Rozdział 1

8 1 0
                                    

Obudziłam się o 9:36. Uwielbiam spać, a szczególnie w weekendy , bo mam wymówkę, że tak odreagowuję stres szkolny. Więc mogę spać do której chcę.
Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka na którym leżał kubek z wczorajszą herbatą. Wypiłam kilka łyków. Zimna. Fuj. Potem skierowałam się do toalety i w miarę możliwości ogarnęłam włosy. Codziennie rano , dosłownie każdy mój włos żyje własnym życiem. Mam długie, proste, jasne (chyba to ciemny bląd) włosy i nie powinnam mieć aż takich problemów z nimi, natomiast może to być spowodowane tym, że na wieczór ich nie rozczesuję. Wychodząc z łazienki , spojrzałam w lustro. Mam spuchnięte oczy? Może cała jestem spuchnięta? A może mi sie wydaje?... Walić to , mam dzisiaj zły dzień chyba. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam luźny T-shirt oraz czarne leginsy. Najwygodniejszy strój na samotne sobotnie popołudnie.
Postanowiłam zejść na dół do kuchni. Rodziców nie było ani w sypialni, ani w salonie , wiec musieli gdzieś pojechać. Podeszłam do lodówki i zaczęłam szukać czegoś co mogłabym nazwać śniadaniem. Potem przerzuciłam sie na szperanie po szafkach. Zauważyłam ,że na blacie leży jakaś kartka.
,, Zrób sobie cos do jedzenia i ogarnij troche w domu. Ja musiałam pojechać na chwile do pracy , a tata czeka na lotnisku na ciocię Emily. Miała przylecieć za tydzień , ale przełożyli jej lot. Poodkurzaj w domu i zrób porządek u siebie w pokoju. Postaram się przyjechać przed ciocią.
Mama ''
Ciocia Emily?!?!? Dzisiaj?!?!? Kurde , ale się cieszę!! Może ten dzień nie będzie taki zły.
***
Po tym jak z grubsza ogarnelam mieszkanie, przebrałam się i postanowiłam , że upiekę ciasto. Najlepiej wychodził mi marchewkowiec, a ciocia lubi marchewki , wiec czemu nie. Kiedy ciasto już było w piekarniku , usłyszałam ,że ktoś się do mnie dobija. Pobiegłam po telefon i zauważyłam 3 nieodebrane połączenia od Alexa i jedna wiadomość: ,, Robisz coś dzisiaj?''. Co sie stało? Nie odzywał sie od tygodnia i nagle chce sie spotkać? Ale z drugiej strony sie cieszę. W koncu go zobaczę. Kurde , stęskniłam sie za nim.
Odpisałam: ,, Nie ,raczej nie. Ale wyjść mogę dopiero wieczorem." Nie musiałam długo czekać bo zaraz dostałam odpowiedź: ,, Podjadę po ciebie wieczorem. Do zoba :*''. Boże... chyba naprawdę go kocham. Mam motyle w brzuchu ,jak o nim myślę. Może i ta przerwa wyjdzie nam na dobre? O kurwa , ciasto!!!! Pobiegłam do piekarnika i wyłączyłam go. Ciasto było lekko zarumienione , ale nie spalone. Oj Alex, co ty ze mna robisz?
***
Nagle usłyszałam , że ktoś wchodzi do domu. Była to mama , ciocia Emily i tata.
Wstałam z kanapy i od razu podbiegłam do cioci.
-Ciocia!
- Boże święty! Brooklin , skarbie , jak ty wyrosłaś!!! Tak długo mnie tu nie było??
- Ostatni raz byłaś u nas pół roku temu! Ty też sie zmieniłaś!!
No i właśnie tak wyglądała połowa naszej rozmowy. Siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy moje ciasto. Rozmowa zachaczała o wszelkie możliwe tematy ,dopóki ciocia nie zapytała:
- Brook , ile ty juz masz lat ?
-17 ,ciociu - powiedziałam śmiejąc sie.
- Posłuchaj , juz od dawna nad tym myśle , i chciałabym cię spytać , czy nie zechciałabyś pojechać ze mną do Ameryki?? Oczywiście o ile rodzice sie zgodzą.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Po prostu mnie zatkało.
- Kate? Andrew?
- Ja myśle , ze to dobry pomysł. Dziecko sie doedukuje i pozna świat... - powiedział tata.
- A co ze szkoła ?.. - przerwała mu mama- Plus ona ma dopiero 17 lat!
- Ma JUZ 17 lat i nie jedzie sama tylko z twoja siostrą. - poprawił ją tata - Brook , a ty co myślisz?
- Szczerze to nie mam pojęcia co myśle , bo właśnie zapytano mnie czy chcę zrobić coś o czym myślę od urodzenia !
- Masz tę noc na przemyślenie tego , bo jutro wieczorem wyjeżdżam z powrotem do Stanów.
- Dddobra. - a co z rodzicami ?- a wy sie zgadzacie?
- Tata ma racje , masz juz 17 lat i będziesz w dobrych rękach wiec to twoja decyzja. I tak wrócisz za miesiąc. - oświadczyła mama.
Miesiąc?!?!? Tylko?!?!? Dlaczego tak krótko?!?!
- Za miesiąc przyjedziemy do was , ale jeżeli jej sie spodoba i bedzie chciała to może wrócić ze mna... - powiedziała ciocia - na dłużej.
No i to mi sie podoba!!!!!!!
- Córcia , twoje życie, twoje decyzje. Ufam ci i wiem , ze wybierzesz dobrze. - podsumował tata.
- Dobra , mam pomysł. Chodźmy na spacer, co? - zapytała Emily
- Idźcie beze mnie. Umówiłam sie z Alexem.
- To twój chłopak ?- spytała ciocia.
-Tak ...
- Pamiętaj , ze nie bierzemy ze sobą żadnych twoich znajomych , bo sie nie zmieszczą. - powiedziała ciocia wychodząc i mrugając do mnie.
- Okej - powiedziałam chichocząc.
Właśnie!!!! Co z Alexem?!? Co z Larą??? Co z Mikem!!!! Nagle telefon zawibrował mi w kieszeni.
Alex: ,, będę za 5 min''.

^^^
No i jak? Mam nadzieje , że jest nienajgorszy. Jeżeli macie jakieś uwagi to zapraszam do komentowania . 😎💬
Staram sie , aby w każdym rozdziale był efekt ,,WOW'' , wiec mam nadzieje , że następne bedą jeszcze lepsze! 😏👌
I ponownie przepraszam za ortografie , ale niełatwo jest pisać w nocy.😪

LOVATEWhere stories live. Discover now