Przetarłam oko rękawem kurtki i cicho zabluźniłam, bo przed chwilą pomalowałam oko. Spojrzałam na zablokowany ekran telefonu i na szczęście się nie rozmazałam. Zamknęłam drzwi i jeszcze dwa razy sprawdziłam czy na pewno są zamknięte. Wyszłam z bloku i ruszyłam w stronę przystanku. Autobusem do kawiarni, w której pracuje mam jakieś 20 minut. Kiedy byłam przed przystankiem jakiś kutasina przejechał obok mnie, wjechał w kałuże i mnie ochlapał. Wyklinałam go w myślach. Nawet się nie zatrzymał. Zwolnił tylko, ułożył ręce w geście 'przepraszam' i pojechał dalej. Kiedy autobus podjechał szybko do niego wsiadłam i zajęłam miejsce na końcu pojazdu. Niestety dosiadł się do mnie starszy, obleśny facet, który cały czas wgapiał się w moje cycki. Zobaczyłam lekkie wybrzuszenie na jego spodniach. O mały włos nie zwróciłam mojego śniadania. Nie wytrzymałam i powiedziałam:
- Jeśli chce pan sobie zwalić, niech obejrzy pan sobie porno, a nie wgapia się w piersi nastolatki.
Oburzony mruknął coś o zachowaniu dzisiejszej młodzieży i przesiadł się na sam początek autobusu. Uśmiechnęłam się zadowolona pod nosem. Sprawdziłam godzinę. 8:46. Kurwa. Kawiarnie otwieramy o 9, a zostało mi jakieś 10 minut drogi. Jeśli się znów spóźnię Josh mnie zabije. Na szczęście kierowca wyrobił się w 5 minut, żeby dojechać na przystanek. Wyszłam, a w zasadzie wybiegłam z autobusu. Pędziłam przed siebie, nie patrząc na nikogo. Prawie przed samą kawiarnią wpadłam na jakiegoś faceta i upadłam na ziemię. I jeszcze gdyby było tego mało wylał na mnie swoją kawę. Zaczęłam bluźnić pod nosem. Zignorowałam wyciągniętą rękę sprawcy wypadku i wstałam bez jego pomocy. Otrzepałam się i ruszyłam wkurzona przed siebie. Poczułam, że ktoś łapie za łokieć i obraca w swoją stronę. Spojrzałam na osobę, która złapała mnie za łokieć. Nie wierzyłam własnym oczom! Harry Styles we własnej osobie. Nie widziałam go z 3 lata. Nie zmienił się za bardzo. Obciął włosy i zniknął mu trądzik.
- Proszę, proszę Styles – powiedziałam zniesmaczona – Mógłbyś uważać jak łazisz.
- Przepraszam, Molly – powiedział swoim zachrypniętym głosem – Nie zauważyłem cię, byłem zajęty pisaniem. Zmieniłaś się, wypiękniałaś i..
- Okej – przerwałam mu i odeszłam
Zignorowałam go i poszłam do pracy. Wiedziałam, że będę miała przesrane u Josha. Nie pomyliłam się. Kiedy tylko weszłam do środka usłyszałam jego krzyki. Skruszona podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na piersi.
- Przepraszam – powiedziałam i jeździłam dłonią po jego piersi – To już się nie powtórzy. Obiecuję.
Josh uniósł oczy ku górze, może prosząc o jakąś pomoc od Boga czy coś. Westchnął i spojrzał na mnie.
- Okej. Teraz to na prawdę ostatni raz – powiedział
Cmoknęłam go w policzek i poszłam się przebrać. Weszłam na zaplecze i położyłam torbę na krześle. Usłyszałam, że dostaje smsa, więc wyjęłam telefon z torby i odczytałam wiadomość.
Nieznany numer
Molly, zdradzasz mnie?
_____________________
hej kochani!!! witam w moim nowym ff, mam wieeeeeeeeelka nadzieje, ze wam sie to spodoba. zostawcie gwiazdke, komentarz, cokolwiek!!
tesknilam bardzoooo
kocham x
![](https://img.wattpad.com/cover/87060547-288-k881789.jpg)
YOU ARE READING
molly - h.styles
Fanfiction❝Ktoś upaja się jej strachem, zapachem Ktoś mówi, że to kurwa pluje na chodnik Ktoś inny zabrałby zamiast psa na spacer Ktoś inny w cieniu obok się o nią modli Przecież miałaś łapać życie, a nie ciągnąć proch Przecież miałeś być na szczycie, a nie...