głupota! Dlaczego zawsze mam uciekać w chwil gdy coś sie wali? Nie idzie po mojej myśli? Zawodzi? Jakby to było jedyne wyjście. Ale nie jest. Muszę stanąć na nogi i brać odpowiedzialność za swoje czyny. Jak zwykle.

Wstałam i poszłam po duży plecak z mojej szafy. Zaczęłam układać w nim najważniejsze rzeczy, takie jak ubrania, broń i tak dalej. Gdy moja torba była już pełna usiadłam ma łóżku i głośno westchnęłam, opierając głowę na rękach. Spojrzłam na szafkę obok i zobaczyłam najważniejszą rzecz, której nie mogę zapomnieć. Zdięcie. Ale to nie jest zwykłe zdjęcie. Przedstawia mnie i Obito. Mimo wolnie sie uśmiechnęłam. Nadal mam to zdjęcie. Gdybyś je zobaczył wybuch byś pewnie śmiechem. Dorosła osoba trzyma zdjęcie dwóch dzieciaków, z przed ponad dziesięciu lat. Przyznam, że mimo tych blizn wyglądałeś zawsze najlepiej.
Teraz gdy o tym myślę, ogarnia mnie wszech obecny smutek. Dlaczego wtedy nie przyszłam szybciej? Nie odpóściłam sobie tego? Dlaczego nie próbowałam cie zatrzymać? Eh, co by to dało. Dla ciebie zawsze liczyła sie tylko Rin. Dziewczyna która nie dażyła cie żadnym większym i wyjątkowym uczuciem. Ale przecież musiałeś się w niej zakochać. Tak jak ja w tobie...nigdy nie przyszło by ci to nawet przez myśl, prawda? Zawsze sie powstrzymywałam. Żeby nie zniszczyć naszej przyjaźni. Gdy tamtego dnia nie wytrzymałam i postanowiłam wyjawić ci moje najszczersze uczucia, a ciebie nie było...tak jak i mojej rodziny...nikogo już wtedy nie było...ale mimo wszytko nie mam o to do ciebie żalu. Bo wiesz, nie da sie nienawidzić kogoś kogo sie kocha. Jakie to żałosne. Tyle myśli przechodzi mi przez umysł od samego patrzenia na twoje zdjęcie.

Usłyszałam pukanie, a następnie otwarcie drzwi. Szybko schowałam zdjęcie pod poduszkę i uśmiechnięta po prostu siedziałam.

– Chciałem cie przeprosić, hm. Gdyby nie ja to wszytko by sie nie zdarzyło. – blondyn usiał obok mnie na łóżku.

– Nie ma sprawy. Poznam nowych ludzi, może się z nimi za koleguje. Przynajmniej będę mogła z wami rozmawiać częściej i w ogóle.– próbowałam szukać plusów w tej sytuacji. Z trudem je znalazłam.

– Tak myślisz? To fajnie,hm. Ale wądpie w to, że kogoś z tamtąd polubisz. Straszni z nich nudziarze i gbury.– podrapał sie po karku– ty jesteś najczęściej wesoła i uśmiechnięta. Niektórzyz z tamtąd nawet nie wiedzą co to znaczy.

– Aż tak poważnie. To szkoda...– mruknęłam. Szukałam plusów a on mi podał jeszcze więcej minusów. Fantastycznie.

– Sama zobaczysz.– spojrzał gdzieś za mną–  Co to?

– Ale co?– spojrzałamw tym samym kierunku. O nie.– To nic ważnego. Dostaw to, proszę.

Próbowałam jakoś zablokować mu dostęp rękoma ale i tak je wyminął i wziął zdjęcie.

– To ty?– uśmiechnął sie. W odpowiedzi kienełam tylko głową– A ten chłopak to kto?

–To mój przyjaciel.– zabrałam mu zdjęcie. Dziwnie się czuje gdy ktoś inny je ma.

– Ten..?– nie dałam mu dokończyć.

–Tak, ten sam.– widzę że rozpoznaje go tylko po tym co tutaj zrobił.

– Dlaczego sie męczysz tym zdjęciem, hm? Powinnaś je wyrzucić i rozpocząć nowy rozdział w życiu.

– Deidara. To nie jest zawsze takie proste. Ludzie mówią, że chcą rozpocząć nowy rozdział w życiu, ale to kłamstwo. Po prostu od niego uciekają. Ale ja nie chce uciekać. Chce zostać  w tym rozdziale i po prostu nim żyć.

– Czasami życie przeszłośnią niszczy. To nie jest tylko twój przyjaciel, hm?– uniósł jedną brew do góry.

– O co ci chodzi? To...mój przyjaciel. Nigdy między nami nic nie było i nie będzie.

– Ale to nie zmienia faktu że chciała byś żeby było inaczej. Zgadłem?

Oczywiście że tak! Ale nie powiem mu tego. Nie chce żeby słuchał moich wywodów. To straszne, opowiadać ciągle komuś o swoich problemach.

–Jeśli nie chcesz o tym gadać to może kiedy indziej. Proszę pamiętaj. Nikt nie może długo nosić maski.– wstał i posyłając mi ostatni uśmiech, wyszedł.

Czy ja nosze przez cały czas maskę? Wiem, że często sie uśmiecham choć coś niszczy mnie od środka ale...nie chce tego pokazywać. To jest straszne. Ból. Strach. Cierpienie. Najgorsze jest jednak przyzwyczajenie się do tego. Myśl że przeżyłeś tyle, że to cie nawet nie rusza. Nie interesuje cie nawet co zjesz, gdzie pójdziesz spać czy co zrobisz. Jesteś już na to wszytko obojętna. Pusta w środku. To chyba jest najgorsze.

Wstałam i wzięłam torbę oraz plecak na ramię przed tem wkładając w nie pamiątkę. Żadna inna rzecz nie jest mi potrzebna. Ostatni raz spojrzałam na swój pokój z myślą, że nigdy już tu nie wrócę. Do miejsca pełnego wspomnień. Już nigdy...chce mi sie płakać ale mimo wszytko się uśmiecham. Jestem aż tak wyprana z wszystkich zachowań? Jestem aż tak dobrą aktorką?

Wyszłam z pokoju, i zeszłam na dół, gdzie czekali już na mnie koledzy. Wyszliśmy razem przez próg domu by po chwili wejść na przyszykowane już do lotu gliniane ptaki Deidary.

Żegnajcie wspomnienia...












Drogie moje!
Chce wam z przykrością powiedzieć że przez czas nie określony nie będzie mnie na wtt. To znaczy będe ale nie będe dodawać rozdziałów ;-; to samo tyczy sie innych opek nie tylko tego.  Przepraszam.

Zdejmijmy Maski - Obito x ReaderWhere stories live. Discover now