#6."Opowiadaj."

12.9K 651 28
                                    

Dzisiaj wybrałam się z dziewczynami na zakupy, gdyż stwierdziły one, że już czas, a sklepów jest wiele. Dlatego, po pracy wraz z Louise, Charlotte i Beatrice poszłyśmy do jednej z największych galerii handlowych. Oczywiście one wpadły w wir zakupów, a ja tak po prostu stałam i patrzyłam na nie. Dostały jakiegoś świra. Innego wytłumaczenia nie ma.

A ja... Ja podeszłam do jakiś wieszaków i zaczęłam przeglądać sukienki, które jakoś mi się nie podobały.

Po przejściu przez kilka sklepów, mojego marudzenia i ich kłótni postanowiłyśmy pójść na kawę i ciastko. Ja siedziałam cicho i się nie odzywałam, co chwilę biorąc łyka trunku.

- A tak w ogóle, Skylar to R... Ro... Ri... - zaczęła Beatrice, ale nie mogła się wysłowić.- No ten co bierze ślub.
- Ryan.- odparłam, uśmiechając się lekko.
- No, tak właśnie.- zaśmiała się.- To... To twój kolega, tak?
- Tak... Ze szkoły.- westchnęłam i upiłam trochę kawy.
- A Chris tam będzie?- spytała Charlotte, a ja zakrztusiłam się i otwarłam oczy z zaszokowania. Ale jestem idiotką... Przecież to najlepszy przyjaciel Ryan'a.
- Nie wiem... Pewnie będzie...- szeptałam.- Oby nie.- dodałam.
- A co to za Chris?- spytała rudowłosa.
- Ooo... Dziewczyno. To już wogóle jest love story jak z jakiegoś filmu. - zaczęła moja przyjaciółka.
- Naprawdę?- popatrzyła swoimi dużymi oczami Louise.
- Skylar. Opowiadaj.- powiedziała groźnie Beatrice.
- Nie ma o czym...- westchnęłam.- Historia jakich wiele.- dodałam i wzruszyłam ramionami.
- No nie pierdol.- oburzyła się moja przyjaciółka.- Opowiadaj. To jedna z lepszych historii jakie słyszałam.- odparła.
- No więc... - zaczęłam.- To będzie nudne, ale...- stwierdziłam już na wstępie.- Tak jak wiecie mieszkałam z moim rodzeństwem w jednej z tych... biedniejszych dzielnic. Niczego mi nie brakowało, ale nie mogłam kupować sobie codziennie nowych ubrań, czy mieć co miesiąc nowego telefonu. No i chodziłam do jednej z publicznych szkół. - mówiłam.- Uczyłam się dobrze jak na moją klasę. Bardzo lubiłam matematykę, a mój nauczyciel zawsze mnie chwalił.- uśmiechnęłam się na wspomnienie matematyka.- I pewnego razu zostałam wezwana do dyrektora.
- Paliłaś skręta w kiblu?- spytała Beatrice, a ja zachichotałam pod nosem.
- Nie... No co ty. Ja byłam grzeczna.- zachichotałam, a te popatrzyły na mnie wzrokiem typu ,,taaa...jasne”. - No ale do rzeczy. I wtedy okazało się , że nasz kapitan szkolnej piłki nożnej ma wystawioną pałę na półrocze z majcy i musi zdać, a ja miałam mu w tym pomóc udzielając mu korepetycji.
- Taaa... Korepetycji. Więc, tak to się wtedy nazywało.- poruszyła dwuznacznie brwiami Louise, a dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Nie chcecie to mnie nie słuchajcie.- prychnęłam.
- Nie no, mów dalej.
- Dwa razy powtarzać tej historii nie będę, więc jeśli jesteście naprawdę ciekawe to mnie słuchajcie.- odparłam lekko wkurzona.

Ja im opowiadam historię mojej pierwszej miłości a one się ze mnie śmieją.

- Kontynuuj.
- Dobra... I tak to się zaczęło. Na początku nie wychodziła nam współpraca, ale później jakoś się do siebie zbliżyliśmy. Jednak... Nie na długo. Przeżyliśmy wiele cudownych chwil, ale on... On zachował się jak idiota, który się nie przejmował uczuciami innych. Później się znowu pogodziliśmy... I w końcu wyjechałam. I się tu znalazłam.- skończyłam omijając śmierć Lily, bo nie miałam siły ani ochoty o tym wspominać. Poza tym samo wspominanie o Chris'ie przyprawiało mnie o ból głowy.
- I spierdoliłaś zakończenie.- prychnęła Beatrice.- Zamiast być z nim to siedzisz z nami i popijasz kawę.- pokręciłam głową.
- Może mi to pasuje.- wystawiłam język.- A po drugie, gdyby nie ta wymiana to bym was nie poznała, nie?
- I miałybyśmy święty spokój.- wybuchły śmiechem.
- Nie, no żartuję.- dopowiedziała Louise.
- Haha. Bardzo śmieszne.- zironizowałam, ale w końcu sama się zaczęłam śmiać.
Później zmieniłyśmy temat, znaczy ja to zrobiłamz bo nie chciałam dalej rozmawiać o Chris'ie. To mnie jeszcze w jakimś sensie jeszcze bolało.

Po wypiciu kawy, zjedzenia ciastek i śmianiu się do łez postanowiłyśmy opuścić galerię handlową, bez jakiejkolwiek sukienki.

Szłyśmy przez wielkie wystawy ubrań. I nagle zobaczyłam przepiękną sukienkę. Jasny róż, który był naprawdę lekki, idealnie pasował na taką uroczystość. Do tego koronka i w niektórych miejscach błyszczące ozdoby.

- Ja chcę tą.- powiedziałam, jakby małe, rozkapryszone dziecko zobaczyło zabawkę i chciało ją kupić. W pewnym sensie mogłam zostać do niego porównana. Dziewczyny spoglądnęły na sukienkę, przez wielkie okno, które nas od niej dzieliło. Skinęły głowami, jakby na znak, że im też się podoba, więc weszłyśmy do środka. Tam od razu powitała nas uśmiechnięta, starsza sprzedawczyni, ubrana bardzo elegancko.
- W czym mogę pomóc?- spytała.
- Ja chciałabym przymierzyć tą sukienkę. - pokazałam palcem na manekin, na którym ona wisiała. - Czy jest to możliwe?
- Oczywiście, kochanie. - powiedziała życzliwie i po chwili miałam już to cudeńko w moim rękach. - Masz szczęście. To już ostatnia.- dodała, zanim ją zniknęłam w przymierzalni. Uśmiechnęłam się szeroko, gdyż dzisiaj chyba dopisywało mi szczęście. Ubrałam sukienkę i popatrzyłam do lustra. Czułam się w niej piękna, jak te księżniczki z bajek. Wyszłam z przymierzalni, gdzie czekały na mnie przyjaciółki wraz ze sprzedawczynią.
- I jak?- spytałam, obracając się wokół własnej osi.
- Musisz ją wziąć. Ona jest dla ciebie stworzona.- odparła Charlotte.
- Zgadzam się - kiwnęła głową Louise.
- Wyglądasz prześlicznie. Jak Chris cię zobaczy, to sobie uświadomi co stracił.- powiedziała Beatrice, a ja po jej słowach uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Biorę ją.- stwierdziłam pewnie.
- A ile ona w ogóle kosztuje?- spytała rudowłosa.
- 175 euro.- odparła sprzedawczyni.- To najnowsza kolekcja, dlatego tyle kosztuje.- dodała, po wyglądzie naszych min.
- I tak za dużo.- wyszeptałam i przegryzłam swoją wargę ze zdenerwowania i smutku. Ze spuszczoną głową wróciłam do przymierzalni, gdzie ją zdjęłam i ubrałam swoje ubrania. Popatrzyłam na nią ostatni raz. Bardzo mi się spodobała, ale nie mogę wydać tyłu pieniędzy na sukienkę. Nie zarabiam bardzo dużo, a utrzymanie w stolicy Francji jest trudne i każdy grosz się liczy.

Kup ją. Ze względu na Chris'a. Niech wie co stracił.

Mówiła moja podświadomość.
Podeszłam do kasyz położyłam sukienkę na ladzie, popatrzyłam na nią.
- Kupuję.- odparłam, a kobieta się uśmiechnęła.
- To będzie 150 euro.- powiedziała.
- Jak to? Przecież kosztowała 175?
- Zrobiłam ci małą obniżkę.- zaśmiała się.- Tylko ciii... Nikomu ani słowa.- puściła mi oczko.
- Bardzo panu dziękuję.
- Nie masz za co, kochanie. Niech ten chłopak zobaczy jaką piękną i miłą dziewczynę spławił, jak to mówi dzisiejsza młodzież.- powiedziała, a ja zachichotałam pod nosem. Nie wiem skąd ona o nim wiedziała, pewnie dziewczyny jej powiedziały, ale nie obchodziło mnie to. Jednak szczęście mi dzisiaj dopisywało jak nigdy.

I oby tak było zawsze.

---------------------------------
Wielkimi krokami zbliżamy się do spotkania Skylar i Chris'a
😏😂

Przepraszam za wszelkie błędy 😂😂

Do następnego 💪💪

Stay High | ✔Where stories live. Discover now