II

11.8K 510 152
                                    


Jak postanowił, tak zrobił. Wypłacił pieniądze i poszedł do najtańszego pensjonatu. Wynajął pokój na jedną noc. Nocleg kosztował 40 funtów.

- Proszę, oto klucz do pokoju. Mam nadzieję, że będzie ci tu dobrze.
- Dziękuję. Jestem pewien, że tu wypocznę - mruknął Potter i ruszył do swojego pokoju numer siedem. Wszedł do pomieszczenia, zamknął pokój, przebrał się i rzucił się na łóżko. - Cholera - zaklął. Podszedł szybkim krokiem do walizki wyciągając z niego telefon. Ustawił sobie budzenie ona piątą. Wlazł pod kołdrę i zasnął niemalże natychmiast.
Obudził go dźwięk dzwonka w telefonie. Szybko wyciszył źródło hałasu. Wyskoczył z łóżka. Przebrał się w inne ubranie nie zawracając sobie głowy myciem się. Do wycieczki zostało mu jeszcze 6 godzin. Spakował telefon z powrotem do walizki. Wziął swój bagaż i wyszedł z pokoju. Nie bawił się z zamykaniem pomieszczenia na klucz. Wyszedł z pensjonatu. Jego rezerwacja była ważna jeszcze 8 godzin. Poszedł na zakupy. Za pieniądze Dursey'ów postanowił kupić sobie 5 par dość drogich spodni (dwie czarne pary, jedna szara i dwie niebieskich jeansów) do tego jeszcze dorzucił zielono-biało-czarny kostium kąpielowy i pięć par krótkich spodenek - niebieskie, zielone, czerwone, żółte białe i biało-zielono-niebieskie. 3 koszulki w czarnym kolorze, 4 w zieleni i jedna w czerwieni. Wziął także 5 w granacie. 1 koszulę w kratkę , jedną w paski oraz trzy pary bluz - czarną, białą z czerwonym smokiem na środku i jasnoniebieską z wężem. Podszedł do stoiska z kurtkami. Wziął sobie jasno-niebieską ze wstawkami czerni, bieli, zieleni i żółci. Wybrał sobie też parę par butów - biało-zielone sandały, szaro- niebiesko-fioletowe adidasy, czarno-białe adidasy i nieprzemakalne gumowce sięgające mu prawie do kolan. Zdecydował się także na czarne klapki z białym napisem oraz na granatowo-biało-zielono-niebieskie (klapki, oczywiście). Myślał też nad trampkami, ale z nich zrezygnował. Chwycił też szary, czarny, niebieski oraz zielony szalik i tych samych kolorów czapki wraz z rękawiczkami (wziął przemakalne i nieprzemakalne). Skierował się do przebieralni całe szczęście wszystko na niego pasowało. Podszedł do ekspedientki i podał jej zakupy. Zdziwiła się, że taki mały chłopiec robił zakupy całkowicie sam. Jednak nie wtrącała się. Ubrania kosztowały dwa i pół tysiąca. Wyciągnął pieniądze, ale miał wypłacony zaledwie tysiąc. Poprosił więc o wypłacenie z karty. Kobieta nie miała nic przeciwko i podała mu tę dziwną maszynkę.
- Dziękuje - mruknął brunet i zapłacił. Sprzedawczyni podała mu paragon, który chłopak na wszelki wypadek zachował. Po skończonej transakcji powiedział "Do widzenia" i odszedł parę kroków, żeby to wszystko spakować. Ledwo się wcisnęło, mimo, że skrzynia była naprawdę wielka, a ubrania małe. Wyszedł ze sklepu. Zaczął iść w stronę innego sklepu z odzieżą. Przed wejściem jeszcze rozsunął walizkę wyjmując z niej nową kurtkę i założył ją na siebie, aby ukryć koszulkę Dudleya, którą wciąż miał na sobie. Wszedł do sklepu. W oczy rzuciło mu się stoisko z bielizną. Zorientował się, że przecież nie kupił sobie bielizny. Wziął kilka par bokserek. I ruszył do przebieralni. Niby wszedł do tego sklepu tylko po to, aby się przebrać, ale rzeczywiście potrzebna mu była bielizna. W przebieralni było olbrzymie lustro. Zaczął się przebierać. Potter spojrzał w lustro i skrzywił się. Nigdy nie lubił swojego ciała. Był strasznie kościsty. Westchnął głośno zamykając na chwilę oczy. Otworzył walizkę i wyciągną z niej jasnozieloną bluzkę razem z czarnymi spodniami. Położył ubranie obok siebie. Przymierzył pierwszą parę bokserek. Pasowały mu. Trzy następne również leżały mu jak ulał. Dwie, które nie pasowały zostawił w kącie i nie zamierzał ich ruszać. Włożył na siebie nowe spodnie, rozsuną kurtkę i zdjął ją oraz bluzkę po Dudley'u, zastępując ją dzisiaj zakupionym odzieniem ( XD ). Zarzucił kurtkę na ramiona i wrzucił "worki" do walizki. Poszedł do kas. Już chciał płacić, gdy zatrzymali go ochroniarze żądający sprawdzenia mu walizki. Jeden z nich był stary, z brodą, a na dodatek łysy. Drugi z nich był zaś mężczyzną około trzydziestki z lekkim zarostem , ciemnymi włosami oraz brązowymi oczami. Harry zgodził się bez oporów. Rozsunęli mu bagaż i zaczęli przeglądać jego rzeczy.
- Chłopcze, masz może paragon z tego sklepu, w którym to kupowałeś? - spytał ten łysy z niech.
- Owszem, mam - odpowiedział grzecznym tonem. Uśmiechnął się lekko i podał im skrawek papieru.
- Dobrze, wszystko się zgadza. Możesz iść - powiedział po sprawdzeniu młodszy z nich i uśmiechną się do chłopca.
- Do widzenia! - krzyknął Potter, mimo, że nawet nie znał tych ludzi. Czarodziej zapłacił i wybiegł ze sklepu.Następnym miejscem na jego liście był sklep sportowy. Kupił tam spory, bardzo ładny, czarny plecak z pięknym, zielonym wężem. nie wiedział dlaczego akurat ten plecak mu się spodobał, ale nie roztrząsał tego. Zakupił sobie także buty sportowe (niebiesko-zielone) i czarne trampki, które założył zaraz po kupieniu.Ostatnim punktem był supermarket. Wybrał sobie pastę do zębów, szczoteczkę, najtańszy grzebień, szampon do włosów oraz wodę utlenioną, plasterki itp. Szedł już do kasy, gdy jego wzrok przykuła jedna wystawa. Była to wystawa z zabawkami. Chłopakowi oczy się zaświeciły. Od razu poszedł w jej kierunku. Przyglądał się różnym rzeczom. W końcu zdecydował się na puzzle z 1500 kawałkami, z których miał powstać wąż leżący tuż obok wielkich jaj wśród wysokich traw i wielu małych gałązek. Za gadem znajdowało się powalone drzewo. Drugą zabawką wybrana przez 'ego był samochód zdalnie sterowany wraz z samolotem. Tym pierwszym sterowało się laserem, a to drugie kontrolowane było przez pilot. Młody Potter wziął sobie także parę par opakowań z różnymi rodzajami klocków LEGO i wielkiego, pluszowego lwa, który ryczał lub mruczał w zależności od tego co zrobisz. Postanowił się jeszcze przejść po sklepie, bo mógł zauważyć coś, co mogłoby go zainteresować. Był to mądry wybór. Przy samym końcu stoiska z zabawkami były płyty z grami. Jednak czarodzieja nie to najbardziej zafascynowało. Tuż obok gier widać było równie wielkiego jak lew węża (lew miał 80cm). Pochwycił go natychmiast. Popatrzył się jeszcze na gry. Wziął po jednej z każdego rodzaju. Przecież korzystał z karty Dursley'ów. Jak wypłacał pieniądze dowiedział się, że mają na koncie około miliona funtów.Bardzo zadowolony ruszył do kasy. Po drodze jednak znów go coś zatrzymało. Za gablotą leżał piękny zegarek za tysiąc złoty. Postanowił go kupić.
- Emm... Przepraszam, czy mógłby pan otworzyć mi tę gablotę? - zapytał się jednego z ochroniarzy.
- Po co? - zapytał trochę opryskliwie rozmówca siedmiolatka.
- Bo chciałbym kupić ten zegarek - oświadczył chłopak.
- Chcesz go kupić? To zaczekaj chwilę - i odszedł. czekał. Wkrótce mężczyzna wrócił z jakimś małym pudełkiem. - Proszę - podał mi go.
- Dziękuję ! - uśmiechnął się brunet. Podszedł do kasy. Za zakupy w tym sklepie zapłacił 1800 funtów. Szybko rozpakował zegarek i zaczął go uważnie oglądać. Niestety urządzenie nie miało baterii, ale na końcu tej ulicy znajdował się kiosk. Potter ruszył tam bez wahania.Gdy już jego zegarek działał założył go na rękę. Całe zakupy zajęły mu ledwie 3 godziny. Przeszedł się jeszcze kawałek, gdy jego oczy ujrzały budynek z napisem "okulista". 'emu zaświeciły się oczy i wbiegł do środka. W pokoju zobaczył dwójkę mężczyzn (nie będę ich opisywać, bo nie jest to ważne) siedzących na krzesłach. Nagle drzwi się otworzyły i w drzwiach pojawił się lekarz wraz z jakąś kobietą jeden z siedzących mężczyzn podniósł się z krzesła i razem z kobietą wyszedł na zewnątrz. Harry zaś podszedł do okulisty.- Przepraszam panie doktorze, ale czy mógłbym kupić nowe okulary? Cena nie ma znaczenia - spytał grzecznie siedmiolatek.
- A gdzie twoi rodzice? - spytał.
- Tata na delegacji w Ameryce Północnej, matka nie żyje - wymyślił na poczekaniu.
- No dobrze... Dziś i tak nie mam więcej klientów. Tylko załatwię sprawę tego pana i będziesz mógł kupić okulary, dobrze?
- Dobrze. A ile czasu mam czekać ? - spytał.
- Około półtorej godziny chłopcze - oświadczył lekarz. Harry skinął głową i usiadł na krześle.
"- Półtorej godziny? OK... - pomyślał i nastawił sobie nowy zegarek, aby zadzwonił dokładnie za godzinę po czym wyjął telefon i zadzwonił po TAXI. Samochód przyjechał po 5 minutach i chłopak podał adres miejsca do którego jechał. A chciał jechać na basen.Gdy był na miejscu zapłacił i pobiegł do budynku. Szybko zakończył transakcję i jeszcze szybciej się przebrał, wrzucił walizkę oraz plecak do szafki i wszedł pod prysznice. Wyciągną tylko szampon, którym namydlił włosy i jako mydła. Rozejrzał się dokładnie w poszukiwaniu kamery, a gdy nic takiego nie znalazł zsuną bokserki i szybko umył swoją bardziej prywatną część ciała. Następnie spłukał z siebie mydło. Cały czas miał na ręce zegarek, który był wodoodporny. Wyszedł z sali z prysznicami i aż mu dech zaparło gdy zobaczył jak basen wygląda. Od razu pobiegł w stronę brodzika, uważając , żeby się nie poślizgnąć. Było tu solarium, pięć jaccuzi, sauna, cztery baseny i trzy zjeżdżalnie. Wszystko wykańczał wulkan z wytryskującą wodą oraz "wodne działa" do zabawy.Zjechał parę razy ze zjeżdżalni. Basen bardzo mu się podobał. Po piętnastu minutach wszedł do jaccuzi. Woda była przyjemnie ciepła. Westchnął głośno i uśmiechnął się. Odchylił głowę w tył. Przesiedział tak całe pół godziny. Myślał o wycieczce, o dzisiejszym dniu, o Dursley'ach i co go czeka po powrocie z wyjazdu... Właśnie, wyjazdu. Która godzina?! Poderwał się i spojrzał na zegarek.- Kurwa! - wydarł się, gdy zobaczył, że ma tylko 45 minut do spotkania z okulistą. Zerwał się, pobiegł do szatni, przebrał się i pędem oddał zegarek. Przed wyjściem z szatni Wyjął telefon i już dzwonił po taksówkę, która przyjechała 7 minut później. Przez całą jazdę się denerwował.Gdy dojechał poprzedni pacjent właśnie wychodził.
- Od razu ostrzegam, że okulary dużo kosztują, a za te badania płaci pan 150 funtów - poinformował go lekarz.
- Cena nie gra roli - powtórzył.
- No, skoro tak...
- Możemy wreszcie zaczynać? - Potter zaczął się denerwować.Po godzinie Harry miał już zbadaną jego wadę wzroku. Całe szczęście okulary, których potrzebował były dostępne od ręki. Obecnie oprawki jego szkieł były czarne, a przy końcach były ciemnozielone. Wciąż były okrągłe, ale soczewki miał idealnie dobrane do wady wzroku.Teraz nie miał pomysłu jak spędzić wolny czas, więc wybrał się na lody. Pierwszy raz w życiu zje loda. Podszedł do "stoiska" i zamówił sobie deser z ośmiu gałek - rafaello, śmietankowa, orzechowa, czekoladowa, cytrynowa, truskawkowa, toffi i guma balonowa - na których znajduje się tona bitej śmietany, dwa wielkie kawały gorzkiej czekolady i dwie chrupkie rurki wbite w loda, polane sosem czekoladowym, karmelowym i posypane skruszonymi orzechami, kawałkami białej czekolady, a to wszystko zostało ładnie wykończone wisienką. Harry zabrał się do jedzenia. Jako, że od rana nic nie jadł wsunął prawie całego loda. Został mu wafelek i półtorej godziny wolnego czasu, więc przeszedł się nad staw, gdzie zaczął karmić kaczki. Spojrzał na zegarek. Została godzina. Znowu zadzwonił po taksówkę. Tym razem chciał pojechać do McDonalda. Kupił sobie zestaw Happy Mill i schował do plecaka. Zostało pół godziny. Potter nie miał co robić, więc do szkoły poszedł piechotą. Gdy tak szedł w oczy rzucił mu się sklep "wyjazd". Zaciekawiony wszedł do środka. Zobaczył tam mnóstwo walizek. Spojrzał na tą Dursley'ów. Ledwo się domykała( pluszowego lwa i węża nosił pod pachami). Postanowił kupić sobie większą. Wybrał sobie przepiękną walizkę. Wielka, sztywna i przestronna. Na kółkach i z rączką. Była dostępna w trzech kolorach: czarno-szaro-białym, granatowo-niebiesko-białym oraz ciemnozielono-zielono-jasnozielonym (XDD). Harry wybrał odcienie niebieskiego. W sklepie jednak coś jeszcze przyciągnęło jego uwagę. Mianowicie były to słuchawki nauszne do słuchania muzyki bez informowania o niej całego świata. Wziął je natychmiast. Zauważył jeszcze tzw. przenośny akumulator. Posiadał w sobie moc wystarczającą na pięć godzin ładowania jednocześnie trzech laptopów. Jego zakupy znów wyszły bardzo drogo. Zapłacił 2350p. Zostało mu 15 minut. Zadzwonił po raz wtóry po TAXI. W samochodzie się przepakował. Jako zapłatę zaproponował starą walizkę, na co kierowca chętnie się zgodził. Wysiadł zarzucając plecak na ramię. Pani nauczycielka czekała na niego z uśmiechem przy samochodzie. Chłopak podszedł do wychowawczyni sprężystym krokiem i uśmiechnął się szeroko.
- No to jedziemy do Albanii, Harry - przywitała go nauczycielka. Na te słowa uśmiech Pottera jeszcze bardziej się poszerzył. Wsiedli do samochodu i pojechali na lotnisko. Mieli polecieć pierwszą klasą...

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariDonde viven las historias. Descúbrelo ahora