Rzeczywistość

3 0 0
                                    

-Nie wracajmy jeszcze.-Przymykam oczy.-Chcę tu zostać.

-Ja też, ale nie możemy.-Głośno westchnęłam.-Mama na Ciebie czeka, a ja obiecałem spotkać się z Isaacem.

-Mama poradzi sobie beze mnie. A Isaac jest ważniejszy od mojej osoby?-Uśmiecham się, a Ty się śmiejesz.-Myślę, że da sobie radę.

-Ana, naprawdę chciałbym tu z tobą zostać na wieczność, ale dotrzymuję obietnic i muszę się z nim spotkać.

-Wiem, ale tak bardzo nie chcę się z Tobą rozstawać.-Mówię, przytulając się do Ciebie. Odrywam się i łapię Cię za dłoń. Obracasz mnie wokół mojej osi i dajesz buziaka. Śmiejąc się, idziemy razem w stronę lasu, gdzie znajdujemy dróżkę, którą dotrzemy do mojego domu.

Co chwile na Ciebie zerkam. Nie mogę się napatrzeć na Twoje idealne rysy szczęki, a nawet dwa pieprzyki, które masz na szyi. Masz umięśnione ramiona oraz kaloryfer pod koszulką. Jesteś wysoki. Nie dziwię się, że wszystkim dziewczynom ze szkoły się podobasz. Zazdroszczą mi, bo wybrałeś mnie. Właśnie mnie. Tę cichą dziewczynę, która siedziała na parapecie na drugim piętrze, żyjącą w swoim świecie ze słuchawkami na uszach. Pamiętam jak podszedłeś do mnie i zapytałeś czy nie potrzebuje towarzystwa. Popatrzyłam na Ciebie jak na totalnego idiotę. Mimo mojego nastawienia usiadłeś na przeciwko mnie. To działo się przez kolejne tygodnie. Po pewnym czasie zaczęłam Cię rysować na kartce. Popatrzyłeś w tedy na mnie i powiedziałeś "Jeśli chcesz kontynuować to musisz się ze mną umówić", a ja bez zastanowienia powiedziałam "Okej".

Zatrzymujemy się obok mojego domu. Znów się całujemy. Mówisz, że musisz iść, a ja nadal nie chcę Cię puścić.

-Ana, w końcu zastosuję szantaż.

-Spróbuj.-Mówię, przygryzając wargę. Naszą rozmowę przerywa moja mama.

Od dłuższego czasu mamy kiepskie kontakty. Tak właściwie, nasze relacje zaczęły się psuć, gdy zaczęłam chodzić z Alexem. Nigdy nie powiedziała co jej się w nim nie podoba. Tak właściwie nigdy o nim nie mówiła.

-Ana! Mogłabyś już wejść do domu?-woła z ganku. Przewracam oczami.

-Dzień dobry!-krzyczy Alex. Moja mama mu nawet nie odpowiada, kiwa tylko głową. Ty nic sobie z tego nie robisz, ale dla mnie to jest problem. Buntuję się więc całuje Cię na oczach mojej rodzicielki. Przez kilka minut nie odrywamy się od siebie. Zerkam w stronę ganku, ale mamy tam nie ma. Przenoszę wzrok na Ciebie i zatapiam się w Twoich oczach.

-Kocham Cię.-mówię. W odpowiedzi znów mnie całujesz. Powoli się od Ciebie oddalam. Gdy jestem już na ganku, odwracam się i widzę jak odjeżdżasz swoim czarnym subaru. Otwieram drzwi, odkładam kurtkę na szafkę i zdejmuję buty. Wchodzę do salonu, gdzie znajduję swoją rodzicielkę. Siedzi na kanapie, popijając czarną kawę.

-Mam nadzieję, że nigdzie już nie wychodzisz.-mówi.

-Miałam iść do Rose.

-Wolałabym, żebyś nie wychodziła już z domu.-Przewracam oczami, czego nawet mama nie zauważa, bo jest wpatrzona w telewizor, gdzie leci jeden z tych kiczowatych seriali.

-A ja wolałabym, żebyś była milsza dla Alexa. Obiad w lodówce?

-Tak.-odpowiada, nie wspominając nawet słowa o moim chłopaku.

Idę do kuchni. Otwieram lodówkę i wyjmuję tartę ze szpinakiem i serem pleśniowym. Szybko podgrzewam w mikrofali. Siadam do stołu i w bardzo wolnym tempie wchłaniam jedzenie. W pewnym momencie dostaję SMS.

Alex

Kocham Cię. Jutro rano czekam przed domem.

Uśmiecham się i chowam telefon do kieszeni. Sprzątam po sobie w kuchni. Idę na górę, do swojego pokoju. Padam na łóżko, odpalam laptopa, a na telefonie pisze SMS do Rose, że nie mogę przyjść i żeby ona przyszła do mnie.

bez pamięci bez wytchnieniaWhere stories live. Discover now