13

1.4K 166 27
                                    

Zobaczyłam go...stał metr ode mnie. Pobiegłam w jego stronę jak najszybciej mogłam, do momentu aż zabrakło mi tchu. Prawie go złapałam, prawie...niestety dotknęłam jego klatki piersiowej, opuszkami palców, po czym po chwili w tym miejscu zaczął wydobywać sie ogień, który to coraz narastał i narastał w koni pokrył go całego. Zaczęłam strasznie płakać a on mówił mi że to wszytko nie moja wina ale w moment zmienił nastawienie i wyraz twarzy. Nadal wyglądał tak jak na samym poczatku naszej znajomości....nadal był tak samo piękny... ale czemu nie dorósł?

Obudziłam się z niemym krzykiem. Przez chwile nie mogłam oddychać. Gdy już mogłam to zrobić oddychałam powietrzem zachłannie jakby nie było jutra.
Nawet we śnie nie mogę go zatrzymać....przysunęłam nogi do piersi i mocno je ścisnęłam.
    Zawładnął mną nie pohamowany szloch. Czemu nie potrafię go obronić? Czy za mało walczę? A może za mało się staram? Dlaczego...przetrałam oczy z zimnych łez i dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że nadal jest noc a w pomieszczeniu w którym się znajduję mieszkają jeszcze dwie osoby. Postanowiłam wstać przed tem jednak okrywając Tobiego materiałem. Następnie wyszłam do łazienki która na szczęście miała grubę ściany.
Zjechalam plecami po zimnej ścianie i po prostu zaczęłam płakać. Brakuje mi jedynie jednej osoby, a mam wrażenie jakby w okół mnie nie było nikogo. Tak bardzo chciała bym znowu go dotknąć, przytulić ale tak strasznie się boje że nigdy to się nie stanie. A to wszystko przeze mnie. Byłam tak bardzo bezmyślna i egoistyczna...to moja wina! Naprawdę tego nie chciałam...
   Z bezsilności położyłam sie na Zimnej posadzce i przez zaszklone oczy przyglądałam się sufitowi. Chciałam jego szczęścia...nadal chcę. Ale on już nie żyje. Muszę to w końcu zaakceptować.

W chwili gdy się już trochę uspokoiłam wstałam ocierając przy okazji łzy. Jak zwykle w takich sytuacjach się uśmiechnęłam i weszłam do pokoju.  Przestałam sie sztucznie szczerzyć w chwili gdy zdałam sobie sprawe z tego, że wszyscy jeszcze śpią więc nie muszę udawać. Zdięłam swoją maskę i po prostu znowu z łzami położyłam sie na łóżku. Niestety  nie mogłam zasnąć i ciągle wgapiałam sie w tą cholerną śnanę jakby była najbardziej fascynującą rzeczą w tym pokoju.

Musiałam...? Zawsze byłam taka bezużyteczna. Słaba. Nigdy mu nie dorównywałam. I co? Chciałam go bronić? Czy ja sobie kpię? Nie obronie nawet siebie... A co dopiero najważniejszą osobę na świecie? Przynajmniej w moim świecie.
W końcu zamknęłam oczy i tak przez dłuższy czas leżałam. Teraz mi trochę lepiej. Wypłakałam się, wyrzuciłam wszystkie trapiące mnie rzeczy. Przyznam, że chciała bym żeby ktoś pozwolił być mi kiedyś słabą. Po prostu był i mnie przytulał. Nie oczekiwał ode mnie nie wiadomo czego. Bym była szczuplejsza, mądrzejsza czy zgrabniejsza. Pozwolił by sie sie po prostu rozwalić. Czasami dobrze umrzeć komuś na rękach...taką osobą dla mnie był ten niedorzeczny Uchiha. Nie oczekiwał ode mnie niczego, zawsze się o mnie martwił i...po prostu był. Był pierwszym i jak na razie ostatnim chłopakiem którego pokochałam....
W końcu mogłam zasnąć,.ale gdy byłam u szczytu tego stanu, poczułam, że ktoś mnie przykrywa za co byłam w duchu wdzięczna bo zrobiło mi sie trochę zimno...






                        Pov Tobi
Usłyszałem zerwanie się do siadu [imię]. Coś sie stało? Zaczęła cicho płakać i coś szeptać o zawodzeniu kogoś.

Co się stało?

Nagle poszła po cichu do łazienki, przed tem okrywając mnie. Cała ona. Wracając. Poszła do pomieszczenia z którego usłyszałem trochę głośniejszy płacz. Na jej szczęście Deidara śpi jak zabity więc nic nie usłyszy. Leżałem tak w bezruchu oczekując dalszego ciągu wydarzeń. Po jakimś x czasie [kolor] włosa wyszła uśmiechnięta, ale po rozejrzeniu sie po pokoju znów okryła sie łzami. Położyła sie obok mnie i chyba próbowała zasnąć. W końcu jej oddech się wyrównał dając tym samym znać że zasnęła. O czym śniłaś? Gdyby był to dobry sen miał bym nadzieję że o mnie, ale skoro to było coś strasznego to nie mam takiej nadziei. Okryłem ją szczelniej jak zwykle od czasu gdy tu śpi i sam oddałem się w objęcia Morfeusza...

Zdejmijmy Maski - Obito x ReaderWo Geschichten leben. Entdecke jetzt