Efekt

1.3K 105 28
                                    

Minęło kilka mroźnych, długich dni. Zima nadeszła, w tym roku z wielkim hukiem. Krajobraz rozciągający się z okien biblioteki, w której zatrzymali się magowie Fairy Tail, przeważał w bieli. Śnieg sypał nieprzerwanie. Dzięki temu, iż Natsu władał ogniem, w kominku głównej sali cały czas płonęły drwa, dając tymczasowym mieszkańcom budynku odrobinę ciepła. Mimo wszystko Lucy ubrana była w gruby sweter i po raz kolejny opatuliła się szalem Natsu. Już kilka dni temu przestała protestować, gdy zaciskał go wokół jej szyi.

Dziewczyny zajmujące się odczytywaniem tajemniczych dokumentów były niesamowicie zaangażowane w sprawę. Z każdym słowem dowiadywały się niesamowitych rzeczy o pierwotnych magiach, w tym mocach, które posiadała Lucy.

- Ale nudy. - mruknął Natsu opadając na fotel przy kominku.

Spojrzał na resztę siedzącą obok niego. Gray i Juvia przysiadli na sofie, Erza tak jak Natsu zasiedziała się w fotelu z jakąś książką, a Gajeel leżał na podłodze, jak najbliżej trzaskającego ognia w kominku.

Wyruszyli tutaj, aby w razie ataku ochronić Lucy i Levy, ale minęły już niespełna dwa tygodnie i nic się nie wydarzyło. W zasadzie powinni się cieszyć, iż nikt nie zastawił na nich pułapki, jednakże... Zamknijcie w budynku pięciu magów, którzy nie mają co robić. To zwiastuje jedynie katastrofę.

- O Boże! - usłyszeli krzyk dochodzący zza ich pleców.

Jak na sygnał poderwali się i rzucili w stronę dziewcząt siedzących przy stole, rozglądając się za wrogiem.

- Co jest?! - krzyknęła Erza, wpatrując się w Levy, której twarz wyrażała ogromny szok.

Niebieskowłosa oderwała wzrok od kartki, którą właśnie skończyła tłumaczyć i spojrzała na Lucy, której twarz zastygła tak samo jak Levy.

- To... to niemożliwe... - wyszeptała Lucy.

- Co się dzieje? Możecie nam to wytłumaczyć? - zapytał zniecierpliwiony Gray wpatrując się to w jedną, to w drugą przyjaciółkę.

Nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi, a dwie maginie dalej wpatrywały się w siebie.

- Hej Mała! - Gajeel pomachał Levy przed twarzą. - Przemów.

- Lucy... to Lucy. - powiedziała nieskładnie. - Niesamowite.

Natsu już na granicy cierpliwości położył dłonie na ramionach blondynki i spojrzał jej prosto w oczy.

- Tutaj pisze - dziewczyna przełknęła ślinę i spojrzała poważnie na Smoczego Zabójcę - że moja magia jest jedną z trzech pierwszych. I... że osoby posiadające te moce, są w stanie pokonać każdego przeciwnika, jeżeli osiągną maksimum swoich sił. Każdego bez wyjątku.

- Super! - wykrzyknął radośnie Natsu, patrząc na dziewczynę z podziwem. - Nie wiedziałem, że masz takie zaplecze mocy, Lucy!

Dziewczyna spojrzała na niego sceptycznie, ale gdy dojrzała w jego oczach szczery podziw, rozluźniła się trochę.

- Niedługo skończymy, więc podejrzewam, że jutro z rana będziemy mogli ruszyć w drogę powrotną. - powiedziała kierując swe słowa do Erzy.

Obie wróciły do przerwanej pracy, a ich przyjaciele skierowali swe kroki z powrotem w stronę kominka.

- Więc cheerleaderka jest w miarę silna, co? Gihi. - zaśmiał się Gajeel ponownie kładąc się na ziemi.

Natsu wyszczerzył się w uśmiechu. Musiał ją skłonić, aby z nim powalczyła przy najbliższej okazji.

*

Bo miłość to najpotężniejsza magia.Where stories live. Discover now