8. Honest

4.6K 338 8
                                    

Szkoła. Miejsce, w którym mamy odkryć prawdę o sobie, dowiedzieć się co chcemy robić w naszym życiu, kształcić się. Ale nie oszukujmy się. Większość nastolatków wcale tak tego nie odbiera. Dla niektórych jest to plac boju, dla innych wybieg, jeszcze inni uważają to po prostu za więzienie. Ludziom w tym wieku nie w głowie nauka czy planowanie przyszłości. Dla nich liczą się tylko imprezy i pozycja wśród rówieśników.
Kiedy przechodzisz korytarzami widzisz ich oceniające spojrzenia i zastanawiasz się o czym właśnie pomyśleli. Zazdroszczą ci czy może po prostu masz coś na twarzy?
Odruchowo poprawiłam włosy i rozejrzałam się dookoła.
Wszyscy ubierali maski. Miłe dziewczyny stawały się zimnymi sukami, które gnębiły innych tylko po to żeby same nie były przez kogoś gnębione. Inteligentni faceci udawali napakowanych idiotów żeby przypadkiem nie stać się "kujonami". Ci, którym zależało na bliskości nie chcieli się angażować, a inni trwali w sztucznych związkach tylko dla popularności.
W tym wieku wcale nie było łatwo być sobą. Nawet ja miałam kilka małych sekrecików. Na przykład to, że nie byłam już taka pewna swoich uczuć. Nie byłam pewna niczego.
Otworzyłam szafkę, żeby odłożyć trochę książek, kiedy ktoś podszedł do mnie od tyłu. Od razu poznałam te perfumy, a mój żołądek zaczął wywracać fikołki.
- Bu. - Garrett położył ręce na moich ramionach i potrząsnął nimi.
- Wiedziałam, że to ty. - odwróciłam się z uśmiechem - Słabo się skradasz.
- To nie prawda. - nadąsał się - Kiedyś byłem mistrzem w tej zabawie.
- To nie była zabawa. - założyłam ręce na piersi - Przez to twoje głupie straszenie nie mogłam spać po nocach. Ale teraz jestem już uodporniona.
Ktoś dotknął mnie w ramię, a ja podskoczyłam.
- A kuku. - Lucas wyszczerzył się i pomachał do mnie.
- Uodporniona mówisz? - Rose uniósł brwi.
- Jesteście jak dzieci. - wywróciłam oczami, zabrałam książkę od historii i zamknęłam szafkę - Co macie teraz? - zaczęłam iść w stronę mojej klasy.
- Fizyka.
- Chciałeś powiedzieć "Czarna magia". - jęknął Luk.
- Nieeee... - zaśmiałam się - To wszystko jest logiczne. Po prostu nie chcesz tego zrozumieć.
- Masz racje. - Lucas rzucił mi spojrzenie - Jak tam twój sprawdzian z matematyki?
- Dobrze. Pan Hollen był trochę zdziwiony moją nieobecnością na lekcji, ale powiedziałam mu, że miałam wizytę u lekarza.
- A my byliśmy tam razem z tobą? - prychnął Garrett.
- Nie. - zmrużyłam oczy udając, że się nad czymś zastanawiam - Nie widziałam się z tobą tamtego dnia.
- To ciekawe Bass. Nie ładnie jest kłamać.
- Tak tak... - odpowiedziałam znowu zauważając, że wzrok ludzi wokół nas skupiał się na mojej osobie - Znowu się gapią. - szepnęłam, a chłopcy rozejrzeli się po korytarzu. Oczywiście kiedy oni to zrobili, to momentalnie wszyscy odwrócili wzrok i wrócili do swoich zajęć.
- Zazdroszczą ci. - Bell wzruszył ramionami.
Nie rozumiałam tego, że im to nie przeszkadzało. Chciałam, żeby ludzie mnie znali, ale nie tylko dlatego, że ich głównym tematem dnia było moje życie seksualne, które w tamtym momencie w ogóle nie istniało. Chciałam wiedzieć kto wymyślił tą ciekawą plotkę krażącą po całej szkole, o tym, że sypiam ze swoimi przyjaciółmi.
Pod klasą zobaczyłam Maye więc pomachałam do niej, ale osoba którą zobaczyłam później sprawiła, że poczułam się zagrożona. Nina szła w naszym kierunku, kręcąc biodrami, jak dla mnie, zbyt mocno.
- Hej wszystkim. - stanęła przede mną, ale ja wiedziałam, że wcale nie zwracała się do mnie. Szczerze mnie nienawidziła. Z resztą z wzajemnością - Organizuję imprezę w ten weekend. Moi rodzice wyjeżdżają więc nikogo nie będzie w domu. Może chcielibyście wpaść? - zatrzepotała rzęsami. Była zbyt blisko, bo już prawie krztusiłam się jej przesłodzonymi perfumami.
- Garrett co o tym myślisz? - kiedy usłyszałam słowa Luka prawie dostałam zawału. Odwróciłam się w ich stronę i spojrzałam na nich otwierając szerzej oczy. Nie wierzyłam, że w ogóle się nad tym zastanawiali. Kiedy Rose zobaczył moją minę wybuchnął śmiechem.
- A ty co o tym myślisz Lucy?
Nie mógł zadać w tym momencie głupszego pytania, bo kiedy ja muszę wymyślić coś na poczekaniu, to to nigdy nie kończy się dobrze.
- Tak się składa, że... W ten weekend to ja robię imprezę.
Zaskoczyłam moich rozmówców tak samo jak siebie.
- Na prawdę? - Nina popatrzyła na mnie z pogardą.
- Oh tak. - kiwnęłam energicznie głową i uśmiechnęłam się - Nie jesteś zaproszona. - pewnym krokiem wyminęłam dziewczynę i ruszyłam w stronę Mays. Kilka sekund później usłyszałam kroki za sobą.
- Robisz imprezę? - zapytał rozbawiony Garrett.
- Teraz już tak... - powiedziałam bez większego entuzjazmu.
Miałam tylko nadzieję, że Nina wybuchła ze złości, a po jej istnieniu zostały tylko niemiłe wspomnienia.
Pozostawał jeszcze jeden problem. Musiałam zrobić imprezę, a moi rodzice nie wybierali się nigdzie w ten weekend. Nie miałam pomysłu co zrobić z tym faktem, ale liczyłam na pomoc Jasona. Braciszek przecież jeszcze niedawno był w moim wieku i wiedział jakie to wszystko jest "ważne".
Stanęłam obok Mai, a ona uśmiechała się do mnie głupio.
- Nina wygląda na wkurzoną. - stwierdziła.
- Serio? - obejrzałam się za siebie - Faktycznie. - czułam się usatysfakcjonowana.
- Co jej zrobiłaś?
- Urządzam imprezę w tym samym czasie co ona. Jesteś zaproszona.
- Od kiedy ty urządzasz imprezy? - blondynka złapała mnie pod rękę.
- Od kiedy ona zaprasza moich przyjaciół na swoje.
Chłopcy za moimi plecami zaśmiali się. Już prawie zapomniałam, że tam byli.
- Nie bądź zazdrosna. - szturchnął mnie Lucas, a ja prychnęłam - Mam dzisiaj trening. Przyjdziesz?
- Jasne. - stwierdziłam i spojrzałam na chłopaka do góry - Myślisz, że twoi koledzy z drużyny dadzą się zaprosić na imprezę? 
- Matt na pewno. - mruknął Garrett.
- To przyjdę. - poprawiłam torbę na ramieniu - I wezmę ze sobą Maye.
Dziewczyna popatrzyła na mnie przerażona.
- Czyli widzimy się po lekcjach. - rzuciłam widząc, że nauczycielka z historii zmierza w naszą stronę.
- Dokładnie Bass. - Lucas cmoknął i obaj weszli do innego korytarza.
Na lekcji okazało się, że Nina jednak nie miała zamiaru wybuchać ze złości. Przez całą godzinę zabijała mnie wzrokiem, raz na jakiś czas śmiejąc się zalotnie.

Wieczorem razem z Mayą poszłyśmy na trening Lucasa. Oprócz niego było tam też kilku bardzo pewnych siebie przystojniaków znanych w całej szkole. Między innymi Aaron, chłopak z którym od niedawna spotykała się moja przyjaciółka.
Kiedy już zauważyła go na boisku, nie mogła oderwać od niego wzroku. Za to kiedy Matt zauważył mnie, wyszczerzył się jak głupi i puścił mi oczko.
- Zgubiłaś się? - podbiegł do mnie kiedy usiadłam na trybunach.
- Tak właściwie to nie. - odchyliłam głowę do tyłu uśmiechając się - Jestem tu celowo.
- To znaczy, żeby popatrzeć na mnie. - poruszył dziwacznie brwiami.
- Prawie zgadłeś. - skrzywiłam się - Organizuję imprezę w sobotę i chciałabym żebyś przyszedł.
- Czy to randka?
- Odbieraj to jak chcesz. - zaśmiałam się - Przyprowadź znajomych.
- Czuję się zobowiązany. - kiwnął głową i wrócił na boisko. Powiedział coś swoim kolegom z drużyny, a oni spojrzeli na mnie po czym zaczęli przybijać sobie piątki.
Na mojej liście DO ZROBIENIA było teraz:
1. Pozbyć się rodziców z domu.
2. Rozgłosić w szkole, że robię imprezę i, że będzie na niej drużyna piłkarska.
3. Zorganizować lepszą imprezę niż Nina.

***************************
Komuś włączył się instynkt przetrwania?

Psychical gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz