List #10

626 88 66
                                    

Kochany Andi,

Kolejny powrót do Monachium nie był dla mnie łatwy. Świadomość, że czeka mnie dzika awantura z Twojej strony nie napawała mnie optymizmem. Poza tym obawiałam się, że zrobisz wszystko bym nie opuściła już tego miasta. Kara za to, że chciałam byś poczuł się jak ja. Sama zaciskałam sobie pętlę na szyi i tylko czekałam, aż kopniesz stołek na którym stoję bym ostatecznie zawisła.

Po raz kolejny zastałam Cię w domu gdy wróciłam, ale teraz otworzyłeś mi drzwi i od razu pociągnąłeś do salonu. Tym razem też popchnąłeś mnie na kanapę, ale nie stałeś nade mną. Wolałeś usiąść w fotelu i lustrowałeś każdy milimetr mojego ciała. Czekając na Twój wielki wybuch zdjęłam kurtkę i od razu tego pożałowałam gdy zrozumiałam, że miałam na sobie sweter Gregora.

Zerwałeś się i nawet nie wiem kiedy poderwałeś mnie z miejsca z istną furią malującą się na twarzy. Zacząłeś wrzeszczeć na mnie, że jestem skończoną idiotką skoro poleciałam do Gregora i nie widzę, że Austriak robi wszystko by nas rozdzielić. Krzyczałeś, że martwiłeś się o mnie i odchodziłeś od zmysłów nie wiedząc gdzie jestem. Stwierdziłeś, że muszę być ślepa skoro nie widzę jak Schlieri omotał mnie wokół palca.

Wygarnęłam Ci wszystko i zbiłam wszystkie Twoje argumenty. Wykrzyczałam, że miałeś mnie pewnie gdzieś, bo nie wysłałeś mi nawet jednej wiadomości, zero zainteresowania z Twojej strony, a mieszanie do tego Gregora było żenujące. Nie zapomniałam wspomnieć Ci, że to dzięki niemu wróciłam tutaj. Sam namawiał mnie bym po raz ostatni spróbowała uratować to co jest między nami więc nie chce nas rozdzielić. Dodatkowo przypomniałam Ci o piekle, które już raz przeszłam i dzięki Tobie przeżywam to po raz kolejny, a wspomnienia wracają i zabijają mnie od środka.

Wiedziałeś przecież, że mój ojciec był uzależniony od alkoholu przez co nie raz jako mała dziewczynka widziałam go pijanego. Kiedyś był moim bohaterem, ale na koniec został największym koszmarem. Nie raz słyszałam jak kłócił się z mamą. Widziałam latające talerze czy szklanki. Trzaskanie drzwiami było moją codziennością. Wiedziałeś jak to się skończyło i ile czasu potrzebowałam by podnieść się po tym. Nie bez przyczyny Anders traktował mnie jak siostrę. To jego rodzice przeprowadzili się do Oslo by zająć się mną gdy mój ojciec postanowił odebrać mi rodziców. Zabił mamę, a potem siebie gdy ja spałam. 

Zdawałeś sobie sprawę z tego, że trzy lata męczył mnie jeden i ten sam sen, który niestety był rzeczywistością. To ja ich znalazłam w zdemolowanym salonie. Zmasakrowane ciało mamy całe we krwi i potwora, który był moim ojcem obok z podciętymi żyłami. Śniłam o tym co noc przez trzy lata. Alkohol zniszczył moją rodzinę i doskonale o tym wiedziałeś.

Myślałam, że jak przypomnę Ci co kiedyś przeżyłam to oprzytomniejesz, ale myliłam się. Wpadłeś w większą furię, a każde Twoje słowo raniło moje serce. Wrzeszczałeś, że jeśli coś mi się nie podoba to mogę wracać do Oslo, bo nikt nie będzie Ci mówił jak masz żyć. Chciałam coś powiedzieć, ale ubiegłeś mnie zadając jeden z najcelniejszych tego dnia strzałów. Powiedziałeś, że będzie lepiej jak wrócę do Norwegii i zapomnimy, że kiedykolwiek byliśmy razem, a następnie wyszedłeś z mieszkania zostawiając mnie na środku salonu z krwawiącym sercem i oceanem łez.

Nie tak wyobrażałam sobie miłość na wieki.

Wierna Twojemu sercu,

Megan


~~~~~~~

DRAAMA TIME LUDZIE

No teraz to pewnie rozwaliłam część z Was na łopatki albo wszystkich, bo to wyznanie Megan trochę zmienia postrzeganie Andiego, nie? Kto wie czy nie pojawi się ktoś trzeci na horyzoncie gdy Megan wróci do Oslo.  

Jestem ciekawa Waszych teorii i opinii na temat listu.

Widzimy się w kolejnym liście :)

  hehe(͡° ͜ʖ ͡°)  

Listy vol.2 [Andreas Wellinger]Where stories live. Discover now