upside down with a perfect view

192 25 5
                                    

Atsushi przełknął ślinę. W Agencji było tak cicho, w sumie byli sami… “Ranpo, mógłbym cię zapytać o radę?”

“To kompletnie różne przypadki,” Ranpo odrzekł, nie wychodząc ze swego rytmu.

To chyba nie miało sensu. “Co?”

“Zamierzałeś mnie zapytać o Poe, prawda? W końcu był w Gildii i w ogóle.” Ranpo otworzył oczy jedynie by nimi przewrócić. “Biorąc pod uwagę, że nigdy nie był jej wierny, pomógł nam, nadal do niej należąc. Więc to kompeltna różnica od twojego, wiernego Mafii, w razie potrzeby walczącego z tobą i nie zamierzającego jej zostawić z wyboru, chłopaka.”

Atsushi upadł na duchu. To wszystko miało sens, jednak to właśnie Ranpo miał najwięcej wspólnego w doświadczeniu z Atsushim. “Rozumiem, przepraszam za zawracanie głowy, ale co rozumiesz przez ‘z wyboru’?”

“Mam na myśli, że jeśli kiedykolwiek zdradzi mafię, to będzie to miało jakiś związek z tobą.” Ranpo pozwolił, by to zdanie zawisło w powietrzu na chwilę, “Jak myślisz, czemu Dazai ci dał ten numer?”

“...Bo się mną przejmował i chciał, żebym był szczęśliwy?” Atsushi rzucił cichutko.

Ranpo roześmiał się. Nie poprawiło to humoru Atsushiego.

Gdy Dazai powrócił do biura, Atsushi miał już dla niego parę słów. “Dazai, muszę z tobą porozmawiać.”

Dazai rzucił w jego stronę beztroskim uśmiechem. “Dobrze, co masz na myśli?”

“Ranpo powiedział mi trochę dziwnych rzeczy.” Atsushi utrzymał podobny ton głosu. “Czy to prawda, że dałeś mi numer Chuuyi po to, by przeze mnie został uznany za zdrajcę?”

“To byłby fajny skutek poboczny,” Dazai odrzekł. Nie miał krzty wstydu w sobie. “To spojrzenie na twarzy tego kurdupla-”

Atsushi uderzył go w brzuch. Nie miał w sobie tygrysiej siły, ale to nawet lepiej, bo mógł uderzyć jak tylko mocno chciał. “Ty kompletny kretynie!”

Gdy Dazai wciąż burczał z bólu, Atsushi wyleciał jak burza z biura.

Było tylko jedno miejsce, gdize mógł chcieć teraz iść. Po krótkim telefonie, by sprawdzić, czy Chuuya jest w domu (jest), Atsushi znalazł się na kanapie Chuuyi, wyliczając z żalem wszelkie wady Dazaia.

“Jest okropny,” mruczał Atsushi. “Zawsze myśli, że wszystko idzie zgodnie z jego planem, ale nigdy nie mówi jaki ma plam.”

Chuuya przytaknął, głaszcząc Atsushiego po plecach, chcąc go chyba uspokoić. “Jest najgorszy.”

“I zawsze wykorzystuje ludzi do swoich celów, nie myśląc jak oni się z tym czują!” Atsushi westchnął ciężko. “Nigdy cię tak nie rozumiałem jak teraz, Chuuya.”

“Pomijając to, że dojrzałeś wreszcie, że ten marnotrwaca bandaży nie jest taki dobry,” Chuuya odrzekł, “co on do cholery zrobił, że tak bardzo cię wkurzył?”

Atsushiego lekko zmroziło. “On… um…”

Uratował go dzwonek do drzwi. Chuuya westchnął i poszedł otworzyć.

To Dazai.

Chuuya niezbyt był zaskoczony tym, że Dazai wie, gdzie mieszka. “Podaj mi choć jeden powód, dla którego nie miałb przydzwonić co tymi drzwiami w twarz, dupku.”

“Przyszedłem przeprosić,” odrzekł Dazai. “nie ciebie, oczywiście.”

Chuuya zamilkł i spojrzał na Atsushiego. “Twój wybór .”

“Wyjdę,” Atsushi odrzekł po chwili. “żebyś nie musiał wpuszczać tego kretyna do swojego uroczego mieszkania.”

Wyszedł na korytarz. Chuuya dał im trochę spokoju, ale nie zamknął drzwi.

Atsushi skrzyżował ramiona. “Więc?”

“Przepraszam.” Dazai nawet lekko spuścił głowę. “Manipuluję ludźmi i to się raczej nie zmieni, ale wykorzystywanie przyjaciół i ich uczuć to przesada. Naprawdę chcę, żebyś był szczęśliwy - nawet gdy nie rozumiem twojego szczęścia z Chuuyą.”

Po chwili Atsushi westchnął. “Dazai… Wybaczę, jeśli przyjmiesz jedną karę.”

Dazai wyglądał, jakby mu ulżyło. “Czyli co?”

“Twoją karą będzie słuchanie mnie jak będę mówił, jakim wspaniałym chłopakiem jest Chuuya i jak bardzo lepszym od ciebie przez godzinę.”

Usłyszał parsknięcie Chuuyi.

“Atsushi, nie mówisz poważnie, co?” Gdy Atsushi spojrzał mu w oczy, Dazai lekko się spocił. “Jesteś bardziej okrutny niż myślałem…”

Atsushi uśmiechnął się. “Pewnie nauczyłem się od ciebie, Dazai. Zgadzasz się na tą karę?”

“Może być! Jest w porządku, w porządku, to tylko godzina…” Dazai mruczał do siebie.

“Oh, tak poza tym, to jest to w ogóle możliwe?” Atsushi zapytał. “Wolałbym go ostrzec w razie potrzeby.”

“Na pięć procent,” Dazai odparł. “Mori zatrzymuje sobie użytecznych ludzi.”

Atsushi westchnął z ulgą.

Chuuya wysunął się zza drzwi. “Skończyłeś? Jesteś tak trochę piątym kołem...”

“I tak nie chcę być w pobliżu twego okropnego domu,” odparł Dazai. “Jest zarażony twoimi zarazkami, od których mógłbym przestać rosnąć.”

“Jesteś dwunastolatkiem (dwunastką)?” zapytał Chuuya.

Dazai odparował. “W skali od 1 do 10.”

Atsushi okazjonalnie rozmyślał, w co on się wpakował, będąc w związku z byłym partnerem najlepszego przyjaciela. To była jedna z tych okazji.

Champagne, cocaine, gasolineWhere stories live. Discover now