- Mikey, patrz jak tu jest ślicznie! - zagruchałem, kiedy wbiegłem na polaną całą w różnokolorowych kwiatuszkach, a kilka malutkich zwierzątek schowało się w wysokiej trawie.
Zachichotałem, biegając w kółko jak szalony. Ręce miałem raz nad głową, a raz na bokach i udawałem ptaka, a Michael podśmiewał się ze mnie cicho, myśląc, że tego nie widzę. Jednak nie chciałem, żeby przestawał, więc dalej "latałem" chichocząc cicho od czasu do czasu.
- Chodź tu, mały - mruknął granatowowłosy i przyciągnął mnie do pocałunku, który był tak delikatny, że bałem się, że się rozpłynę pod takim dotykiem.
- Mmm, nie taki mały - mruknąłem z zadziornym uśmieszkiem, a rozbawiony demon chwycił guzik moich spodni.
- Mam sprawdzić, malutki? - podniósł brew do góry i przyciągnął mnie do pocałunku.
- Och tatusiu.. - westchnąłem, kiedy ten wsunął dłonie pod moją koszulkę i zaczął maltretować moje sutki.
- To nie będzie nam potrzebne. - zamruczał ściągając ze mnie t-shirt.
- To też nie. - Szepnąłem ciągnąc za jego ubranie.
Chłopak delikatnie położył mnie na trawie dając mi idealny widok na jego ciało, kiedy ściągał z siebie wszystkie ciuchy. Kiedy ten zajmował się walką ze swoją koszulką, ja podniosłem się na kolana i wziąłem jego penisa do ust.
- Oh-co do... L-luke? - zaskoczony wydostał głowę z ubrania, które rzucił gdzieś, gdzie zapewne rzucił resztę naszych ubrań i spojrzał na mnie, biorącego go coraz głębiej. - A więc to tak się bawimy huh? - zamruczał, odsunął się ode mnie i po tym, jak ściągnął mnie z powrotem do pozycji leżącej, usiadł okradkiem na moich udach.
Michael pochylił się do mnie i złączył nasze usta, a kiedy zaczął robić mi na szyi malinki, jego dłonie rozpoczęły zabawę z moim przyrodzeniem.
- M-Mikey... - jęknąłem. - Proszę!
- O co prosisz kochanie?
- Pieprz mnie! Proszę tatusiu!
- Słodziak. - zamruczał drocząc się ze mną. - Nie będziemy się pieprzyć mały. Będziemy się kochać. - zarumieniłem się i przyrzekam, miałem serca w oczach.
Ten sam dzbanecznikowy kwiat co kiedyś pojawił się obok i użyczył granatowowłosmu naturalnego odpowiednika lubrykantu.
- Pokaż mi ten śliczny tyłeczek. - obróciłem się na brzuch, a ten wsunął we mnie swój palec.
Zielonooki zaczął mnie dokładnie rozciągać i już chwilę później czułem okropną pustkę, kiedy wyciągnął swoje trzy palce i rozprowadzał żel po swoim członku.
- Potrzebuje cię Mikey... - jęknąłem wiedząc, że droczy się ze mną.
- Jak bardzo?
- Bardzo, bardzo! - zapewniłem czując jak moje mięśnie zaciskają się na niczym.
Demon zaśmiał się cicho i wszedł we mnie powoli. Przez pierwsze chwile czułem jedynie ból, ale to wszystko zmieniło się w przyjemność i już parę minut później błagałem go o przyspieszenie.
Michael uderzał dokładnie w mój słodki punkt, sprawiając że cały drżałem i byłem na krawędzi, a kiedy ten szepnął, doszedłem na trawę i mój tors. Chłopak zrobił jeszcze kilka ruchów i również osiągnął szczyt.
Leżeliśmy na miękkiej trawie jeszcze jakiś czas, po czym niechętnie założyliśmy ubrania i skierowaliśmy się do domu.
- Mikeeeyyy! - jęczałem mu do ucha
- Co?
- Tyłek mnie boli.
- Och Lukey... No wskakuj. - pochylił się, a ja wdrapałem się na jego plecy z uśmiechem.
- Mówiłem już, że cię kocham? - wyszczerzyłem się
- Tak, tak. Kochasz swoją maszynę transportującą. - zaśmiał się cicho.
Hey
Tak dawno tu nie wchodziłam.... Ja i moje idiotyczne lenistwo
Mam nadzieję że nie będziesz zła, że wstawiłam ten rozdział Wikiś...
Przepraszam że tak dawno mnie nie było :-c zostawiłam to konto na pastwę Wikusi i teraz czuję jakbym włamała się na czyjeś konto....
No nieważne,
Miłego dnia i nocy wszystkim!
YOU ARE READING
Daemon Silverum • Muke
FanfictionJeśli człowiek przenosi się do całkiem innego świata, rozzłoszczenie demona nie jest najlepszym pomysłem...
