《Winogronowa woda gazowana i długie rękawy swetra》

2K 273 52
                                    

Mingyu zeskoczył z kanapy, przez co cicho zaskrzypiała. Chwycił pilota i przeskoczył kilka kanałów, zanim całkowicie wyłączył telewizję - i tak nie leciało nic, co by go zainteresowało.
Jego współlokator, Seungcheol, popatrzył na niego z dołu z pytającym spojrzeniem, zanim ponownie skupił uwagę na swojej komórce.

Znowu gra w tę swoją głupią grę, pomyślał Mingyu.

- Idę do sklepu po wodę gazowaną. Chcesz coś? - zapytał swojego kolegi, całkowicie skoncentrowanego na grze.

- Mi też kup wodę - odpowiedział Seungcheol, nie kwapiąc się, by spojrzeć na przyjaciela. - O! I jeszcze czekoladę. Marzę o niej - dodał, gdy Mingyu przypatrywał się jego palcom, szybko stukającym w klawisze pianina na ekranie telefonu w coraz bardziej przyspieszający rytm muzyki.

- Okej, zaraz wracam - mruknął, mimo że Seungcheol go nie słuchał.

Mingyu wziął swoją kurtkę i kilka dodatkowych rzeczy, które zostawił poprzedniej nocy na stoliku i wyszedł z mieszkania. Pobiegł do windy i kliknął przycisk "w dół". Wpatrywał się w świecące na czerwono numery, powoli zbliżające się do wskazania jego piętra. Czekał, dopóki nie usłyszał głośnego "ding" i dopiero wtedy wszedł do środka.

***

Promienie słońca świeciły na niego, przez co musiał mrużyć oczy. Powietrze przyjemnie muskało jego twarz, gdy z niewielkim uśmiechem przechodził przez zatłoczone ulice w swojej okolicy. Czuł, że ten dzień będzie dobry, dzięki czemu był szczęśliwy.

Mingyu wreszcie dostrzegł znajome neonowe światła należące do niewielkiego sklepu całodobowego znajdującego się na końcu ulicy. To był malutki, ale urokliwy sklepik, do którego lubił chodzić o późnych godzinach w środku nocy. Uwielbiał jasne światła, stały zapach zmielonej kawy i fakt, że przychodziło tam niewiele ludzi. To było miejsce, gdzie najczęściej przebywał, kiedy chciał być sam. Przyjemnie siedziało się tam wraz z miłymi pracownikami i kubkami świeżo zaparzonej kawy.

Cicho szwendał się po alejkach sklepiku, dopóki nie przypomniał sobie, że nie przyszedł tam na spacer, więc chwycił z półki dwie puszki winogronowej wody gazowanej oraz dwie tabliczki czekolady i zapłacił za nie, po czym skierował się do wyjścia.

Wszedł do holu budynku, w którym mieszkał i kliknął guzik "w górę" przy windzie. Wszedł do środka i, gdy tylko wcisnął numer swojego piętra, czyjaś stopa powstrzymała drzwi od zamknięcia.

Inny chłopak wszedł do środka. Mingyu najpierw zauważył jego włosy (były ciemne i poczochrane, wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka). Był ubrany w za duży, granatowy sweter, którego rękawy sięgały aż do palców jego dłoni, dziurawe dżinsy i czarne buty. Był o kilka centymetrów niższy od Mingyu i miał pokerową, niemal ponurą, twarz. Znał tego chłopaka. No, nie osobiście, ale widywał go na korytarzach raz na jakiś czas.

- Które piętro? - wyższy uśmiechnął się uprzejmie do chłopaka stojącego obok, próbując być jak najmilszym.

- Uhh... poproszę na czwarte. Dziękuję - wymamrotał. Nawet nie spojrzał na Mingyu, jego wzrok był wbity w zakurzony dywanik pod jego nogami.

- Jasne - Mingyu wciąż próbował zachować swoje radosne podejście, nawet jeśli uważał, że chłopak zachowywał się niegrzecznie.

Wcisnął guzik z numerem 4, a później z numerem swojego piętra, którym był 5, a po tym nie powiedział już ani słowa.

Mingyu wpatrywał się w malutki ledowy ekranik nad wszystkimi przyciskami, cierpliwie czekając aż wskaże on czwarte piętro, aby cichy chłopak mógł wreszcie wyjść.

Ale nagle winda się po prostu zatrzymała.

Było słychać coś jakby strzał. Jasno świecące numerki, które powinny wskazywać, gdzie aktualnie byli, zaczęły niekontrolowanie migotać.

- O nie. O kurwa - Mingyu zaklął pomiędzy spanikowanymi wdechami i wydechami i zaczął szybko naciskać wszystkie przyciski, mając nadzieję, że jakimś cudem dzięki temu wyląduje na swoim piętrze.

- C-co się dzieje? - spytał chłopak obok niego.

Miał niespokojny wyraz twarzy, a jego głos lekko drżał - wyglądał, jakby się bał, ale za wszelką cenę chciał to ukryć.

- N-nie jestem pewny, chyba coś się zepsuło - Mingyu z całych sił chciał wyjaśnić wszystko na spokojnie, mimo że również się trochę bał.

Cyfry przestały mrugać, a oni mogli zobaczyć już tylko pusty, czarny ekranik. Nie mieli pojęcia, na którym piętrze się zatrzymali ani co było nie tak.

Mingyu myślał o wszystkich najgorszych rzeczach, które mogły się stać. Wiedział, że nie powinien się zadręczać, ale mimo to i tak to robił. Niespokojnie chodził po małym podnośniku z nadzieją, że ktoś zauważy tę awarię i ich uratuje. Spojrzał na swój zegarek. Minęło już 10 minut, ale winda wciąż stała w miejscu.

Jednak drugi chłopak siedział cicho w kącie, patrząc na swój telefon, prawie tak jakby na coś czekał. Niby już nie wyglądał na wystraszonego, ale tak naprawdę nie ukazywał żadnej emocji.

***

30 minut.

Minęło pół godziny i nic.

Mingyu zmęczył się już chodzeniem w kółko ze zmartwieniem, więc usiadł w przeciwnym rogu. Patrzył na chłopaka naprzeciwko niego, który tylko siedział i grał w gry na swoim telefonie.

- W co grasz? - Mingyu spytał z ciekawością, mając nadzieję, że nie odpowie mu cisza.

Brak jakichkolwiek dźwięków był nie do zniesienia, zwłaszcza że on zazwyczaj bez przerwy gadał - teraz czuł się, jakby był zamknięty sam w metalowym pudełku. Chciał chociaż z kimś porozmawiać.

- Nic specjalnego, jakaś głupia gra na iPhone'y - brunet nonszalancko wzruszył ramionami, a potem z powrotem przeniósł wzrok na swoją komórkę.

- Oh, okej. - Mingyu pomyślał, że chłopak nie lubi rozmawiać.

Spojrzał na jasne światełko pod sufitem z nadzieją, że ktoś uratuje go przed tą niekomfortową ciszą. Nagle przypomniał sobie, jak raz usłyszał ochroniarza mówiącego o tym, jak stara była ta winda. Wtedy powiedział też, że właściciel budynku nie chciał jej naprawić, bo kosztowałoby to zbyt dużo pieniędzy.

Cóż, cholera, pomyślał.

Mingyu żałował, że pozwolił sobie o tym przypomnieć. Powinien był uznać słowa ochroniarza za jakiś znak od Boga i być bardziej ostrożnym podczas korzystania z windy.

Ale nie posłuchał ani się tym nie przejął i zdecydowanie nie miał chęci wspinać się po schodach aż na swoje piętro, więc teraz w ogóle żałował wyjścia po tę wodę.

elevator ↬ meanieWhere stories live. Discover now