11

480 95 11
                                    

Moje serce na moment przestało bić. W pierwszej chwili chciałem krzyczeć, ale w ten sposób wydałbym mężczyznę siedzącego na moim łóżku przez zatroskaną rodzinę. W ciszy podszedłem do chłopaka, który przypatrywał mi się uważnie. Niebardzo wiedząc co mam robić, usiadłem obok niego. Jego dłoń natychmiastowo odnalazła tą moją, na skutek czego odczułem przyjemne ciepło powoli rozchodzące się po moim ciele.

- Dlaczego mnie nie wydałeś, Yoongi? - Jego głos był spokojny i głęboki jak zawsze.

- Skąd wiesz...

- Mam swoje sposoby. Odpowiedz mi na pytanie.

Spuściłem głowę i ścisnąłem rękę rudowłosego, który kciukiem zaczął gładzić wierzch mojej dłoni.

- Nie uważam Cię za złą osobę... - Wyszeptałem, jakby w obawie, że to usłyszy.

Park westchnął, przyciągając mnie bliżej siebie i obejmując w pasie. Powoli spojrzałem na niego.

- Wyglądasz o wiele zdrowiej. Powrót do domu pomógł ci lepiej. - Cicho mruknął, patrząc mi prosto w oczy. - Pewnie zastanawiasz się co tu robię? - Widząc moje przytaknięcie głową, uniósł minimalnie kąciki ust ku górze. - Cały czas cię obserwowałem i pilnowałem, aby nikt nieodpowiedni się nie zbliżył. A jeśli chodzi o wejście... Miałeś uchylone okno.

Spojrzałem za siebie, zauważając okno otwarte całkowicie. Nie wiedziałem co o tym myśleć i mimo, iż prawdopodobnie nie powinienem, cieszyłem się z wizyty Jimina. Po tym wszystkim, zrozumiałem jaki był dla mnie dobry i nawet tęskniłem za dotykiem starszego.

Już się go nie bałem, bo wszystko stało się jasne.

Wtuliłem się w tors starszego, opierając głowę o jego ramię. Jedną z dłoni przeniósł na mój policzek, który powoli zaczął gładzić.

- Tęskniłem, mały.

Mimowolnie się uśmiechnąłem, podnosząc ponownie wzrok na rudowłosego.

- Jimin, zabierz mnie ze sobą. - Mruknąłem błagalnie, zaciskając palce na materiale koszuli chłopaka. Jego oczy stały się smutne.

- Nie mogę przecież, będą cię szukać i dopiero wróciłeś do rodziny... Jesteś tutaj bezpieczny.

Zacisnąłem usta w wąską kreskę, przytakując lekko głową. Nie mogłem się sprzeciwiać, bo inaczej mógłby skrócić swoją wizytę i zostawić mnie ponownie. Wyższy cicho westchnął, następnie całując mnie w czoło i odsuwając się delikatnie.

- To brzmi trochę strasznie, ale będę cały czas miał cię na oku. Aby nikt już cię nie skrzywdził. - Mruknął, ujmując mój podbródek w palce i zadzierając lekko abym spojrzał mu w oczy. - Jesteś mój, cały czas.

- Jestem. 

Nagle po pokoju rozległo się pukanie, na co oboje niemalże podskoczyliśmy.

- Chwilę!

Nerwowo rozejrzałem się po pokoju, wskazując Parkowi szafę na ubrania. Mężczyzna jak na zawołanie, wstał z łóżka i otworzył szeroko szafę, wciskając się ledwo do jej środka. Zdjąłem z siebie koszulkę, chwilę po tym zauważając swoją siostrę w drzwiach.

- Yoongi, co robiłeś?

- Próbowałem się przebierać.

- Och. - Dziewczyna speszyła się, zauważając, że siedzę w samych dresach. - Wpadnę później.

Noona zamknęła drzwi, zostawiając mnie prawie samego w sypialni. Wstałem, podchodząc do szafy i rozsunąłem ją. Jimin jak oparzony wypadł z niej, łapiąc oddech na co cicho się zaśmiałem.

- Yoongi. - Wyższy spojrzał na mnie, podchodząc bliżej i ujął moją twarz w dłonie. - Pierwszy raz zaśmiałeś się przy mnie. - Uśmiechnął się, kiedy przytaknąłem. - Słodko brzmisz, powinieneś robić to częściej.

Po moim ciele rozlała się fala gorąca na taki drobny komplement. Chciałem żeby mówił mi więcej, dopóki nie będę miał dość. Niestety, w pewnej chwili Jimin odsunął się i westchnął cicho.

- Muszę już iść, Yoongi. - Musnął opuszkami palców moje ramię, podchodząc do okna. - Wrócę po ciebie, kiedy nadejdzie pora.

Chciałem go zatrzymać, poprosić aby już teraz zabrał mnie ze sobą ale mężczyzna bez zastanowienia wyszedł. Już nie widziałem sensu w podbieganiu, więc po prostu stałem zaciskając dłonie w pięści. Miałem ochotę płakać i krzyczeć.

Psychiczny ból był nie do zniesienia.

Tyle czasu byłem wyprany z uczuć, ale to minęło i wszystkie negatywne uczucia zaatakowały mnie w ciągu ułamku sekundy.

Ponownie można było mnie zniszczyć, na nowo.

Zgasiłem światło. Usiadłem na łóżku, przebierając się w pidżamę i po prostu próbowałem zasnąć. Nakryłem kołdrę aż po samą głowę, przytulając się do starego misia od swojego taty. Długi czas biłem się z myślami, co mam robić, jak żyć dalej. Zastanawiałem się czy rudowłosy naprawdę obserwował mnie na każdym kroku.

Czułem pustkę, niedosyt. Chciałem go zapytać jak minęło mu to pół roku, czy wszystko było dobrze i czy nie znalazł zastępstwa.

Nie chciałem aby poznał kogoś lepszego, to by mnie zniszczyło, a prawie go nie znałem.

Nagle usłyszałem ciche szmery nad sobą, więc powoli zsunąłem pościel ze swojej głowy. Omal nie krzyknąłem, kiedy przy mojej twarzy ujrzałem tą Jimina. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, bez wyjaśnień kładąc się obok. Przysunął się całkowicie do mnie, tym samym zabierając mi trochę pościeli, aby sam mógł się okryć.

- Co Ty robisz, Jimin? - Wyszeptałem, ledwo mogąc mu się przyjrzeć w tej ciemności.

- Stęskniłem się za tobą.

Fala gorąca oblała moje policzki, a dłoń odnalazła tą należącą do starszego. Splotłem nasze palce ze sobą, cicho wzdychając. Nagle zrobiło mi się duszno. Rudowłosy zmniejszył naszą odległość do minimum, niespodziewanie muskając swoimi wargami te moje. Z czułością i delikatnością. Tkwiliśmy w takim pocałunku dopóki Park nie oderwał się pierwszy, wtulając mnie w swój tors.

- Zostanę dopóki nie zaśniesz. I nie tylko. Obiecuję.

Stockholm Syndrome {Yoonmin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz