Rozdział 34

1.1K 85 12
                                    

760 słów, nie polecam, niesprawdzony

Około drugiej nad ranem stwierdziliśmy, że czas iść spać, bo następnego dnia czeka nas pakowanie się i cała ta przeprowadzka. Poza tym będę szukała pracy i jestem umówiona na kawę z Carterem.

Z mojego snu wyrwało mnie mechaniczne, nieprzyjemne brzęczenie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i jak się okazało była już szósta. Na dworze było jeszcze szaro i zimno o czym świadczyła temperatura w pomieszczeniu. Mimowolnie wstałam, ogarnęłam się, zjadłam małe śniadanie i zaczęłam pakować swoje rzeczy, a w tym ubrania i kosmetyki. Gdy zapinałam walizkę z ubraniami mój telefon zaczął wibrować. Przyszedł do mnie SMS.

Igor: Mam niespodziankę :)

Ja: Tzn?

Igor: Pogadamy przed uczelnią

Schowała telefon do kieszeni, zapięłam walizkę i do drugiej zaczęłam wkładać kosmetyki ręczniki i rzeczy, które raczej nie przydadzą mi się do południa.

*

Po podróży autobusem miejskim byłam na miejscu. Wysiadłam z pojazdu ciesząc płuca tlenem, którego nie miałam pod dostatkiem od jakichś dwudziestu minut. Spojrzałam w stronę wejścia, gdzie stał Igor z Charlotte, która jak chyba miała w zwyczaju kleiła się do niego.  Powolnym krokiem zbliżałam się do szatyna, który był widocznie zadowolony z zachowania szatynki. Płaszczyła się pod nim, świeciła cyckami na lewo i prawo udając przy tym niewinną i nieświadomą.

-Cześć! Co miałeś mi to powiedzenia?-zapytałam, a chłopak od razu przeniósł spojrzenie na mnie, zaś na jego twarzy zagościł promienny uśmiech.

-Nie uwierzysz, ale Adrian się wyprowadza i mam wolne miejsce. Diana, możemy razem zamieszkać!-zaśmiał się podekscytowany, a ja zdziwiona spojrzałam na niego i zakłopotana przygryzłam wargę.

-Igor, jak nie mogę i chyba nie chcę...-mruknęłam, a ten spojrzał na mnie z lekkim rozzłoszczeniem.

-"Chyba nie chcę"!? Co ja mam przez to rozumieć!?-warknął przybliżając się do mnie, zaś ja zmrużyłam oczy i założyłam ręce pod piersiami.

-A jak myślisz!? Jakoś nie mam ochoty na to, by gościć każdą z twoich kurewek!-odwarknęłam, a ten uśmiechnął się ironicznie po czym chwycił moje ramię i zacisnął na nim dłoń, czym sprawił mi lekki ból.

-Jesteś jedną z nich, więc co ci kurwa nie pasuje!?-warknął, a ja zacisnęłam szczękę i tym razem z całej siły uderzyłam go w twarz. Bugajczyk spuścił głowę i splunął krwią na ziemię.

-Nie jestem twoją kurwą!-krzyknęłam, a ten zacisnął mocniej rękę na moim ramieniu.-Puść mnie.-syknęłam, a ten podniósł głowę i patrząc mi w oczy, zaczął wbijać palce w moją skórę sprawiając przy tym niemiłosierny ból.

-Diana... Daj z tym spokój.-powiedział surowo, a ja spojrzałam w jego oczy. Miał nienaturalnie rozszerzone źrenice, co mnie dobiło. Po prostu rozpadłam się na maleńkie kawałeczki.

-Ćpałeś?-wyszeptałam, a ten rozdrażniony puścił moją rękę i wrócił do Charlotte, która jak cała reszta przyglądała się nam.-Odpowiesz, czy mam posłać kurwa gołębia z pytaniem!?-fuknęłam, a ten odwrócił się do mnie i uśmiechnął się złośliwie.

-Gołąb to dobry pomysł.-powiedział ironicznie i przekrzywił głowę w lewą stronę.

-Wiesz, co? Pierdol się! Po prostu pierdol się, zaćpaj się razem z tym swoim jebanym haremem.-powiedziałam wściekle, a ten uniósł zdziwiony brwi.

-Masz zamiar się ze mną zaćpać?-zaśmiał się, a ja spuściłam głowę w dół, po czym podniosłam się gwałtownie i wymierzyłam mu cios z pięści w twarz. Igor zachwiał się, po czym przetarł dłonią miejsce pod nosem, wycierając tym samym spływającą krew.

Mocno wkurwiony zbliżył się do mnie i chwytając za kraj kołnierz mojej koszulki podniósł mnie lekko w górę i przycisnął do murka. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe- w końcu nie wiem jak będzie się zachowywał pod wpływem narkotyków.

-Jesteś pojebana.-wyszeptał, po czym zrobił coś czego absolutnie się nie spodziewałam. Zbliżył nasze twarze, po czym mocno wpił się w moje usta, jednak nie oddałam pocałunku. Zaczęłam odpychać od siebie Bugajczyka, aż ten odpuścił i mogłam odejść.

*

Po wykładzie od razu pokierowałam się w poszukiwania Cartera, któremu oznajmiłam, że dzisiaj nie przyjdę na kawę, bo dzieje się za dużo. Chłopak wykazał się na szczęście empatią, a ja mogłam iść do domu.

Gdy byłam mniej więcej w połowie drogi zadzwoniła do mnie Carmen z informacją, że jest już w nowym mieszkaniu i właśnie tam mam się kierować. Nie poszła dzisiaj z zajęcia, aby razem z Adrianem przewieźć wszystkie rzeczy i zacząć rozładowywać pudła.

Po kilkunastu minutach dotarłam na miejsce. Mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze z numerem 14. Od razu po wejściu do środka poczułam, że jest to jak najbardziej dobra zmiana. Mały korytarz dzielił dom i przedstawiając od razu cztery pary drzwi: do kuchni, dwóch sypialni 'małżeńskich' i łazienki. Całe mieszkanie tak jak w opisie było wykończone całe na biało, z minimalistycznymi także białymi meblami.

-I jak?-zapytała mnie Carmen wychodząc z sypialni.

-Jest świetne.-odpowiedziałam krótko i entuzjastycznie, zaś ta podeszła do mnie i przejechała kciukiem po moim policzku.

-Jesteś od czegoś brudna...-powiedziała do mnie, a ja dotknęłam okolicy ust, gdzie poczułam zaschniętą krew. Momentalnie strzeliłam sobie mentalną piątkę, w końcu przez kilka godzin chodziłam tak po uniwersytecie...

-To krew Igora.-prychnęłam

Ten InnyWhere stories live. Discover now