Płomienna Gwiazda

1.5K 125 96
                                    

Lucy przywitała świt potężnym ziewnięciem. Powoli rozchyliła powieki i przeciągnęła się na łóżku spoglądając za okno. Roztaczał się za nim przepiękny widok zasypanej śniegiem Magnolii. W tym momencie złożyła krótką modlitwę dziękczynną, za to że właśnie wygrzewa się pod ciepłą kołdrą. Przymknęła oczy i tak jak to się działo już od kilku dni, przypomniała sobie rozmowę z Natsu. A miała ona niewiele sensu. Pamiętała co odpowiedział na jej pytanie dotyczące powodu, z jakiego nie chce, aby poszła na randkę umówioną przez Evergreen.

- Ja... Lucy, ja nie wiem jeszcze. Próbuję to zrozumieć. Ale proszę Cię. Nie idź.

Ponownie otworzyła oczy i wpatrzyła się w sufit. Te słowa dźwięczały jej w głowie niczym powtarzający się gong. Głęboko odetchnęła. Jakby mogła iść na randkę z jakimś obcym facetem? Przecież w duchu już dawno pogodziła się z faktem, że jedyną osobą, do której wyrywa się jej serce, jest jej najlepszy przyjaciel. Przypomniała sobie przede wszystkim fakt, iż ich przyszłe 'ja' są razem. Więc... może mieć nadzieję, prawda?

Niechętnie wyswobodziła się z pościeli i pędem, przechodząc przez chłodne mieszkanie zamknęła się w łazience szykując do gorącej kąpieli. W zimie, właśnie tego najbardziej nienawidziła. Gdy z samego ranka wychodziła z ciepłego, przytulnego łóżka na powitanie mroźnej rzeczywistości.

Gdy dziewczyna była już gotowa, wyjrzała przez okno. Natsu zazwyczaj pojawiał się mniej więcej o tej porze i rzucał śnieżkami w jej okno dopóty, dopóki nie zeszła na dół i nie wysmarowała mu twarzy śniegiem. Dzisiejszego popołudnia jednak go nie zauważyła. Dziwne.

Wzruszyła jedynie ramionami i wyszła z domu. Jeszcze raz rozejrzała się za różową czupryną, ale gdy jej nie ujrzała, westchnęła i skierowała swe kroki do Fairy Tail.

Gdy weszła do gildii, wpuszczając chłodne powietrze, jej wzrok jakby machinalnie odszukał siedzącego w ławie Natsu. Towarzyszyli mu Erza, Gray, Wendy i kotki. Ruszyła w ich stronę i usiadła naprzeciwko Smoczego Zabójcy.

- Hey, Natsu! Czemu po mnie nie przyszedłeś? - zapytała Lucy, kradnąc frytkę z talerza wypełnionego jedzeniem, który stał przed jej przyjacielem.

Chłopak nie odpowiedział. Był kompletnie pogrążony w myślach i tylko dłubał widelcem w jedzeniu. Spojrzała na Erzę z pytaniem w oczach, ale ta jedynie wzruszyła ramionami i z widoczną przyjemnością pochłonęła kolejny kęs ciasta truskawkowego.

Na ramię Lucy opadł Happy i konspiracyjnym szeptem przemówił.

- Lucy, boję się o Natsu. Od kilku dni on często... myśli! A jak coś mu się stanie?! - przytulił się do niej przerażony.

- Trochę wiary. - powiedziała z przekąsem i przytuliła do siebie kotka.

Nagle Natsu odetchnął głośno, a jego oczy skierowane w stół rozszerzyły się niebotycznie.

- Już wiem. - szepnął.

- Hę? - Lucy przekrzywiła głowę wpatrując się w niego, tak samo jak wszyscy przy stole.

- Już wiem co to za uczucie. - podniósł wzrok na blondynkę i uśmiechnął się szeroko. - Ja Ciebie kocham, Lucy!

W gildii nastała cisza jak makiem zasiał. Oczy każdego członka gildii wychodziły na wierzch, gdy wpatrywali się w Natsu.

- Że... że co?! - wrzasnęła piskliwie Lucy, miażdżąc Happy'ego w uścisku i spoglądając na chłopaka, który z wigorem rzucił się na jedzenie. - Czyś Ty... ah! - krzyknęła i wybiegła z gildii.

- Gdzie ona poszła? - zapytał przeżuwając spokojnie mięso i rozejrzał się wokół. Był przyszpilony dziesiątkami spojrzeń.

- Głupcze. - syknął Gray.

- Ale co ja znowu zrobiłem? - zapytał Natsu ze zdziwieniem.

- Wyznałeś jej miłość. Tutaj. - walnął go w plecy Elfman. - Męsko!

- Igneel mi powiedział, że jeśli się kiedyś zakocham, to mam tej osobie wyznać moje uczucia. Zrobiłem to. - powiedział nie rozumiejąc o co to całe zamieszanie.

- Ale zrobiłeś to przy wszystkich! - powiedział Gray patrząc na niego z politowaniem. - Powinieneś to zrobić na osobności, a nie w pełnej gildii.

- Jednakowoż... dziękujemy Ci za to. - powiedziała Mira, a wszystkie dziewczyny należące do gildii wręcz biły mu pokłony, a w ich oczach zapaliły się złote gwiazdki. Był zachwycone, że mogły być świadkami tej chwili.

Mimo wszystko...

- Chyba za nią pójdę. - powiedział Natsu wstając.

- Chyba na pewno. - powiedział Gajeel opierając się ramieniem o głowę Levy, która zbulwersowała się i zaczęła go kopać po łydkach. - Gihi. Hej, Mała co tak nogami wymachujesz?

*

Lucy siedziała nad rzeką samotnie, oplatając kolana ramionami. Usłyszała przytłumiony odgłos kroków za plecami.

- Lucy... jesteś na mnie zła?

Natsu stanął za nią.

- Nie. Nie jestem zła. - powiedziała cicho.

- Posłuchaj, reszta mi wyjaśniła, że nie powinienem mówić Ci tego w taki sposób. Ale widzisz, ja nie wiem jaki jest właściwy sposób. Tata powiedział mi jedynie, że gdy kogoś pokocham, żebym to wyjawił...

- Natsu. - przerwała mu Lucy obracając się do niego i łapiąc za rękę. - To był... właściwy sposób. - powiedziała ocierając łzę z uśmiechem. - Po prostu rzuciłeś tym tak, bez uprzedzenia, że lekko spanikowałam.

Chłopak kucnął obok niej i swoim zwyczajem obwiązał szalik Igneela wokół jej szyi.

- Cieszę się. - powiedział radośnie.

- Wiesz. - zapatrzyła się w niebo i zacisnęła dłoń na szaliku. - Ja... ja czuję to samo...

- Powiedz to. - usłyszała szept przy uchu, ciepłe powietrze owiało kawałek jej odkrytej skóry, tak że zadrżała. - Powiedz to głośno.

- Ja... kocham Cię, Natsu. - wyszeptała.

W sekundzie, gdy wypowiedziała te słowa na głos, ciepłe ramiona Natsu zamknęły ją w uścisku. Zdziwiona, ale szczęśliwa również go przytuliła.

- Lucy. - szepnął Natsu. - Bądź moja.

- Od zawsze nią byłam. - odszepnęła.

Przez chmury przebiły się promienie słońca, które okrasiły Magnolię. Śnieg usypany w mieście zaskrzył się niby tysiące diamentów. W tak pięknej atmosferze dwójka magów po raz pierwszy obdarzyła się pocałunkiem. A był on jedynie początkiem ich miłości.


__________________________

Ufufufufu! Mamy to! :D Nie mogłam przecież przeciągać tego w nieskończoność. Nawet ja mam serce i litość ^^ Mam nadzieję iż ten rozdział się Wam spodobał, tak samo jak sposób w jaki Natsu wyznał Lucy swoje uczucia.

Wiem, że ostatnie zdanie może brzmieć tak jak zakończenie tego opowiadania... no cóż, niedoczekanie! :D Bo tak naprawdę, to dopiero środek całej akcji, mam jeszcze sporo ciekawych wątków, którymi chcę się z Wami podzielić.

Tak więc... następny rozdział pojawi się już w czwartek około godziny 17:00! A o czym on będzie? ;> Przekonajcie się sami, nie rzucę w Was spoilerami! (Nie czuję jak rymuję fufufufu).

Buziaki i ciepłe uściski, Miśki!

Nullaish.


PS.

Jeśli macie chwilę wolnego czasu, i szukacie jakiejś dobrej mangi do poczytania... to z całego serca polecam Dengeki Daisy. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał... zróbcie to! Dawno się tak nie uśmiałam i nie napłakałam. Fantastyczna kreska, w postaciach można się zakochać, a fabuła tak zwrotna, że niektórzy (ekhm, przyznaję się) zarwali kilka nocy, przez co w pracy byli nie do życia. Polecam z całego serca! Jeśli się skusicie, dajcie znać co uważacie :3
http://www.mangapanda.com/dengeki-daisy <lovelove>

Bo miłość to najpotężniejsza magia.Where stories live. Discover now