Rozdział 14 SUKIENKA

3.4K 130 34
                                    

***HERMIONA***

Od czasu kiedy Draco wyznał mi miłość minęły dwa tygodnie, jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Harremu ewidentnie podoba się Karolina którą szczerze polubiłam, nie tylko ja wszyscy w szkole ją lubią.

Dzisiaj wybieram się z Draco do Hogsmeade po sukienkę na bal!

- To co, moja księżniczka jest już gotowa? — zapytał radosny Draco.

- Jeszcze chwilę.

Musiałam tylko spakować pieniądze, miałam 80 galeonów musi wystarczyć.

Po spakowaniu pieniędzy byłam gotowa. Gdy wyszliśmy na błonia, ku mojej uciesze stwierdziłam że pada śnieg!

Uwielbiam śnieg, a napadało go tyle, że można ulepić bałwana.

Zanim się obejrzałam dostałam śnieżką w plecy, gdy się obróciłam zobaczyłam Draco z niewinną miną.

- O nie tak nie będzie! — wzięłam do ręki śnieg i uformowałam śnieżkę, gdy chciałam nią rzucić oberwałam kolejną śnieżką od Draco.

- Przegiąłeś Malfoy, tego za wiele.

Machnęłam różdżką i w powietrzu zaczęła tworzyć się ogromna kula śniegu.

- Na Merlina. — Draco tylko to zdążył powiedzieć, gdyż oderwał ogromną kulą śniegu.

Gdy spojrzał na mnie wzrokiem bazyliszka zaczęłam uciekać.

Daleko mu nie uciekłam, bo po sekundzie mnie dogonił, ale w między czasie potknął się o konar którego nie było widać pod warstwą śniegu i przewalił nas obojga.

Ślizgon leżał na mnie, przez chwilę patrzył się w moje oczy i złożył na moich ustach długi i delikatny pocałunek. Po chwili do mnie dotarło w jakiej sytuacji się znajdujemy.

- Em Draco możesz ze mnie zejść?

- Nie, tak się składa że mi jest bardzo wygodnie.

- A chcesz znowu oberwać śniegiem?

- Eee nie?

W tej chwili platynowłosy zszedł ze mnie.

- To co idziemy po tę kieckę? — odparł Draco.

- Ale Draco jesteśmy cali mokrzy.

- A od czego są czary? — Draco pokręcił głową i zacmokał wyraźnie rozbawiony.

Ja tylko strzeliłam sobie otwartą dłonią w czoło, jak mogłam zapomnieć o czymś takim jak magia.

Wyciągnęłam różdżkę i po chwili byliśmy już susi.

- Too idziemyyy jużżż? — powiedział Ślizgon przeciągając sylaby.

- Tak idziemy.

Draco oczywiście zaciągnął mnie do najdroższego sklepu z sukienkami, no świetnie przy moim budżecie nie będzie mnie stać tutaj nawet na wieszak.

Ale postanowiłam ubrać jakąś sukienkę, od razu wpadła mi w oko śliczna czerwona sukienka bez ramiączek z sięgającym do kolan rozkloszowanym dołem.

Gorset sukienki zdobiony był małymi diamencikami tak samo było z dołem.

Draco widząc sukienkę od razu powiedział:

- Koniecznie musisz ją przymierzyć!

I tak zrobiłam, sukienka leżała na mnie jak ulał, ale gdy zobaczyłam cenę zrobiło mi się słabo kosztowała ona 800 galeonów!

Ja tyle pieniędzy nigdy na oczy nie widziałam.

Wyszłam z przebierali, gdy zobaczył mnie Draco od razu oczy mu się zaświeciły.

- Bierzemy.

- Ale Draco, ja nie mam tyle pieniędzy.

- Ty chyba nie myślałaś że ty będziesz płacić.

- Ale Draco ja nie mogę, ona kosztuje 800 galeonów, ja nie chce żebyś tyle płacił.

- Dla mnie to nic, potraktuj to jako prezent.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Draco wykorzystał ten moment i pognał do sprzedawczyni.

Gdy wyszliśmy ze sklepu postanowiliśmy udać się do Trzech Mioteł. Zamówiłam piwo kremowe z imbirem, a Draco ognistą.

- Dziękuję Draco.

- Za co?

- Za wszystko.

Pocałowałam go w policzek.

- EJ tylko tyle? liczyłem na jakiś pocałunek.

- Draco tu są ludzie.

- I co takiego? przecież pocałujesz mnie, a nie tych ludzi.

- Ja nie chce żeby się ktoś gapił.

Platynowłosy tylko westchnął i złożył na moich ustach głęboki i namiętny pocałunek, gdy się ode mnie oderwał zauważyłam jak Ron całował się z Pansy?

......................................................................

Witam Smoczki. Rozdział trochę krotki, ale taki jest bo... No tak miało być.

W następnym rozdziale będzie perspektywa Karoliny.

Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza!!

DRAMIONE. || Odkupienie nie istniejeWhere stories live. Discover now