- I jak ci się podoba?
- Nie wierzę, że się na to zgodziłem.
- Jeśli chcesz, nadal możemy zmienić zdanie.
-...nie. Zostajemy.
~
Harry i Draco postanowili zamieszkać wspólnie na początku października, parę miesięcy po Bitwie o Hogwart. Dwa tygodnie później podpisali umowę z Markiem Shermanem, oficjalnie kupując średniej wielkości dom we wsi Watford, w mugolskiej okolicy, a trzy tygodnie później byli gotowi do przeprowadzki.
Dla Dracona był to czas pełny spięć z rodzicami, głównie z ojcem, i złego humoru. Ciągle myślał o rozczarowanym spojrzeniu, jaki posłał mu Lucjusz w dniu, gdy oznajmił, że się wyprowadza i o tym, jak Narcyza próbowała go pocieszyć, mówiąc, że każdy powinien iść swoją drogą bez względu na koszty. Traktowali go jak osobę chorą psychicznie i to powoli dobijało Dracona.
Nic więc dziwnego, że na tydzień przed przeprowadzką Malfoy zjawił się przed drzwiami Nory i zapukał w nie cicho, nie wiedząc, czy naprawdę powinien był to robić. Po chwili ciszy podniósł rękę, by zapukać ponownie, ale zawahał się. Wątpił, by Weasleyowie powitali go z otwartymi ramionami, Merlinie, pewnie zatrzasnął mu drzwi przed nosem, nie patrząc na to, że jest chłopakiem Harry'ego. Zacisnął wargi i opuścił dłoń. Może dobrze, że nikt go nie usłyszał. Odwrócił się na pięcie i odszedł na parę kroków, by móc się aportować, ale w tej samej chwili usłyszał skrzypnięcie starych drzwi.
- Och, wiedziałam, że to ty tak delikatnie pukasz. Drzwi się nie rozpadną, jeśli zrobisz to następnym razem mocniej, byśmy mogli cię usłyszeć, wiesz? - Draco obejrzał się i widząc Molly w wejściu, przełknął ślinę. Otworzył usta, ale zabrakło mu słów.
- Ja...
- Harry jest w kuchni, jeśli chcesz z nim porozmawiać. Nie wspominał, że nas odwiedzisz, ale kolacji wystarczy dla pięcioro, jeśli chcesz.
Draco próbował walczyć z ciepłem, które napłynęło do jego policzków, ale nie wiele to dało. Zwilżył wargi językiem i podziękował nieśmiało za gościnność, wsuwając się do domu z zimnego podwórka. Zwiesił głowę, czując kłujący ból w klatce piersiowej. Nie chciał tego przyznawać, ale od Bitwy pani Weasley stała się dla niego trochę jak przyszywana ciotka, która wspierała go bardziej niż własna matka. Jednocześnie nie dziwił się Narcyzie - i tak zniosła to lepiej od Lucjusza.
Zdjął szalik i płaszcz i powiesił je na haczyku z przesadną ostrożnością, by tylko zabić więcej czasu. Jeszcze we Dworze przemyślał wszystkie możliwe wyjścia z obecnej sytuacji i dokładnie przećwiczył to, co ma powiedzieć. Gdy jednak znalazł się w Norze, nie mógł znaleźć słów, by opisać swój cel. Weasleyowie traktowali go z przyjaźnią tylko ze względu na Harry'ego i Draco o tym wiedział. A sytuacja Malfoya wydawała się śmiesznie płytka i niepoważna, jeśli spojrzeć na to przez pryzmat przeżyć Harry'ego, który przecież nie narzekał.
Draco poczuł na sobie wzrok Molly i wyszedł w pośpiechu z przedpokoju, by tylko zejść jej z oczu. Czuł się gorzej niż nieswojo i bał się, że stchórzy, gdy tylko spojrzy komukolwiek w oczy. Wszedł do kuchni, ale gwałtownie zatrzymał się w wejściu.
Harry siedział na stołku i z miną kopniętego szczeniaka wpatrywał się w coś, czego Draco nie widział. Jego ramiona były zgarbione, cała postura wyglądała tak, jakby zaraz chłopak miał zapaść się w sobie i nigdy nie wrócić do poprzedniej postaci. Ale chyba najgorsze były jego oczy - dwie głębokie studnie pełne żalu, smutku i niemocy.
Jednak trwało to tylko chwilę. Draco zamrugał, gdy Harry uśmiechnął się na jego widok, a plecy wyprostowały, jakby nic się nie stało.
- Draco, dobrze cię tu widzieć - przywitał go i wstał ze stołka, opierając się na chwilę o stół. Malfoyowi nie umknęła chwila dezorientacji w oczach Harry'ego i mocny uścisk na blacie, jakby Harry'emu zakręciło się mocno w głowie, ale nie powiedział nic na ten temat.
YOU ARE READING
Miniaturki Drarry
FanfictionJak głosi tytuł, zamieszczam tu miniaturki Drarry. Nie będą ze sobą powiązane, a rozgrywają się po wojnie (rzadziej podczas nauki w Hogwarcie). Miejsca akcji również są różne.