🐺🐶🐺🐶🐺

1.6K 175 28
                                    

Czarnowłosy roześmiał się głośno, stojąc na parapecie. Spojrzał w dół. Ile metrów dzieliło go od ziemi? Nie wiedział. A ile pięter? Pięć.

Wykonam swój własny Skok Wiary, jak prawdziwy asasyn.

Wtem ktoś chwycił go za rękę i szarpnięciem pociągnął do pomieszczenia. Krzyknął wystraszony, a przed sobą ujrzał twarz posiwiałego mężczyzny o jasnozielonych oczach.

- Co ty wyrabiasz? - warknął Remus Lupin, szarpiąc przyjacielem - Chciałeś się zabić!?

- Ja... Może - odparł cicho Syriusz, spuszczając głowę. Zarumienił się ze wstydu.

Lupin go puścił, po czym podszedł do okna i zamknął je z trzaskiem. Black się wzdrygnął. Nie lubił, gdy się denerwował. Bał się go w tych momentach. Miał ochotę zapaść się pod ziemię i nie wychodzić do czasu, aż ta burza minie.

Niestety nie miał takiej możliwości.

- Dlaczego? - zapytał oschle Remus. Nie odwrócił się do Syriusza - nie chciał widzieć tego skażonego obłędem spojrzenia, wychudzonej twarzy, ani długich matowych i skołtunionych włosów opadających na ramiona i plecy.

- Głosy mi kazały - szepnął były więzień, cofając się nieznacznie - Proszę, nie krzycz...

- Jak twoim zdaniem mam nie krzyczeć!? To kolejny raz w tym tygodniu, gdy przyłapuję cię na...

Przerwał, słysząc pisk czarnowłosego. Gdy się odwrócił, ujrzał jak ten kuli się na podłodze, drżąc i zaciskając palce na włosach. Lupin szybko klęknął przy nim i położył dłoń na ramieniu.

- Syriuszu...

- Odejdź... - jeknął Black płaczliwie - Zostaw mnie, błagam...

- Nie mogę - szepnął, przyciągając go do siebie delikatnie. Syriusz pozwolił mu na to i wtulił się w jego pierś bez słowa. Chwilę jeszcze drżał, pojękując, lecz wkrótce jego oddech się uspokoił. Zasnął.

Nie można było powiedzieć, że Lupin przywykł do nowego Syriusza. Nowy Syriusz był kłębkiem zszarganych nerwów, który obawiał się własnego cienia. Zdarzało się, że kilka dni miał spokój, tylko dlatego, żeby szaleństwo zaczęło się od początku.

Wbrew pozorom próby samobójcze robiły na nim najmniejsze wrażenie. Gorzej znosił spojrzenie przyjaciela... Co tam przyjaciela - kochanka, gdy łkał w kącie, nie wiedząc, co jest jawą, a co fikcją. Skarżył się na głosy w głowie. Co w tym dziwnego? Przetrwał dwunastoletni pobyt w Azkabanie, w dodatku był niewinny. Nawet on sam mu nie wierzył, dopóki nie zobaczył Petera...

Pogłaskał śpiącego Syriusza po głowie i pocałował go w nią delikatnie, po czym wstał i zaniósł go na rękach do sypialni. Tam ułożył go delikatnie na łóżku, przykrywając kołdrą. Black zamruczał coś cicho, ale się nie obudził.

Remus poszedł do kuchni, by zrobić sobie kawę. Złapali Petera, dzięki czemu dali Syriuszowi spokój. Był pewien, że dementorzy posilili się nim już pierwszego dnia, ale nawet to nie było rekompensatą stanu Blacka. Ministerstwo wypłaciło im pieniądze, dało psychiatrów, nadzór medyków, ale... Po co to? Po co, jeśli teraz Syriusz był tylko cieniem dawnego siebie?

- Pieprzone Ministerstwo... - syknął Lupin i zmienił zdanie. Wsypał kawę z powrotem do słoika i zastąpił ją herbatą ziołową. Po zastanowieniu wyciągnął jeszcze jeden kubek. Do tego wsypał herbatę i rozkruszoną tabletkę, po czym zalał oba wrzątkiem.

Gdy wrócił do sypialni, położył przykryte spodeczkami kubki na stoliku nocnym i ułożył się przy ukochanym. Wtulił się w niego, a po jego policzkach łzy spłynęły same. Nawet nie zauważył, gdy zaczął cicho łkać, zaciskając dłonie na ciele Syriusza.

Ten nie dał po sobie poznać, że się obudził, dopóki nie dotknął policzka Remusa, delikatnie ścierając łzy.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał cicho. Przysunął swoją twarz bliżej jego tak, aby dotykali się czołami. Lupin odwrócił wzrok, zawstydzony tym, że Syriusz go przyłapał.

- Nie... Wydaje ci się tylko - odparł, szybko wycierając łzy. Black jednak wciąż świdrował go spojrzeniem, więc Lupin dał za wygraną - Po prostu przerasta mnie to - wyznał wreszcie - To wszystko...

- Ja cię przerastam - Black przytulił się do niego - Przepraszam.

Remus sam nie wiedział, kiedy jest gorzej. Gdy Syriusz był bardziej stabilny emocjonalnie, czy kiedy nie był. W chwilach takich, jak ta miał fałszywe poczucie, że może wyzdrowieje... Ale wiedział, że nie było na świecie większego kłamstwa.

- To nie twoja wina, Syriuszu - Uśmiechnął się blado, zupełnie bez przekonania. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech równie niewesoło.

- Nie lubię twojego smutku - Pocałował go w nos delikatnie, po czym spojrzał na stolik - Moje proszki?

- Czerwony kubek. Ale jeszcze nie, nie wyparzyło się - Zmusił go delikatnie do pozostania w łóżku - Jeśli cię obudziłem, to przepraszam. Wiem, że sen jest dla ciebie ważny i...

- Nie tak ważny, jak twoja obecność - Wziął go za dłoń - Opowiedz mi coś, proszę. Może z czasów szkolnych?

Lupin skinął głową, po czym ułożył się wygodniej na poduszce i zaczął opowiadać.

Opowiadał do czasu, aż słońce zaszło za horyzontem, a herbata wystygła. W pewnym momencie oboje usiedli i pijąc, Remus wciąż opowiadał, a Syriusz słuchał. W pewnym momencie jednak Black mu przerwał i położył swój kubek między skrzyżowanymi po turecku nogami.

- Dziękuję - uśmiechnął się - Wystarczy już, Remusie. Nasza młodość... - Odetchnął i spojrzał mu w oczy - Bylibyśmy tak szaleńczo w sobie zakochani...

- Wciąż jestem szaleńczo w tobie zakochany, Łapo - stwierdził Lupin. Syriusz zachichotał.

- Tak, ja w tobie też - Nachylił się nad nim i pocałował delikatnie w usta - Tak mi przykro, że musisz się mną zajmować... - Westchnął - Azkaban... Wiesz, ty możesz się z niego wydostać. Możesz uciec na drugi koniec Ziemi przed tym miejscem, zamieszkać na Bahamach albo innych Hawajach, ale... Ale on się z ciebie nie wydostanie. Nigdy. Do końca życia będziesz nosić go w duszy, jak największą skazę - Zadrżał i pokręcił głową, a w jego oczach pojawiły się łzy - Naprawdę nie chciałem...

Zielonooki złapał go za ramiona delikatnie, nachylając się nad nim.

- Już dobrze Syriuszu. Już dobrze.

Więzień Azkabanu [WOLFSTAR] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz