• 28 •

751 95 11
                                        

- Mikey, patrz jak tu jest ślicznie! - zagruchałem, kiedy wbiegłem na polaną całą w różnokolorowych kwiatuszkach, a kilka malutkich zwierzątek schowało się w wysokiej trawie.

Zachichotałem, biegając w kółko jak szalony. Ręce miałem raz nad głową, a raz na bokach i udawałem ptaka, a Michael podśmiewał się ze mnie cicho, myśląc, że tego nie widzę. Jednak nie chciałem, żeby przestawał, więc dalej "latałem" chichocząc cicho od czasu do czasu.

- Chodź tu, mały - mruknął granatowowłosy i przyciągnął mnie do pocałunku, który był tak delikatny, że bałem się, że się rozpłynę pod takim dotykiem.

- Mmm, nie taki mały - mruknąłem z zadziornym uśmieszkiem, a rozbawiony demon chwycił guzik moich spodni.

- Mam sprawdzić, malutki? - podniósł brew do góry i przyciągnął mnie do pocałunku.

- Och tatusiu.. - westchnąłem, kiedy ten wsunął dłonie pod moją koszulkę i zaczął maltretować moje sutki.

- To nie będzie nam potrzebne. - zamruczał ściągając ze mnie t-shirt.

- To też nie. - Szepnąłem ciągnąc za jego ubranie.

Chłopak delikatnie położył mnie na trawie dając mi idealny widok na jego ciało, kiedy ściągał z siebie wszystkie ciuchy. Kiedy ten zajmował się walką ze swoją koszulką, ja podniosłem się na kolana i wziąłem jego penisa do ust.

- Oh-co do... L-luke? - zaskoczony wydostał głowę z ubrania, które rzucił gdzieś, gdzie zapewne rzucił resztę naszych ubrań i spojrzał na mnie, biorącego go coraz głębiej. - A więc to tak się bawimy huh? - zamruczał, odsunął się ode mnie i po tym, jak ściągnął mnie z powrotem do pozycji leżącej, usiadł okradkiem na moich udach.

Michael pochylił się do mnie i złączył nasze usta, a kiedy zaczął robić mi na szyi malinki, jego dłonie rozpoczęły zabawę z moim przyrodzeniem.

- M-Mikey... - jęknąłem. - Proszę!

- O co prosisz kochanie?

- Pieprz mnie! Proszę tatusiu!

- Słodziak. - zamruczał drocząc się ze mną. - Nie będziemy się pieprzyć mały. Będziemy się kochać. - zarumieniłem się i przyrzekam, miałem serca w oczach.

Ten sam dzbanecznikowy kwiat co kiedyś pojawił się obok i użyczył granatowowłosmu naturalnego odpowiednika lubrykantu.

- Pokaż mi ten śliczny tyłeczek. - obróciłem się na brzuch, a ten wsunął we mnie swój palec.

Zielonooki zaczął mnie dokładnie rozciągać i już chwilę później czułem okropną pustkę, kiedy wyciągnął swoje trzy palce i rozprowadzał żel po swoim członku.

- Potrzebuje cię Mikey... - jęknąłem wiedząc, że droczy się ze mną.

- Jak bardzo?

- Bardzo, bardzo! - zapewniłem czując jak moje mięśnie zaciskają się na niczym.

Demon zaśmiał się cicho i wszedł we mnie powoli. Przez pierwsze chwile czułem jedynie ból, ale to wszystko zmieniło się w przyjemność i już parę minut później błagałem go o przyspieszenie.

Michael uderzał dokładnie w mój słodki punkt, sprawiając że cały drżałem i byłem na krawędzi, a kiedy ten szepnął, doszedłem na trawę i mój tors. Chłopak zrobił jeszcze kilka ruchów i również osiągnął szczyt.

Leżeliśmy na miękkiej trawie jeszcze jakiś czas, po czym niechętnie założyliśmy ubrania i skierowaliśmy się do domu.

- Mikeeeyyy! - jęczałem mu do ucha

- Co?

- Tyłek mnie boli.

- Och Lukey... No wskakuj. - pochylił się, a ja wdrapałem się na jego plecy z uśmiechem.

- Mówiłem już, że cię kocham? - wyszczerzyłem się

- Tak, tak. Kochasz swoją maszynę transportującą. - zaśmiał się cicho.

Hey

Tak dawno tu nie wchodziłam.... Ja i moje idiotyczne lenistwo

Mam nadzieję że nie będziesz zła, że wstawiłam ten rozdział Wikiś...

Przepraszam że tak dawno mnie nie było :-c zostawiłam to konto na pastwę Wikusi i teraz czuję jakbym włamała się na czyjeś konto....

No nieważne,
Miłego dnia i nocy wszystkim!

Daemon Silverum • MukeWhere stories live. Discover now