rozdział 7

553 67 183
                                    

sobota, 3.12.2016 r. (dzień później)

Jungkook

Trasa po Ameryce dosłownie wycisnęła ze mnie całą energię. Jednak wracając do domu myślałem nie tylko o swoim łóżku, lecz także o rozmowie z dziewczyną, która spędzała mi ostatnio sen z powiek, ciągle dekoncentrowała, wpraszając się do moich myśli oraz zmuszała do przeglądania wykonanych jej zdjęć. O niej marzyłem najbardziej.

Nasz pierwszy pocałunek nie był najlepszy, oczywiście tylko przez jej reakcję. Domyślałem się, że przesadziłem, chociaż i na swoją korzyść potrafiłem to interpretować. Szok? Radość? Zwykłe zaskoczenie? Czy może jednak niechęć? Inny chłopak? Krzywus, którego nieraz miałem ochotę zaciągnąć na prywatny trening i niechcący na nim uszkodzić? Niestety po naszej pierwszej „randce", nie byłem w stanie wyrwać się z wiru, w który wrzuciła mnie wytwórnia. Treningi, treningi, treningi. „Przygotuj się do trasy, Jeongguk. Jesteś solistą, robisz za cały zespół. Nie będziesz miał czasu, będziesz po prostu pracował, a po wszystkim otrzymasz trochę wolnego i odpoczniesz". Tyle że mój odpoczynek wiązał się również z pracą, po której czeka mnie jeszcze więcej pracy, oczywiście z przerwami... na pracę.

Przez kilka dni, poza pięcioma godzinami w wytwórni, mogłem skupić się na życiu osobistym. Mama wyjechała w „delegację", zostawiając mnie ze wszystkimi sprawami samego. U ojca nigdy nie szukałem pomocy, dlatego to manager zastąpił mi chwilowo rodzica, znów ratując na niektórych płaszczyznach. Jimin'a po prostu ignorowałem, udając, że nie istnieje i mówiąc mu wprost, że gdy jestem w mieszkaniu ma mnie unikać, abym nie miał ochoty rozerwać zarówno jego, jak i tego drugiego geja. W takich momentach nie dziwiłem się, że to na mnie od zawsze skupiano całą uwagę. A jednak potrafiłem przy nim zostać, po tym wszystkim jakkolwiek wspierając i dopiero teraz nie będąc nawet w stanie normalnie na niego spojrzeć.

Powrót do brązu na moich włosach tylko podkreślił zakończenie promocji. A mój zły humor przekładał się na myśli, które często pojawiały się niechciane w głowie. I choć zazwyczaj wykorzystywałem je jako inspirację do piosenek, to przeglądając notatki, znów pozyskane od jednej ze studentek, zapragnąłem zmienić swój utarty schemat zabijania podobnych przemyśleń.

Wyciągnąłem swój prezent z okazji „pomyślnego" zakończenia trasy, na chwilę zawieszając na nim wzrok. Moje masterki idealnie trafiały w mój gust jeśli chodziło o telefony, jednak nie miały pojęcia, że oprócz tego jednego uszkodzenia nogi na scenie, przywiozłem ze sobą zdartą skórę na plecach, rozcięcie na stopie oraz kilka siniaków na udach. Oczywiście wszystko to było moją zasługą, czasami głupoty, a czasami intensywnych treningów. A nowy tatuaż, którym jeszcze nie zdążyłem pochwalić się Goldens, zdobił prawą stronę moich żeber i brzucha. Chińskie fanki na pewno oszaleją gdy dowiedzą się, że to właśnie w ich języku postanowiłem ozdobić swoje ciało. Jednak nie zrobiłem tego ze względu na nie, a idealne ułożenie i dopasowanie, którego w żadnym innym języku bym nie odnalazł.

Odłożyłem skrypt na jeden z przedmiotów na studiach, w pełni skupiając się na treści SMS-a, który miałem zamiar wysłać do dziewczyny wyniszczającej powoli mój umysł. Chwilę głowiłem się nad odpowiednim sformułowaniem jednego zdanie, analizując swoje przemyślenia i ostatecznie porywając się na pytanie, które wraz z wysłaniem tej wiadomości, przyspieszyło moje serce.

Nie głupiej, Jeongguk.

„To był twój pierwszy, Somi?"

„W końcu pan sobie o mnie przypomniał, panie Jeon?"

Przekręciłem głowę, krzywiąc się odrobinę. To prawda, mogłem napisać wcześniej, lecz wiedziałem, że to skończy się jeszcze większą katorgą podczas tej trasy.

anxietyㅐMin Yoongi x Kim TaehyungWhere stories live. Discover now