Ten pierwszy: Rozdział XI

517 43 1
                                    

Cisza i ciemność jakie zapadły po zgaszeniu wszystkich świateł przeszywa na wskroś. Ciche równomierne oddechy i delikatne chrapania roznoszą się po sali dając tym samym znać Isabelle, że to czas ruszać do miejsca, gdzie nie powinno jej być, jedyne czego nie była pewna to godzina, o której była mowa w rymowance, jednak w tym momencie każda godzina wydawała się jej nieodpowiednia i bała się chociażby podnieść głowę. Jednak wiedziała, że im będzie dłużej zwlekać tym mniejsze prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek będzie gotowa, aby zmierzyć się z prawdą jaka czeka ją w bibliotece. Delikatnie unosząc się na łokciach rozejrzała się po uczniach, próbując się upewnić czy, aby na pewno wszyscy śpią. Powoli nie chcąc wywołać żadnych szelestów ruszyła do drzwi z wielkiej sali. Blondynka otworzyła wielkie drzwi dziwiąc się, że nie są w żaden sposób zabezpieczone przez zaklęcie, ani przez prefektów, którzy mieli za zadanie pilnować uczniów. Nie zastanawiając się zbyt długo ruszyła do miejsca, które było jej celem, ale nie spostrzegła, że ktoś za nią podąża.

Idąc na palcach obracała się co jakiś czas za siebie, aby upewnić się czy jest sama, ale nie wiedziała czy to aby na pewno dobry pomysł szwendać się po zamku, kiedy grasuje w nim przestępca, w każdej chwili mogła natknąć się na kogokolwiek i poczuć konsekwencje swoich działań. Ku jej szczęściu droga do biblioteki nie była tak problematyczna jak zakładała. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuła w kościach jakieś nieszczęście. Spodziewała się, że za chwili spotka się oko w oko z Filchem lub Syriuszem Blackiem, jednak z tych dwóch wariantów i tak bardziej obawiała się woźnego. Zamek był pogrążony w mroku, ale nie chcąc zdradzić swojej pozycji blondynka nie używała różdżki do oświetlenia swojej drogi. Kiedy stanęła twarzą do sporej tabliczki "DZIAŁ KSIĄG ZAKAZANYCH" zaczęła się wahać. Nie wiedziała czy jej droga dedukcji jest właściwa, a jeśli jest to czy chce poznać prawdę już teraz, zaraz.

Cicho wzdychając nacisnęła klamkę, która o dziwo od razu dała się otworzyć. Isabelle jednocześnie był zaskoczona, ale także zadowolona ze słabego zabezpieczenia zakazanych ksiąg. Wypowiadając zaklęcie uniosła różdżkę i wypowiadając ciche "Lumos" próbowała oświetlić sobie drogę oraz lepiej dostrzec stojące książki na półkach, przyglądała się uważnie każdemu tytułowi, jednocześnie szukając czegoś co będzie powiązane z diabłami. Minuty mijały, a ryzyko, że ktoś przyjdzie przeszukać bibliotekę było coraz większe. Isabelle zaczęła tracić cierpliwość i powoli zaczęła myśleć, że jej tok myślenia poszedł nie w tą stronę. Wycofując się do wyjścia, nagle usłyszała jak coś ciężkiego spada na podłogę. W popłochu zaczęła się rozglądać i szukać kryjówki, jednak kiedy się odwróciła zobaczyła leżącą na ziemi książkę. Powoli podeszła do grubej księgi tym samym rozglądając się, jednocześnie mają wrażenie, że ktoś jest z nią. Schylając się po księgę dostrzegła koło niej jedynie pióro sowy i od razu wiedziała kto jej pomaga.

Spojrzawszy na księgę dostrzegła duży jasny napis "Diabły piętnastego wieku". Trzymając przedmiot w rękach nie wiedziała czy ma zajrzeć do środka, bała się. Nie wiedziała co przeczyta, bała się że wyczyta że umrze, że jej życie będzie zagrożone lub spotka ją wieczne cierpienie tak jak przepowiedziały jej fusy, jednak chciała być wobec siebie lojalna. Otwierając księgę wstrzymała oddech. Biorąc różdżkę w zęby zaczęła kartkować strona po stronie, przyglądając się każdemu obrazkowi jaki pojawił się na każdej z kartek, aby porównać go do tego co zobaczyła na lekcji z profesorem Lupinem. A kiedy jej oczom ukazał się tytuł " Istota spod mroku"...

„Istoty spod mroku były od początków magicznego świata. W swoim czasie były to małe tępe istoty, które niosły za sobą niewielkie szkody materialne oraz niewinne obrażenia takie jak m.inn siniaki, lekkie zadrapania, ugryzienia itd. Z czasem, kiedy świat czarodziejów i czarownic rozwijał się te niezagrażające niczemu i nikomu stworzenia rozwijały się razem z otaczającym ich światem. Zmieniały swoje kształty oraz osiągały niewyobrażalne rozmiary. Wraz ze swoim rozwojem były łapane, a później sprzedawane przez magicznych handlowców i czarodziejów pochłoniętych Czarną Magią. Odbywało się na nich ulepszanie zaklęć uśmiercających lub niewybaczalnych, a żeby było łatwiej je mieć, tworzono eliksiry, które je sklonują, gdyż ich populacja wymierała z każdą kolejną dekadą. Istoty spod mroku kształtowały się i miały swoje rozumy, spędzony czas z wybitnymi czarnoksiężnikami tylko im pomogły się uczyć. W połowie piętnastego wieku istoty te zbuntowały się. Ich modyfikacje oraz różne eksperymenty stworzyły z nich chodzącą śmierć.

I had to be perfect | George WeasleyWhere stories live. Discover now