Rozdział 14

2K 131 17
                                    

 - Może polecę z tobą? - proponuje Tony.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odpowiadam.

- Przecież nic się nie stanie.

- Ymm... No dobrze ale musisz robić to co ci powiem.

Wchodzimy do otwartego, po raz kolejny portalu. Podróż trwa tylko chwilę. Znajdujemy się w jednej z uliczek Asgardu. 

- Wooooow... - słyszę od Starka.

Ahg... chciałam się nie rzucać w oczy, a Tony w ziemskich ciuchach zwraca uwagę mieszkańców... No to  element zaskoczenia szlak trafił. 

- Freya wróciła! - krzyczą ludzie, dziwi mnie ich pozytywne nastawienie do mnie. Owszem znajdzie się paru z tłumu, którzy mówią "Przecz, wróć skąd przyszłaś" ale to pojedyncze osoby. 

Niestety usłyszało to parę strażników i już widziałam jak się do nas zbliżają. Utworzyłam z mocy barierę ochronną, przez którą przy tak wielkiej mocy jaką posiadam nikt się nie przedrze i kieruje się w stronę zamku.

- Czemu z nimi nie walczysz? - pyta Tony.

- Nie przyjechałam mu po to by walczyć - odpowiadam.

Docieramy na miejsce, idziemy do sali tronowej, gdzie już z daleka widzę Odyna, który gdy mnie dostrzega przeciera oczy najprawdopodobniej z niedowierzania. Bez słowa staję przed nim i kłaniam się 

- Ukłoń się. - mówię w myśli do Tony'ego.

- Nie będę się przed nikim kłaniać. - odpowiada.

- Zrób to! 

Uff... ukłonił się. 

- Czego tu chcesz? - pyta ojciec, w tym samym czasie na sale wchodzi Thor. 

- Udowodnić ci ojcze, że się mylisz. 

- Już ci mówiłem nie masz tu czego szukać

- Dlaczego? Bo się zakochałam? Czy może dlatego, że układa mi się dobrze na Ziemi? 

- Nie jesteś godna by tu być  - mówi i już macha do strażników. 

Nic nie mówiąc podchodzę do brata wyrywam my młot z dłoni, który mimo moich wątpliwości nie upada na podłogę. Hej trzymam go. 

- Teraz nadal nie jestem tego godna! - krzyczę 

Wytrzeszcza oczy przez chwile milczy... 

- Może... może się pomyliłem co do ciebie. 

- Dobrze to zacznijmy od nowa, to jest Tony Stark mój narzeczony. 

Nic nie mówi. 

- Możesz zostać, ale nie na długo - zmienia temat.

- Dobrze, bo i tak nie zamierzałam tu przesiadywać nie wiadomo ile.

Prowadzę nas do mojej komnaty. Wychodząc nawet nie spojrzałam na Thora... jest mi bardzo przykro z powodu stosunków jakie teraz między nami są.  Wchodzimy do wielkiego pomieszczenia. Nie zdążyłam nawet usiąść a drzwi się otwierają. Za nimi widzę matkę.

- Mamooo - mówię i rzucamy sobie w ramiona. 

- Przepraszam za to jak ojciec cie potraktował nie miałam na to żadnego wpływu.

- Wiem, wiem. - przytulam ją jeszcze mocniej. 

- A więc to jest ten twój wybranek - wskazuje na Tony'ego

- Tak, to Tony.

- Miło cie poznać. 

- Wzajemnie. - odpowiada z uśmiechem.

- Niezły jest. - szepcze mi do ucha.

- Mamoo! 

Chwilę z nią rozmawiamy. Później oprowadzam Starka po zamku i okolicy non stop się zachwyca. Jemy kolacje, która też nie przeszła bez echa. Wracamy do komnaty, bierzemy wspólną kąpiel. Gdy wychodzimy przy łóżku widzę butelkę wina. Tony od razu się do niej zabiera. 

- Ja nie wiem czy to taki dobry pomysł to Asgardzie wino, jest dużo mocniejsze od Ziemskiego. -ostrzegam go.

- Haha serio? Dla mnie nie ma trunków za mocnych - wyśmiewa i upija łyk maskując przy tym krzywienie się.  

Po kilku dobrych lampkach wina Tony zaciąga mnie do łóżka z wiadomymi zamiarami, nawet się nie opieram jestem zbyt pijana. 

I do tego momentu pamiętam co się wczoraj działo...

Budzę się z lekkim bólem głowy. 

- Dzień doo... - odwracam się by przywitać ukochanego ale, ale jego niema. 

Wpadam w panikę, pospiesznie się ubieram wchodzę i zaczynam go szukać. Mijam jakiegoś strażnika. Zaglądam mu do głowy i widzę jego wspomnienia. Widzę jak wynoszą Starka gdzieś. Zostawiam go i pędzę dalej. Zaraz zaraz... skoro go wynieśli to pewnie do lochów. Lecę tam już go słyszę, wchodzę do celi i... widzę go całego zakrwawionego oni oni... go torturują. W rogu pomieszczenia stoi Odyn z Thorem. Wybucham wściekłością, tracę wszystkie hamulce... 

BoginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz