22

2.1K 180 16
                                    

Gdy Niall odwiózł mnie do domu byłam roztrzęsiona i zmęczona. Dziękowałam, że tamtego dnia nie pomalowałam się do szkoły, inaczej teraz wyglądała bym jak Panda. Z westchnieniem zobaczyłam, że moja rodzina wzięła się za ubieranie choinki. Zapewne są szczęśliwi i tryskają energię w przeciwieństwie do mnie.

- Niall zawracaj! - nakazałam widząc samochód Biersacka, który stał na moim podjeździe.

- Idziesz do domu - powiedział stanowczo mój przyjaciel.

- Ale on tam jest! - powiedziałam.

- Nie możesz przed nim uciekać - odparł Niall. Popatrzyłam na niego wzrokiem zbitego psa, by następnie otworzyć drzwi. Szłam do domu jak na skazanie, szukając każdej możliwej ucieczki. Niestety blondyn czekał aż wejdę do domu. Odwróciłam się jeszcze, błagając go wzrokiem o litość, jednak on w odpowiedzi tylko uniósł brwi i ponaglił mnie gestem ręki. Przewróciłam oczami, następnie wzięłam oddech. Dłonie mi drżały gdy kładłam je na klamce. Drzwi stanęły przede mną otworem. Przekroczyłam próg. Już stamtąd słyszałam głosy i śmiechy członków mojej rodziny oraz Andy'ego. Stresowałam się, chociaż nie wiem czy bardziej tym, że tak jakby jesteśmy pokłóceni czy tym, że boję się uczucia z którego dopiero teraz zdałam sobie sprawę.

Cicho zdjęłam buty oraz kurtkę. Torbę położyłam na szafce w przedpokoju i udałam się do salonu, gdzie wszyscy byli. Mama stała i wszystkimi dyrygowała. Andy właśnie stał na krześle, zawieszał gwiazdę na samym szczycie, a tata go asekurował. Berta wraz z narzeczonym szukała w pudle innych ozdób.

- Bardziej w prawo Andy - nakazała Sarah, a chłopak posłusznie obrócił gwiazdę. Obrócił się w stronę mamy i znieruchomiał widząc mnie. Kobieta podążyła za jego wzrokiem. Jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

- O Libby jak dobrze, że jesteś - powiedziała - myślisz, że jest okay?

- Tak - odparłam, nie spuszczając wzroku z Andy'ego, który schodził z krzesła. Podszedł do mnie wolnym krokiem, a ja trzęsłam się coraz bardziej, bojąc się, że zauważy coś czego nie powinien.

- Myślę, że powinniśmy porozmawiać - powiedział. Był blisko. Zbyt blisko. Zbyt blisko bym mogła się skupić. Zbyt blisko bym mogła racjonalnie myśleć. Kiwnęłam mu głową na znak zgody, po czym się obróciłam zrywając tą niebezpieczną więź. Poszłam do swojego pokoju, wiedząc, że zmierza za mną. W salonie wszyscy będą żądać wyjaśnień, w końcu rzadko kłóciłam się z Biersackiem.

Stanęłam tyłem do niego opierając się o biurko dłońmi.

- Po co przyjechałeś? - Zadałam pytanie, gdy tylko usłyszałam ciche pyknięcie towarzyszące zamykaniu drzwi.

- Chciałem przeprosić. - Czułam jego obecność za sobą. Był coraz bliżej i bliżej, ale nie tak blisko jak tego potrzebowałam.

- Po co? - Zapytałam, odwracając się w jego stronę. Dzieliły nas centymetry, a on i tak zrobił kolejny krok. Torturował mnie swoim towarzystwem. Czułam się jak szpieg skrawający tajemnice narodową, bo ja przed nim też miałam jeden sekret, który by wszystko zniszczył. Wdech, wydech, Libby oddychaj. On nie może wiedzieć.

- Zachowałem się jak kutas dziś w szkole, przepraszam - powiedział zaglądając mi w oczy. Jego błękit, który kochałam nagle wydał mi się przeszywający. Wstrzymałam oddech. Widział co się dzieje. Złapał mnie za rękę i mogłam dostrzec troskę w jego pięknych oczach, tak bardzo niebieskich.

- Co się dzieje Libby? - Jego głos rozbrzmiewał echem w mojej małej głowie. Nie byłam w stanie się ruszyć. Bałam się strasznie, że on odejdzie kiedy się dowie, że nawet nie byłam w stanie racjonalnie myśleć.

- Myślę, że powinieneś wyjść - szepnęłam. Zacisnęłam oczy, bo nie panowałam nad niczym. Nie wiedziałam, co się dzieje ze mną, moim ciałem oraz głową. Czułam się jak w jakimś horrorze.

- Ktoś cię skrzywdził? Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz co się stało - powiedział, obejmując zimnymi dłońmi moje rozgrzane policzki. Przeszedł mnie prąd.

- Nie mogę, ja sama nie wiem... Znienawidzisz mnie - powiedziałam.

- To ostatnie co bym zrobił - odparł. Przeklęłam w myślach, bo to było jak urywek z jakiegoś durnego romansidła. Andy nie odpowie mi tym samym, ale ucieknie zostawiając głęboką ranę. Nie mogłam mu pozwolić.

- Nie mów tak - powiedziałam, opanowując drżenie głosu. On się tylko uśmiechnął.

- Racja... Już nienawidzę cię za to jak piękny sprawiasz mi ból - odparł. Na moje usta wypłynął mały uśmiech. Podniosłam na niego spojrzenie i wiedziałam, że nie ma nic piękniejszego od jego uśmiechu, zapadłych policzków, niektórych bezsensownych tatuaży oraz oczu, piękniejszych od każdego odcienia niebieskiego na świecie.

Stanęłam na palcach i pocałowałam jego wargi. Odwzajemnił pocałunek jakby miał być to masz ostatni, a smak papierosów i mięty stał się moim ulubionym. Złapał mnie w talii, przyciągając jeszcze bliżej do siebie.

Po jakiejś wieczności oderwaliśmy się od siebie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on położył swoją głowę na mojej. Czułam się bezpieczna w jego silnych ramionach.

- Wiesz, że ta sytuacja wyglądała jakbyśmy byli parą? - zapytałam. Czując przyspieszone bicie serca, zarówno swojego jak i jego.

- I co z tego? - zapytał.

- Może w końcu powinniśmy być razem? - zapytałam w odpowiedzi, błagając by mnie nie zostawił.

- Tego właśnie chcesz? - Pokiwałam w odpowiedzi głową.

- A co złego jest w tym jak jest teraz? - zadał pytanie, wciąż trzymając mnie w ramionach.

- Nic, po prostu lepiej by cię było przedstawiać jako mojego chłopaka, a nie przyjaciela. Mniej potencjalnych podrywaczek - odparłam. Andy się zaśmiał.

- Tylko nie myśl, że ci się oświadcze moja dziewczyno - powiedział brunet. Popatrzyłam na niego z uśmiechem i cmoknęłam go w policzek.

- Tego bym nie przeżyła - odparłam z uśmiechem.

On go odwzajemnił.

Westchnęłam odsuwając się od niego. Stwierdziłam, że muszę się przebrać, więc wyjełam z szafy dresy i nawet nie trudząc się pójściem do łazienki zmieniłam spodnie przy chłopaku.

- Mogłaś powiedzieć, że masz stringi to bym się chociaż odwrócił - powiedział, oblizując wargi.

- Idziemy pomoc mojej rodzinie - powiedziałam.

- Oni mogą poczekać - odparł, podchodząc do mnie. Zaśmiałam się, uciekając od jego ramion.

W końcu wszystko wróciło do normy, a nawet jest lepiej. Mam chłopaka, któremu zależy na mnie i mi na nim. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.

Nawet nie wiedziałam jak bardzo się pomyliłam.


Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania... Ale nie załamujcie się, już myślę nad nowym, co prawda autorskim, ale mam cichą nadzieję, że może i tam zajrzycie. Obecnie szukam kogoś do okładki oraz zwiastunu, więc jeżeli sami się tym zajmujecie bądź znacie kogoś, kto jest w tym dobry napiszcie mi proszę... A to, że rozdział pojawił się dziś to taki mój kaprys i namowa kilku osób pod ostatnim rozdziałem, więc oczekuję tu dużej liczby komentarzy i gwiazdek, tak na zachętę :*
All the love xx

Własne Piekło // Andy Biersack ✔Where stories live. Discover now