~1~

244 25 0
                                    

I nagle oślepiło mnie światło! Moja głowa miała zaraz eksplodować. To już nie pierwszy raz kiedy budzę się przesadnie spocona, z twarzą całą opuchniętą i zaczerwienioną.

Cały obraz znikł, a ja leżę w łóżka jak gdyby nigdy nic... Okno jest uchylone, a zasłony odsunięte, czyli moja mama standardowo już mnie odwiedziła. Zawsze nad ranem chodzi po domu i otwiera okna, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Biegnę wziąć szybki prysznic, na przetrawienie myśli.

Mieszkam w niewielkim miasteczku Quitown, niedaleko zatoki Meksykańskiej. To miasto, a raczej miasteczko różni się od innych. Mieszkańcy tej okolicy to zawzięci zwierzchnicy nieśmiertelnych zabobonów, czyli krótko mówiąc przesądów. Każde dołujące wydarzenie łączą z głupim przysłowiem, stanowiącym jedyne rozsądne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Pomimo tych paru uniedogodnień to naprawdę świetne miejsce. Nasz dom jest oddalony od plaży tylko o pięćset metrów. Osiedle dzielimy z niewielką ilością sąsiadów, między innymi z moją najlepszą przyjaciółką. Mój dom stoi jako ostatni więc nie narzekamy na wścibskich sąsiadów.

Mój tata zginął w wypadku dwa lata temu. Bardzo mocno to przeżyłam. Zamieszkałam tymczasowo z ciocią, która zawsze mocno mnie wspierała, a do mamy wprowadziłam się dopiero niecałe dwa miesiące temu. Wiedziałam, że chociaż rodzice byli rozwiedzeni już od paru lat, to dla mamy był to również bardzo ciężki okres. Nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu, ale może właśnie nadszedł czas żeby zbudować naszą relację na nowo. Dlatego też, chociaż było mi bardzo trudno zostawić znajomych i kochającą mnie ciotkę zgodziłam się wyjechać. Teraz myślę, że dla mnie również była to naprawdę pozytywna odskocznia. W szkole akurat kończył się pierwszy semestr więc ustalono, że oficjalnie zacznę naukę po przerwie. Miałam w takim razie czas na zapoznanie się z okolicą i przy okazji zakolegować się z moją sąsiadką.

Addison jest w moim wieku i niewielkiego wzrostu. Bardzo podoba mi się jej luźny styl, a także dystans z jakim się do siebie odnosi. Poznałyśmy się przez przypadek i okazało się, że będziemy razem w klasie. Dzięki niej spotkałam również June. Pomimo mojej nieśmiałości szybko znalazłyśmy wspólny język.

Niestety na tym moje znajomości się kończą. Nadal mam bardzo duży problem w odnalezieniu się pośród młodzieży. Pomimo tego Bóg chciał żebym cierpiała na straszną nieśmiałość. Tak więc nie ufam ludziom, obracam się raczej wokół małego grona przyjaciół, na których mogę polegać w każdej sytuacji. Rozmowność to także nie moja najmocniejsza strona. Większość wewnętrznych rozterek zachowuje dla siebie, nie opowiadam zbyt chętnie o moich problemach.

Dzisiaj tak naprawdę po raz pierwszy ogarnia mnie paniczny strach. Szybko zakładam obcisłe rurki i luźną koszulę i biegnę na dół. Na szczęście mój zły sen poszedł już w zapomnienie.

Gdy wysiadam z auta pod szkołą czekają już na mnie dziewczyny. Siedzą na ławce i spoglądają w swoje komórki. Ręce mi drżą ze stresu, ale staram się wyglądać na wyluzowaną.

- Heej! – krzyczę zamykając za sobą drzwi

-Oh nareszcie- krzyczy z oburzeniem June cały czas spoglądając na zegarek- Przecież miałaś być wcześniej!! Jej mina wyraźnie świadczy o tym, że jest zawiedziona.

No tak zapomniałam, że mamy omówić pewne podstawowe zasady.

- No wiem, wiem, przepraszam?- uśmiecham się i podbiegam je przytulić.

W porównaniu z dziewczynami mam nieco ciemniejszą karnację. Moje sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu sprawia, że z naszej trójki jestem najwyższa.

Gdy wchodzimy do głównego holu dokładnie lustruję każdy szczegół budynku. Szkoła nie jest zbyt duża, ale do małych nie należy. Cały budynek jest wykonany z cegły co nadaje mu poważniejszy wygląd. Może z zewnątrz wydaje się stary, za to w środku robi ogromne wrażenie. Na pierwszy rzut oka widać szerokie korytarze i schody prowadzące na inne pietra. Przyglądam się strumieniowi uczniów. Wszyscy kompletnie obcy. Dasz radę, Hadley, myślę sobie. Ruszam przed siebie z przyklejonym uśmiechem na twarzy.

Przemierzamy korytarz w najgłośniejszy zanany nam sposób, czyli oczywiście jak na każde dziewczyny przystało- na plotkach- dość głośno intonowanych. Tłumy, które nas teraz otoczyły raczej nie zawracają sobie głowy nową uczennicą więc jak na razie nie jest tak strasznie. Cóż, muszę przyznać, że zakładałam zupełnie odwrotną reakcję.

Wszystkie klasy są wysokie, a ściany zachowane w ciepłych barwach. Okna sięgają aż sufitu. Można pomyśleć, że to prawdziwy luksus w porównaniu z moją poprzednią szkołą w Teksasie.

Udało mi się przebrnąć pierwsze dwie lekcje (hiszpański i trygonometrię). Teraz zostałam sama po tym jak Addison musiała iść na historię, a June gdzieś się zabawia z resztą znajomych. Szczerze, jestem gotowa wskoczyć do samolotu i wrócić do cioci. Tam nie zastanawiałabym się czy to co powiedziałam zabrzmiało wiarygodnie. Moim pierwszym odruchem nie byłaby panika i chęć ucieczki.

Stoję zastanawiając się jak głupia jak pozostać niezauważona przez następne 10min przerwy.

Obracam się i właśnie wtedy go zauważam.

Stoi tyłem do mnie. Nagle uświadamiam sobie. Znam te włosy, te ramiona i sposób w jaki gestykuluje rękami. Żartuje z kolegami. Czuję dreszcze, znam go. Ręce mam równocześnie spocone i lepkie. Czuję jak przebiega mnie prąd. Robię krok w jego stronę, ale w tym momencie on się obraca. Nasze spojrzenie się spotykają.

Pojawia się wizja sprzed tygodnia. Korytarz zmienia się w ciemny las, a przed chwilą stojące szafki po bokach, zastępują drzewa. Znowu się przemieszczam, ale wolniej niż poprzednio. Chłodne powietrze kuje mnie w twarz. Po kilkunastu minutach biegu adrenalina opada. Zatrzymuję się. Krew szumiąca w uszach zagłusza wszystkie dźwięki. Wszelkie zapachy usiłują wtargnąć do mojego nosa, a pod stopami czuję wilgoć. To tak jakby cały las ożył.

Nagle coś zagradza mi drogę. W jednej chwili mam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Moje przerażenie rośnie z każdą sekundą. Próbuję się zastanowić co się dzieje. Nic nie widzę. Spanikowana odskakuję do tyły i wtedy mój wzrok ląduje się na jarzących się jak ogień oczach. Drętwieję..

IctusWhere stories live. Discover now