four

87 5 1
                                    



Przez moją głowę przeleciały miliony myśli. Harry nie jest aż tak tępy, żeby nie zorientował się, co jest w środku torebeczki. Kurwa. Zaczęłam masować skronie i myśleć co zrobić. Jak odjedzie z moim towarem do domu to go zabiję. Dostałam go za darmo, więc nie chcę go stracić. Boże, mówię jak jakaś ćpunka. Wstałam z podłogi i podeszłam do okna. Odsunęłam firankę i zobaczyłam, że samochód Harry'ego wciąż stoi na parkingu przed blokiem. Zauważyłam, że wyciągnął rękę w stronę fotela pasażera i podniósł z niego torebkę z tabletkami. Mam ochotę krzyczeć i płakać jednocześnie. Jak on tu przyjdzie to mnie chyba udusi. Nigdy nie lubił narkotyków, a tym bardziej, jak ktoś je brał. Wyszedł z samochodu i ruszył w stronę bloku. Jestem w ciemnej dupie, przyrzekam. Po kilku sekundach usłyszałam pukanie do drzwi. Poprawiłam włosy w lustrze i otworzyłam drzwi. Harry stał przede mną i patrzył się na mnie pytającym wzrokiem. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął torebeczkę z dragami. Przymknęłam oczy.

- Co to jest, Molly? - spytał wkurzony

- Nie powinno cię to interesować - powiedziałam chamsko

Westchnął i milczał przez chwilę.

- Myślałem, że brzydzą cię narkotyki i nigdy nie będziesz brać tego gówna! - krzyknął zdenerwowany

Przewróciłam oczami.

- Słuchaj Styles - powiedziałam - Nie mam czasu na twoje życiowe lekcje. Mogłeś mi je robić trzy lata temu. A teraz oddaj to, co należy do mnie.

- Nie - powiedział stanowczo

Westchnęłam głośno i zamknęłam oczy na kilka sekund. Czy to są jakieś żarty? Zaraz wpadnę w szał.

- Zamknij się - powiedziałam - Oddaj to.

- Nie, Molly - powiedział

Wyciągnęłam dłoń, żeby zabrać z jego dłoni torebeczkę. Upadła na ziemię. Kiedy schyliłam się, aby ją podnieść Styles postawił na niej stopę. Pokruszyły się. Na pewno. Zabrał nogę, a ja szybko podniosłam torebeczkę. Wszystko było w proszku. Spojrzałam na niego wściekła.

- Jesteś kurwą idiotą! - krzyknęłam

Miałam gdzieś, że sąsiedzi mogą mnie usłyszeć. Moja wściekłość sięgnęła zenitu. Jak mógł to zrobić?

- To się leczy, skarbie - powiedział troskliwym głosem i chciał złapać mnie za dłoń, ale szybką ją zabrałam

- Nie dotykaj mnie - powiedziałam - Mam w dupie jakieś leczenie. Tak jestem ćpunką i nie powinno cię to interesować.

Trzasnęłam drzwiami i od razu je zamknęłam. Szybko poszłam do kuchni. Otworzyłam torebeczkę i wysypałam zawartość na blat. Może coś się uratowało. Modliłam się w myślach. Widziałam tylko proszek i nic więcej. Czułam, że ręce mi się pocą, kiedy grzebałam w resztkach, które pozostały z tabletek. Cała się trzęsłam i modliłam się tylko o to, żeby coś zostało. Kurwa, kurwa, kurwa. Jebany Styles. Zawsze musi wszystko psuć. Zdenerwowana zepchnęłam wszystko z blatu. Proszek spadł na podłogę. Kilka talerzy pękło. Mam ochotę udusić teraz Harry'ego. Może mam jakiegoś skręta w szafce. Zajrzałam do szafki, do której zazwyczaj wkładam dragi. Pusto. Otworzyłam pudełko i był tam ostatni skręt. Szybko go odpaliłam i poczułam ulgę.

- Jak dobrze - powiedziałam do siebie cicho

Po co on wrócił do mojego życia? Wywrócił wszystko do góry nogami. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, ale szybko ją starłam. Nie bądź słaba, Molly.


_____________

no i jest czwarty rozdział

nie wiem czy wyczekiwany, ale jest!

nie wiem też czy jest dobry, ale jest! XD

kocham x

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 18, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

molly - h.stylesWhere stories live. Discover now