Rozdział 7

9 5 2
                                    

Justin

To co mogę powiedzieć o Elenie to na pewno to, że jest bardzo uparta. Próbowałem już praktycznie wszystkiego, aby zachęcić ją do wspólnego obejrzenia filmu, ale ona stanowczo odmawia. Tłumaczy, że jest w pracy i obowiązują ją zasady. Trochę ją rozumiem, ale... dla mnie zasady są po to, żeby je łamać. Nie mam nic do roboty, więc wyciągam szkicownik i zastanawiam się co mógłbym narysować. Rozglądam się dookoła, a kiedy mój wzrok pada na nią nie ma odwrotu. Elena siedzi w tej chwili kilka metrów dalej i czyta jakieś magazyny, co ułatwia mi pracę. Przyznaję, że nie jestem może mistrzem w rysowaniu, ale daję sobie radę. Sprawnie operuję ręką i nie pomijam żadnego szczegółu, na papier przenoszę każde załamanie światła i cień. Elena kilka razy zmieniła w tym czasie pozycję, ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Po godzinie dziewczyna zamyka krzyżówkę, którą rozwiązywała przez ostatnie kilkanaście minut i odwraca się na krześle w moją stronę.

- Coś ci przynieść? ~ W sumie to mam ochotę na coś do picia, więc trafiła w dziesiątkę.

- Sok pomarańczowy, to mój ulubiony.

- Zapamiętam. ~ Uśmiecha się do mnie i już po chwili znika z mojego pola widzenia.

Kiedy jestem sam dopracowuję najmniejsze szczegóły w moim portrecie i wpadam na trochę głupi pomysł. Czemu nie podzielić się tym z innymi skoro wyszło mi tak dobrze? Z takim przekonaniem robię zdjęcie swojego dzieła i wrzucam na Instagram. Nie mija sekunda, a pod zdjęciem pojawiają się setki komentarzy. Jak zwykle w takich sytuacjach moi fani są podzieleni na drużyny. Pierwsza pisze coś typu "omg Justin to wygląda wspaniale", za to druga "kim ona jest?!". Taaa... coś czuję, że za kilka godzin nieznana nikomu Elena będzie tematem numer jeden w mediach. Nie przejmuję się bo wiem, że nikt jej nie rozpozna. Dodatkowo ostatnio nic u mnie się nie dzieje, więc trochę szumu wokół mnie się przyda. Wszystko punktuje na same plusy. Wyłączam telefon, kiedy dziewczyna stawia szklankę przede mną. Ciekawi mnie jedna sprawa, więc postanawiam szybko rozwiać swoje wątpliwości.
- Jak wygląda twoja praca? To znaczy jesteś tutaj, kiedy ja jestem, ale na przykład, kiedy nikogo tutaj nie ma to co robisz? ~ Sam trochę się poplątałem w swoim pytaniu, ale mam nadzieję, że zrozumiała co mam na myśli.
- Mam zajmować się pokojem vip. Kiedy nikogo tutaj nie ma zamykam go i idę tam, gdzie jest najwięcej pracy. Najczęściej pomagam w restauracji.
- W środę pracujesz?
- Tak, czemu pytasz?
- Nie będzie mnie i zastanawiam się czy mogłabyś urwać się stąd tak, żeby nikt nie zauważył.
- Zapomnij. ~ Wiem, że będzie się bronić, ale wpadł mi do głowy taki pomysł, że nie dam jej za wygraną. Musi się zgodzić.
- Gram koncert charytatywny i pomyślałem, że...
- O nie, nie, nie. Nawet nie mów tego na głos. Nie zamierzam stracić pracy.
- Nie będzie nas tylko od 19 do około 23. Nikt się nie dowie.
- Nie.
- W moim słowniku nie istnieje słowo 'nie'.
- Mam swoje zasady, nie utrudniaj mi tego.
- Rany dziewczyno wyluzuj. Masz... tak właściwie to ile ty masz lat? ~ Mentalnie przybijam sobie plaskacza w czoło, jak mogłem jej tego nie zapytać wcześniej?
- Za niedługo dziewiętnaście. ~ Cholera jest młodsza niż sądziłem.
- Wracając do sedna. Masz osiemnaście lat, a zachowujesz się jakbyś była dwa razy starsza. To tylko praca. Jeśli ktoś się zorientuje, że cię nie ma to całą odpowiedzialność wezmę na siebie. ~ Widzę jak stuka paznokciami o oparcie kanapy na której aktualnie siedzi. Denerwuje się?
- To nie ciebie zwolnią z pracy.
- A jeśli obiecam, że tego nie zrobią?
- Obiecaj, że jeśli mnie nakryją i wyrzucą to załatwisz mi lepszą.
- Obiecuję.
- To gdzie dokładnie mam jechać? ~ Moje wewnętrzne 'ja' szaleje ze szczęścia. Myślałem, że zajmie mi to więcej czasu.
- Nie ty a my. Gram na Staples Center. Wyjedziemy o 19 i wracamy zaraz po koncercie.
- Nie pomyślałeś o jednym, nie mam biletu.
- Mając moje zaproszenie nie będziesz potrzebować. ~ Puszczam do niej oko.
- Nie boisz się że ktoś zauważy cię ze mną?
- Czemu? ~ Jej pytanie zbiło mnie z tropu. Nie rozumiem co ma na myśli.
- Nie codziennie wychodzisz gdzieś ze zwykłą kelnerką. Nie wstydzisz się mnie? Wiesz chyba wolisz piosenkarki, modelki itp...
- To czym się zajmujesz w niczym mi nie przeszkadza. Jesteś mądra, masz wspaniały charakter i szanujesz innych. A modelki z którymi czasem przyłapują mnie paparazzi nie dorastają ci do pięt. Uwierz mi wolałbym w ogóle nie przebywać w ich towarzystwie.
- Nie rozumiem, to czemu się z nimi spotykasz? ~ Widzę na twarzy Eleny ogromne zainteresowanie, więc nie mogę się już wycofać. Powiedziałem A, trzeba powiedzieć B.
- Świat show biznesu nie jest idealny. Czasem, żeby coś osiągnąć trzeba się wybić na kimś sławniejszym. Łapiesz o co mi chodzi? To coś na zasadzie kontraktu. Ja pokazuję się z nimi publicznie raz czy dwa, a ich agencje płacą mi za to. To tylko korzyści.
- Nie brzmi to fajnie.
- Bo tak nie jest. Mój menadżer naciska na mnie, więc nie mam wyboru.
- A co jeśli spotkasz w swoim życiu kogoś wyjątkowego? Nadal będzisz to kontynuować? ~ Czy ona stara się mnie sprawdzić? To zdecydowanie tak brzmi.
- Już znalazłem kogoś wyjątkowego i jak widzisz w mediach nie ma moich zdjęć z kimkolwiek.
- Szczęściara...
- Taaaa... Zdecydowanie nią jesteś. ~ Ostatnie zdanie wypowiadam szeptem jednak wiem, że Elena to usłyszała. Zmieszanie na twarzy i rumieńce, które oblały jej policzki mówią wszystko.
-Mógłbyś przestać mnie zawstydzać?
- Mógłbym, ale to jak bardzo czerwona robisz się na twarzy za każdym razem jest epickie.
- Bieber ostrzegam cię.
- No dobra, dobra. Postaram się nie wywoływać rumieńców na twojej twarzy chociaż przyznaj sama, przecież to niewykonalne. Jesteś taka zawstydzona w moim towarzystwie. ~ To co mówię jest szczerą prawdą, Elena mimo udawanej obojętności i tak ukrycie reaguje na moją obecność.
- Nie pochlebiaj sobie. Gdybyś nie stawiał mnie w takich niezręcznych sytuacjach to z moją twarzą wszystko byłoby w porządku.
- Niezręczną sytuacją nazywasz to że otwarcie mówię że mi się podobasz? Spójrz na siebie, przeciez na pewno nie raz slyszałaś komplementy na swój temat.
- Okej stop Justin. Po prostu tego nie lubię, okej? Więc proszę oszczędź mi tego.
- Zastanowię się. ~ Nie ma opcji, że przestanę ją komplementować. Jej wyraz twarzy jest wtedy bezcenny. Postanawiam zmienić temat.
- No to może powiemy sobie coś o sobie? Może zagramy w 10 pytań? ~ Osobiście uważam tą grę za zbyt banalną, ale jakoś przecież muszę ją poznać.
- Okej, ja zaczynam. Twój ulubiony kolor?
- Fioletowy. Lubię też czerń i złoty. A twój?
- Niebieski, dokładniej to morski. Czy to prawda, że masz klaustrofobie?
- Tak, odkąd pamiętam ciasne pomieszczenia mnie przerażały. A ty masz jakieś fobie?
- Wiesz, że o swoich słabościach nie mówi się nikomu?
- Hejj ja ci o swojej powiedziałem. Graj fair play~ Swoją drogą to niezła z niej cwaniara.
- Boję się węży każdego rodzaju.
- One nie są takie straszne.
- Wyglądają jak wytwór szatana. To obrzydliwe, kwiożercze bestie, które myślą tylko o tym jak cię zjeść. ~ Na jej słowa wybuchłem śmiechem, sam miałem węże i raczej nie myślały o tym jak mnie skonsumować.
- Długo mieszkasz w Los Angeles?
- Od kilku miesięcy.
- Czyli nie mieszkasz z rodziną?
- Hej teraz moja kolej na pytanie.
- Ty wiesz o mnie praktycznie wszystko, ja o tobie nic. No dalej mieszkasz sama?
- Można to tak ująć. Kot jako rodzina się wlicza?
- Przyjechałaś tutaj na studia czy do pracy? ~ W październiku zaczyna się rok akademicki, więc zapewne pierwsze pytanie jest prawidłowe.
- Ani to ani to. Przeprowadziłam się z innego powodu.
- Jaki był twój powód? - Automatycznie zadaję to pytanie i również automatycznie tego żałuję. Po tym jak Elena się spięła, a z jej twarzy zniknął uśmiech wiem, że wszedłem na grząski teren.

Witam po długiej przerwie. Za wszelkie błędy przepraszam. ♡

&1232 słowa
&Za kilka rozdziałów stanie się coś co zmieni wasz dotychczasowy pogląd na Elene.
&STARTUJĘ Z NOWYM "DZIEŁEM" NA WATTPAD ; )

Dni Bez Ciebie / Wolno PisaneKde žijí příběhy. Začni objevovat