rozdział 11

10.7K 779 341
                                    

Witam, na początku chciałam Wam bardzo podziękować za tyle odsłon i gwiazdek 😁😘

Witam, na początku chciałam Wam bardzo podziękować za tyle odsłon i gwiazdek 😁😘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A teraz zapraszam na rozdział 11 😊

~•♡•~

Ledwo wyszli ze stołówki, a Alex został zasypany gradem pytań. Jęknął cierpiętniczo. Aż dziw, że pozwolili mi spokojnie zjeść. - pomyślał.

- No Alex, mów. Kim był ten przystojniak? - Maggie puściła mu oczko.

- Ej! A ja to co? - wtrącił się urażony Paul. - Ja jestem przystojny, nie on. - fuknął.

- Oczywiście, że jesteś, mój przystojniaku. - cmoknęła go w policzek i szepnęła mu coś na ucho. Paul odrazu się rozchmurzył.

- Alex, kim on był? - Diana nie dawała za wygraną. Alex westchnął.

- Przyjaciel. - odparł, w duchu blagając, aby odpuściła.

- Przyjaciel? - pokiwał szybko głową.
Na ustach Diany pojawił się uśmieszek. - Chyba bardzo cię lubi, co? Takie ciacho. - powiedziała rozmarzonym głosem.

- Eee... kumplujemy się.  To wszystko! - bronił się Alex. Przecież tak było! Byli tylko przyjaciółmi. Mieli podobne zainteresowania i takie tam.

- To był ten Zack, o którym mówiłeś?  - zapytał Paul. Pokiwał głową.

- Słodko byście razem wyglądali. - wtrąciła się znowu Diana.

- Co?! A-ale ja nie jestem gejem! - krzyknął. Zaraz zakrył sobie usta ręką i rozejrzał się czy nikogo nie było w pobliżu. Na szczęście  byli zbyt daleko od murów budynku.

- To nie jest nic złego. - powiedział cicho Tom, który po raz pierwszy się odezwał.

- Właśnie! A jak na ciebie patrzył?! - pisnęła Diana. Co jest z tą dziewczyną nie tak?!

- A-ale naprawdę.  Nie jestem...! - pisnął. Teraz to napewno wyglądał jak dojrzały pomidor.

- Stary, teraz to nie dadzą Ci spokoju. - powiedział konspiracyjnym szeptem Paul, po czym zerknął na dziewczyny. Alex podążył jego śladem. Miał przesrane!

~•••~

Sportowy Mercedes z dużą szybkością wjechał na teren akademii. Na szczęście nikogo nie było na podjeździe. Kierowca z prawą zaparkował  na swoim miejscu. Wysiadł z pojazdu i odetchnał głęboko. O tak, ta przejażdzka była dobrym pomysłem. Wyciągnął swoją teczkę i zamknął drzwi. Wolnym, ale płynnym krokiem skierował się w stronę budynku.

Zdołał się jakoś uspokoić,  przynajmniej na tyle by mógł racjonalnie myśleć i zachować samokontrolę. Minął sekretariat, idąc dalej. W końcu dotarł pod dębowe drzwi swojego gabinetu. Na biurku leżało pełno dokumentów, które rano przyniósł mu dyrektor. Pomimo różnicy około dziecięciu lat, byli dobrymi przyjaciółmi. Dzięki temu Christopher miał trochę więcej swobody, ale i tak Smith nie oszczędzał mu papierkowej roboty.

My Professor  [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz