- Chcesz posmakować? - zaproponował wesoło wskazując na budkę z czymś przypominającym lody. - Zaczekaj chwilkę! - zawołał i podekscytowany podbiegł do sprzedawczyni.
Czyżby zielonooki uważał, że to randka?
W sumie podoba mi się ta myśl. Nawet bardzo.
- Cześć malutki. - usłyszałem czyjś głos przy uchu.
Zadrżałem ze strachu i przestraszony odwróciłem się w stronę jakiejś dziwnej kobiety.
- Chodź ze mną... Pobawimy się.. - mruczała.
- N-nie, przep-praszam ale jestem tu z...
- Hey kochanie, czy ta pani cię zaczepia? - nagle demon pojawił się tuż obok mnie i cmoknął mnie w policzek, a ja nie mogłem powstrzymać wielkiego rumieńca.
Wampir warknął i zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Nic ci nie jest Lukey? - chłopak obejrzał mnie ze wszystkich stron. - Mówiłem, że nic ci się nie stanie. Pianki na przeprosiny? - podał mi papierową miseczkę pełną puszystej piany oblanej niebieskim płynem. - Chodź, wracajmy.
- Wolę nie pytać z czego to jest zrobione? - popatrzyłem na niego nie przekonany.
- Najpierw posmakuj. - uśmiechnął się, a ja wziąłem do ust łyżeczkę białej piany. - I jak?
- Pychota!! - zawołałem. - Tylko teraz nie mów, że to jest z jakiejś kupy nietoperzy czy czegoś...
- Pył wróżek rzecznych wymieszany z białkiem kurzych jajek. Polewa jest z substancji, którą wydziela jedna z roślin, jakiej zapewne nie znasz.
Byliśmy już w lesie, jednak czekała nas jeszcze godzina drogi z powrotem.
- Tu masz jeszcze trochę. - Zabrał kciukiem piankę z kącika moich ust. - Chociaż nie powiem, dobrze wyglądasz z białymi substancjami na buzi.
- Tak uważasz...tatusiu? - zagryzłem wargę patrząc na jego mieniące się oczy.
- Cholera Luke. Bo naprawdę stracisz dziewictwo. - mruknął z lekką chrypką.
- Skąd wiesz, że już tego nie robiłem?
- Jesteś zbyt niewinny na takie brudne rzeczy blondynko. - Wbił się w moje wargi, a ja zszokowany oddałem pocałunek. Był jeszcze lepszy niż w snach.
- N-nie chce być tylko zabawką. - szepnąłem smutno, wpatrując się w jego oczy z aktualnie czerwonymi plamkami.
- Nigdy nie byłeś. Nigdy nie będziesz. Kocham cię, a te oczy są tego potwierdzeniem. Czerwony to kolor miłości wiesz? - szepnął mi na ucho. - Nie bój się Luke, nic ci nie zrobię.
Przytuliłem i pocałowałem go z rumieńcami na policzkach.
- Też cię kocham. Naprawdę chciałeś ze mną...?
- Nadal chce. I to jak bardzo... - zamruczał. Zrobiłem krok do tyłu i spadłem na coś miękkiego, a on zawisnął nade mną.
- Nie wytrzymam do domu. - wyjaśnił, a ja zaskoczony rozejrzałem się wokół.
Leżeliśmy na wielkim płatku, największego kwiatu jakiego kiedykolwiek widziałem, a wokół nas wyrosły wysokie krzaki, przez co poczułem się, jakbyśmy byli w jakimś pomieszczeniu.
- Taki piękny...
- Nie zawstydzaj mnie dupku! - wyjąkałem, a ten jedynie zaśmiał się i obsypał moją szczękę pocałunkami.
Zielonooki powoli ściągnął ze mnie swoją koszulkę, pocałował mnie ponownie i polizał mój sutek, aby chwile później zassać się na nim i uzyskać w ten sposób mój jęk.
- Jeśli to jest kolejny sen... - westchnąłem.
- To nigdy nie był sen. - szepnął, ale nie powiedział nic więcej, bo zsunął się pocałunkami na podbrzusze i zaczął odpinać moje jeansy.
Jak to? A co z tamtym razem w łazience? Przecież drzwi były zamknięte...
Moje ręce powędrowały pod jego bluzkę i zacząłem badać palcami strukturę jego ciała. Im bliżej chłopak był ściągnięcia ze mnie bokserek, tym moje dłonie wsuwały się głębiej pod gumkę jego bielizny.
Demon pomógł mi ściągnąć z niego resztę ubrań, a ja znieruchomiałem zszokowany jego wielkością.
- T-tatusiu... Czy to aby napewno się we mnie zmieści?
- Nie przesadzaj kochanie, nie będzie aż tak źle. - powiedział rozbawiony i pozbył się moich bokserek. - Och, taki śliczny chłopiec... - przesunął wzrokiem po całym moim ciele, sprawiając, że chciałem się zakryć jakimś wielkim kocem. Nie byłem wcale śliczny.
Granatowowłosy przejechał dłonią po moim całkowicie twardym penisie i pocałował jego końcówkę, znów sprawiając, że jęknąłem głośno.
Tuż obok płatka na którym leżeliśmy, wyrósł kwiat i pochylił się w stronę starszego. Był jasnoniebieski, a jego płatki miały kształt kielicha. M wyciągnął do niego dłoń, a roślina nalała w nią przezroczystego płynu.
- Dziękuję mały. - szepnął i drugą ręką pogłaskał kwiat po płatkach.
Chłopak dokładnie rozsmarował żel na rękach oraz swoim członku i powolutku wepchnął we mnie jeden palec.
- O-oh! - pisnąłem na nowe, dziwne uczucie.
Mój "tatuś" dokładnie mnie rozciągał po chwili dwoma palcami, układając je w nożyce, a kolejny moment później trzema, wyginając je we wszystkie strony.
Starałem się nie być głośno, jednak średnio mi to wychodziło, a kiedy kolorowy wyciągnął ze mnie palce, wydałem z siebie dźwięk ukazujący jaką pustkę poczułem w tamtej chwili.
- Taki niecierpliwy... - zamruczał i pocałował mnie długo, jednocześnie ekstremalnie powoli wsuwając we mnie swoje przyrodzenie.
Mimo tego jak bardzo delikatny był, nie potrafiłem utrzymać rozrywającego uczucia w sobie i zapiszczałem cicho.
- Shh, już jest dobrze. - wyszeptał całując moje policzki.
- R-rusz się p-proszę... Tat-tusiu! - jęknąłem kiedy zaczął spokojnie powtarzać sekwencję wysuwania i wsuwania się we mnie.
Widziałem jak bardzo powstrzymuje się, żeby po prostu nie zacząć mnie pieprzyć ile tchu, więc poprosiłem, żeby przyspieszył i w tym momencie zielonooki uderzył prosto w moją prostatę.
- T-tam!! - niemalże krzyknąłem jęcząc przy tym, a chłopak uśmiechnął się dziwnie i zaczął szybko wchodzić we mnie dokładnie pod tym idealnym kątem.
Czułem, że byliśmy jak jeden wielki bałagan jęków i westchnień, aż w pewnym momencie doszedłem mocno z "Tatusiu!" na ustach, a ten czując falę orgazmu jaka przeszła całe moje ciało, również spuścił się we mnie.
Hey
Chciałam powiedzieć że mama zabrała mojemu kotkowi telefon, a mi umarł tablet, dlatego taka długa przerwa
No ale nareszcie jest :-)
Miłego dnia i nocy wszystkim!
YOU ARE READING
Daemon Silverum • Muke
FanfictionJeśli człowiek przenosi się do całkiem innego świata, rozzłoszczenie demona nie jest najlepszym pomysłem...
