2.

296 17 4
                                    

- Paniusiu, twój ojciec Cię woła. - te słowa usłyszałam z rana, kiedy do mojego pokoju weszła sprzątaczka. 

- Zaraz do niego zejdę. - odpowiedziałam zaspanym głosem i obróciłam się na drugi bok. 

- Dobrze, przekaże mu - wyszła z pokoju, a ja tym samym wstałam, swoje chwiejne kroki skierowałam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę. Ubrana w czarne leginsy oraz szarą bluzę skierowałam się do gabinetu ojca, a także jeszcze w kapciach. Bez pukania wparowałam do pomieszczenia. Tata siedział przy biurku na szarym, obrotnym krześle i czytał przez okulary poranną gazetę Gotham. 

- Słucham. - powiedziałam od razu po przekroczeniu progu gabinetu. - Co chciałeś tak wcześnie, jest dopiero - spojrzałam na zegarek - 9 rano. 

- Usiądź sobie, musimy porozmawiać. -  odłożył gazetę i okulary na blat biurka. Oj coś chce. Podeszłam bliżej i usiadłam na przeciwko niego. 

- No ? - zaczęłam. 

- Jak już wiesz - wstał i podszedł do okna za nim, które było wielkie, sięgało od sufity po samą podłogę, w zasadzie były to trzy okna. - mamy problemy z Batman'em. Coraz ciężej jest nam sprzedawać nasz towar. Owszem możemy sobie poradzić zmniejszając naszą cenę. - zaczął chodzić koło okien i destytuował rękami w powietrzu.  

- Do rzeczy tato, jestem głodna, nie jadłam śniadania. - no ile można gadać. Tak wiem o tym wszystkim, o czym on gada. 

Obrócił się w moją stronę, podszedł do biurka i opar się o nie rękami. 

- Zupełnie jak twoja matka. Do rzeczy tak ? - uniósł ku mnie brwi. -Jesteś mi potrzebna. Nie masz  już 15 lat, więc mogę Ci powierzyć to zadanie. Niedawno odwiedził nas Joker, ten szaleniec ... 

- Wiem kto to. - założyłam ręce na piersi i czekałam, aż powie mi co wymyślił. 

- Zaproponował nam, a w zasadzie zaoferował, że za połowę zysku zabije Batman'a. 

- Tak po prostu ? Myślisz, że jak ten człowiek wyrżnął pół Gotham, to uda mu się tak po prostu zabić Batman'a? Jest praktycznie sam, do tego trzeba mieć bardzo dobrze przemyślany plan, a nie taki o se z dupy. 

- I to jest ta cześć, którą odziedziczyłaś  po mnie. - uśmiechnął się chytrze. - Właśnie dlatego pomożesz Jokerowi w tym zadaniu. Może oszalałem, że pozwalam na takie coś. 

- Ale ja nic nie umiem. - rozłożyłam ręce, dosłownie i w przenośni. 

- Joker Cię wyszkoli, a jeśli nie to ja lub moi ludzie Ci pomogą. Po za tym jesteś jedyną osobą jakiej ufam. - podszedł bliżej do mnie i ukucnął przy moim krześle - Liczę, że mnie nie zawiedziesz. - pogłaskał mnie po głowie. 

- Skąd ta pewność, że się zgodzę ?  - delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz. Może to być ciekawy pomysł. 

- Nie masz wyjścia, skarbie. Będziesz dobrze sprawować się u boku Jokera. 

Zamknęłam oczy i zrobiłam dwa mocne wdechy. Po chwili przytuliłam mojego ojca. 

- Możesz na mnie liczyć. - tylko powiedziałam i wstałam z zamiarem wyjścia z gabinetu. Jednak jego głos mnie zatrzymał. 

- Możesz się z nim dziś spotkać, jeśli chcesz to najlepiej wieczorem albo w nocy. 

- Okay, jeszcze pomyślę. - wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi. 

Poszłam do kuchni gdzie czekała na mnie kawa i naleśniki. Od razu uśmiechnęłam się na ten widok. Po śniadaniu postanowiłam, że się przejdę przez główną dzielnicę naszego miasta. Ubrałam tylko czapkę z daszkiem tyłem do przodu i swoje adidasy, jednak przed wyjściem zostawiłam ojcu karteczkę, aby mnie "umówił" z Jokerem, muszę wiedzieć z kim niby będę pracować.

 Zjechałam windą na sam dół wieżowca. Przemknęłam się przez hol pełen ludzi, którzy tylko udawali, że są nietutejsi, tak naprawdę są to sami złoczyńcy, ten budynek to jedna wielka dziupla dla tych wszystkich, którzy ukrywają się przed Batman'em i Dent'em. Szklane drzwi się otworzyły i wyszłam na główną ulicę Gotham. Ulica jak ulica można by rzecz, ale Gotham to zupełnie coś innego. Na każdym kroku są osoby, które chcą to miasto zgładzić z ziemią. Mój tata teoretycznie nie robi nic złego, a praktycznie to coś innego. Szłam tak z słuchawkami na uszach rozglądając się co jakiś czas. 

Chcę pracować z największym psycholem tego stulecia?  - nie.

Chcesz pokazać ojcu, że jesteś przydatna ? - tak. 

Pochodziłam trochę też po parku aby pozbierać myśli, co jakiś czas ludzie przechodzący obok trącali mnie ramieniem, oh głupcy, gdyby tylko wiedzieli kim jestem, omijani by mnie szerokim łukiem. Tam też pośpiewałam trochę przy muzyce, która była wykonywana przez przyszłych artystów. Wracając podeszłam do pobliskiego sklepu i poczekałam, aż nabędzie więcej ludzi do jego środka, oczywiście nie zbyt wiele bo to by mi nie pomogło w ucieczce. Po co ? Chciałam sobie udowodnić, że potrafię też być "tą złą". Bo po co się ograniczać do jakiś tam kradzieży jak można od razu kogoś zabić. Z kieszeni bluzy wyjęłam mały, nie pozorny nóż, zresztą sama nie wiem po co go noszę przy sobie. Możliwie, że do takich okazji albo po prostu dla zabawy. Szybkim ruchem weszłam do sklepu trzaskając drzwiami ale nikt nie zwrócił na to uwagi, może dlatego, że takie rzeczy zdarzają się codziennie, ludzie tutaj mieszkający zamiast się bać, po prostu się przyzwyczaili do takich rzeczy, co raczej nie jest ... na miejscu ? W ich sytuacji  na pewno nie. Poszłam do jednego działu i za chwilę zawołałam jedną ze sprzedawczyń. Kiedy ta podeszła do mnie, wysunęłam z kieszeni swój nóż i szybkim ruchem wbiłam jej między żebra. Kobieta zawyła z bólu i osunęła się na ziemie, co skutkowało przybyciem ludzi w miejsce zbrodni. Wtedy po prostu przedostałam się przez tłok ludzi z zakrwawioną ręką i chciałam uciekać ze sklepu.   Właśnie, chciałam. Ochroniarz był szybszy i zablokował drzwi. Wtedy sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli. A miało iść tak gładko. 

MYŚL ERIN!

 MYŚL! 

Wtedy mnie olśniło, podbiegłam szybko po wielką gaśnicę i rzuciłam nią w wielkie okno witrażowe. To od dużego uderzenia po prostu się rozwaliło, a ja miałam jedyną drogę ucieczki. Ochroniarz podbiegł do mnie próbując mnie zatrzymać siła, ja jednak użyłam noża pozbawiając go życia, kiedy ten osunął się po mnie, cały sklep ludzi zaczął panikować i chować się po kątach. Przed szybę wybiegłam przed sklep i ruszyłam pędem. Miałam jednego, wielkiego farta, bo udało się wybiec kilka sekund przed otoczeniem go przez radiowozy. Z kapturem na głowie zaczęłam pędzić ile sił w nogach, co zauważyli komisariusze i zaczęli mnie gonić, ale nie o własnych nogach, tylko samochodami, miałam marne szanse, więc od razu skręciłam w najbliższą uliczkę wpadając tym samym na samego w sobie Batman'a. Widziałam jego kostium, jego maskę. Nie zdążyłam nawet przyjrzeć się jego rysom twarzy. Chwilę już później poczułam ostry ból z tyłu głowy, a potem już tylko ciemność.  


_______________________________________________________________________________

xoxo Wika 


Pani MaroniWhere stories live. Discover now