Leżał na łóżku w niczym nie zmąconej ciszy. Wpatrywał się w pobrudzony sufit, a wokół niego, na ścianach wisiały proporce domu, do którego należał w szkole, zdjęcia przyjaciół i plakaty z mugolskich czasopism. Czas płynął gdzieś poza tym miejscem, za oknem. W pokoju Syriusza zatrzymał się siedemnaście lat temu.
Najpierw obniżyła się temperatura. Nieznacznie, ledwie kilka stopni, tak, że leżący z początku tego nie zauważył. Dopiero po dłuższym czasie jego ciało zaczęło drżeć. Uniósł się, aby sięgnąć po koc, jednocześnie zerkając w stronę drzwi.
Krzyk sam wyrwał się z gardła Syriusza, gdy zobaczył ciemną, bezcielesną postać, wsuwającą się do pomieszczenia przez szczelinę. Rzucił się do rogu łóżka, przyciskając koc do piersi, a temperatura w pokoju gwałtownie spadła do minusowej. Postać nie zważając na to, sunęła w jego kierunku, zachęcona jego paraliżującym strachem.
Słyszał chrapliwy oddech stwora, stwora, który przybył po jego duszę, był tego pewien. Jakimś cudem przedostał się do jego schronienia wprost z Azkabanu, aby dokończyć, to co zaczął dawno temu, wraz z podobnymi mu stworami...
- Odejdź, o-odejdź... Expecto patronum! Patronum!!! - wrzasnął, nie zdając sobie sprawy z tego, że zaklęcie bez różdżki w dłoni nie zadziała. Oszalały ze strachu spostrzegł, że dementor był już przy jego łóżku.
- Syriuszu... Nie krzycz tak - powiedział strażnik Azkabanu głosem Remusa.
Czarnowłosy zamrugał kilkakrotnie, a czarny stwór rozpłynął się w powietrzu. Na jego miejscu pojawił się Remus, zmęczony i najwyraźniej obudzony piekielnymi wrzaskami Syriusza. Ten przełknął ślinę, po czym odwrócił wzrok ze wstydem.
- N-nie było...
- Nie było - potwierdził Lupin, siadając na brzegu łóżka. Spojrzał na mężczyznę pełnym troski spojrzeniem - Znowu miałeś ten okropny sen na jawie - szepnął i wyciągnął dłoń do Blacka. Brunet chwilę się wahał, lecz pozwolił dotknąć swojego policzka. Przymknął oczy.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Trochę mnie wystraszyłeś... - Wymusił u siebie uśmiech - Całe szczęście to tylko fałszywy alarm.
Syriusz skinął głową w milczeniu, pozwalając się głaskać. Ze zmartwieniem stwierdził, że od pewnego czasu jego ataki się nasilały, a przez nie cierpiało zdrowie ich obojga. Uniósł spojrzenie na Remusa.
Pełnia, pomyślał, widząc podkrążone oczy i wyjątkowo bladą cerę kochanka. Nachylił się nad nim, po czym pocałował delikatnie.
- Kiedy to będzie?
- Jutro - odparł Remus cicho, doskonale wiedząc, o co Syriuszowi chodzi - Ale to jeszcze dużo czasu - Objął go - Mam wywar, wystarczy, że zamknę się w pokoju i wszystko będzie dobrze.
Black zadrżał, po czym położył głowę na jego ramieniu, wdychając jego zapach. Lupin zawsze pachniał mu bezpieczeństwem, psem i mieszanką herbat oraz kawy. Wyjątkowo miła kombinacja, szczególnie na długie, bezcenne noce, które często zdarzały się obojgu.
- Będę sam...? - zapytał po dłuższej chwili.
- Nie, poprosiłem Harry'ego, żeby przyjechał. Z pewnością się stęsknił za swoim ojcem chrzestnym, nie sądzisz?
- Ja... Chyba tak - milczał chwilę - On mnie nie nienawidzi? - zapytał ciszej.
Remus odsunął się, aby spojrzeć na Syriusza z zaskoczeniem. Gdy jednak ujrzał jego strapioną minę, zrozumiał, dlaczego o to zapytał. Siedzący przed nim Black, Black, którego kochał, był jedyną furtką Harry'ego Pottera do przeszłości, skarbnicą wiedzy o jego rodzicach oraz jego ostatnią rodziną. Jednak był także niesprawny w całym tego słowa znaczeniu. Nie mógł go wspierać w trudnych chwilach, mieszkać z nim, ani nawet odwiedzać. Był niesprawny.
- Nie... Oczywiście, że nie. Harry rozumie, co ci się stało, jest już duży - Pocałował go delikatnie w czoło - Poznacie się bliżej i wszystko będzie dobrze.
Black skinął głową, po czym położył się na łóżku, przyciągając do siebie Lupina. Objął go całym ciałem, wtulając w jego pierś. Wilkołak ich przykrył, a po niedługiej chwili oboje zasnęli.
💉🐺💉🐶💉
Harry był wysokim, czarnowłosym młodzieńcem o niesfornej fryzurze i okularach w okrągłych oprawkach. Gdy wchodząc do pokoju dostrzegł swego ojca chrzestnego przy stole w kuchni, ogarnęło go dziwne uczucie ulgi i przestrachu jednocześnie.
Syriusz zaś zdawał się nie dostrzegać chrześniaka. Wbijał spojrzenie w okno, siedząc sztywno na krześle. Przed nim stała pusta filiżanka i popielniczka z leżącym w niej niedopałkiem.
- Kochanie, mamy gościa - poinformował go Lupin, który wpuścił chłopaka do mieszkania.
Na zawołanie Black spojrzał w och stronę. Gdy dostrzegł chrześniaka, na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech. Wstał, po czym podszedł do niego i zatrzymał się w odległości dwóch kroków. Harry nieco skonfundowany podszedł i go objął.
Nigdy nie zapomni tego, jak jego ojciec chrzestny drżał pod jego dotykiem, ani tego, jak nie uciekł, lecz się przemógł i odwzajemnił uścisk. Remus odetchnął w duchu, widząc to.
- To co, Harry, może herbaty? Albo kawy?
Wilkołak wyglądał co najmniej źle. Opatulony kocem narzuconym na ramiona i tak drżał z zimna, a jego skóra była nienaturalnie blada. W oczach wyraźny był rozgorączkowany błysk, lecz to mu nie przeszkodziło w przyjęciu młodego przyjaciela.
- Nie trzeba - Potter uśmiechnął się lekko do niego, puszczając ojca chrzestnego. Syriusz wrócił na swoje krzesło i oparł się łokciami o blat.
- Dziś ma lepszy dzień - szepnął Lupin do Harry'ego, widząc, że się przygląda. Ten skinął głową. Skoro tan wyglądał lepszy dzień Syriusza, to jak musiał wyglądać gorszy? Westchnął cicho, co ten Azkaban zrobił z radosnym chłopakiem, którego widział na zdjęciach? Teraz miał przed sobą mężczyznę, który mógł ujść nawet za katatonika albo schizofrenika, jeśli wierzyć opowieściom Remusa.
- Przykro mi - zdołał wydusić z siebie najciszej, jak potrafił.
Remus położył dłoń na jego ramieniu.
- To wciąż Syriusz. To mi wystarczy. - Ponieważ nic nie zmieni tego, jak bardzo go kocham.
🐺🐺🐺
Tutaj chcę zaznaczyć, że to miał być one-shot, ale z uwagi na to, że ludziom spodobała się historia, a ja sam jeszcze nie widziałem Wolfstara dziejącego się poza czasami Huncwotów, postanowiłem zrobić z tego coś dłuższego.
Dzięki :3
CZYTASZ
Więzień Azkabanu [WOLFSTAR]
FanfictionAzkaban... Wiesz, ty możesz się z niego wydostać. Możesz uciec na drugi koniec Ziemi przed tym miejscem, zamieszkać na Bahamach albo innych Hawajach, ale... Ale on się z ciebie nie wydostanie. Nigdy. Do końca życia będziesz nosić go w duszy, jak naj...