Śniadanie angielskie

6.1K 525 106
                                    

Draco mógł jedynie westchnąć, czując jak małe dłonie ciągną go za rękę z dziecinną determinacją i zaparciem.

Odwrócił się na bok i uchylił powiekę, patrząc na szeroko otwarte niebieskie oczy.

- Nat? Coś się stało? - zapytał, podpierając się na łokciu, by lepiej widzieć twarz syna.

Chłopczyk pokiwał szybko głową.

- Musisz szybko iść do kuchni - wypalił starając się być poważnym, ale nieznaczne drgnięcia kącików ust zdradziły go.

Draco zmarszczył brwi, patrząc na zegarek. Była dziewiąta. Harry powinien być już na nogach, a sądząc po chłodnym prześcieradle na jego miejscu, był już od dłuższego czasu.

- Nie możesz z tym pójść do Harry'ego?

Nathan zacisnął usta i ponownie pociągnął Draco za rękę.

- Ty musisz pójść.

Blondyn opadł na poduszki i przejechał dłonią po czole i zamkniętych oczach.

- Już wstaję - powiedział, gdy Nathan ponownie pociągnął go za rękę.

Trochę nieprzytomnie zwlókł się z łóżka, zabrał z szafki nocnej różdżkę i ruszył za synem, który dreptał szybko przed nim, z błyszczącymi oczami. Nie trzeba było być legilimentą, by wiedzieć, że jest czymś podekscytowany. Oczywiście, w przypadku tak energicznego dziecka, nie zapowiadało to niczego dobrego.

Nathan zatrzymał się przed zamkniętymi drzwiami od kuchni i odwrócił się do Draco, który, słysząc ciche brzękanie, zaczął być podejrzliwy.

- Nathan, jeśli to jest kolejny żart, do którego namówił cię twój wuj...

Chłopak zrobił urażoną minę.

- Wujek Ron nie byłby w stanie wymyślić czegoś tak genialnego!

Draco westchnął.

- Czyli to jest żart?

Nathan widocznie się speszył, ale dla zasady potrząsnął głową.

- Nie jest - powiedział powoli. Spojrzał na Draco oczami, w których kryła się niema prośba.

Draco wiedział, że pakuje się w bagno, ale nie mógł na to nic poradzić.

- No dobrze, zobaczmy, co jest w tej kuchni - powiedział, tylko po to by zaraz zobaczyć szeroki i, jak dla niego, zbyt łobuzerski uśmiech na twarzy swojego syna. Otworzył drzwi, spodziewając się zrujnowanego pomieszczenia w popiołach, a zastając ich starą, dobrą kuchnię, która była taka sama jak wczorajszej nocy.

Jedyne co się zmieniło był zapach – Draco nabrał głęboko powietrza, delektując się najcudowniejszym zapachem jaki w życiu spotkał. Czuł jajecznicę, fasolkę po bretońsku i górujący nad wszystkim smażony bekon, który mógłby postawić zmarłego z powrotem na nogi.

Draco zamknął oczy i odetchnął jeszcze raz, rozkoszując się wszechogarniającym go zapachem.

Trwał tak, dopóki nie usłyszał śmiechu swojego męża.

- Widzę, że pomysł trafiony.

Draco otworzył oczy i uśmiechnął się nieznacznie, widząc wyszczerzonego Harry'ego w niebieskim fartuchu z napisem "Kiss the Cook".

- Pachnie obłędnie - powiedział, wchodząc głębiej w pomieszczenie. Zerknął na Nathana, który w oka mgnieniu znalazł się na stołku obok blatu i zaczął podjadać tosty z dżemem. - Który z was wpadł na ten pomysł?

Miniaturki DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz