List #13

590 76 21
                                    

Kochany Andi,

Unikanie Twoich i Gregora natrętnych telefonów stało się moją specjalnością. Wasze pojawienie się w Dortmundzie tylko dolało oliwy do ognia. Cały kraj żył moim rzekomym romansem z Marco oraz tym, że się dowiedziałeś. Zastanawiali się tylko co z tym wspólnego ma Austriak. Niektórzy podejrzewali, że jest moim kochankiem, który myślał, że jest jedyny, a okazało się, że jest jeszcze jeden.

Czytałam wiadomości, które mi wysyłaliście, ale nie miałam zamiaru odpowiadać na nie, póki chociaż trochę nie ochłoniecie. W tym czasie utrzymywałam kontakt jedynie z Marco, który przekonał mnie żeby nie przejmowała się tymi durnymi artykułami, bo to nie ma sensu. Miał rację, że zawsze coś wymyślą, dlatego przestałam zaprzątać tym sobie głowę.

Blondyn namawiał mnie bym pojawiła się na sobotnim meczu z Bayernem mówiąc, że nie mogę wiecznie siedzieć w pokoju hotelowym w obawie przed konfrontacją z Tobą. Zgodziłam się ostatecznie, bo zobaczenie Der Klassiker na żywo, w dodatku na Westfalenstadion nie zdarza się często. Sam planowałeś kupić bilety na ten w przyszłym roku na Allianz Arenie, bo będziesz mieć wtedy wolne.

Przez to, że nie opuszczałam pokoju, nie byłam świadoma ilości dziennikarzy czekających pod hotelem żeby zrobić chociaż jedno zdjęcie. Ich aparaty uwieczniały moją drogę od drzwi do auta kapitana Borussen, który przyjechał po mnie, bo musiał mi wręczyć jeszcze bilet. Widziałam, że mamy ogon składający się z paparazzi chcących uwiecznić jak najwięcej, ale nie mieli wstępu na parking dla zawodników gdzie zatrzymaliśmy się. 

Miałam okazję poznać Mario Götze, który przez wielu uznawany jest za zdrajcę czy syna marnotrawnego ze względu na przejście do Bayernu, a potem powrót do Dortmundu. Jego także zniszczyło Monachium chociaż w innym sensie. Jego świetną formę zniszczył klub z Bawarii, a mnie zniszczyłeś Ty. W dodatku postanowiłeś obrzydzić mi miasto z Zagłębia Ruhry, ale nie pozwolę Ci na to.

Gdy tylko zajęłam swoje miejsce, zrobiłam kilka zdjęć i wstawiłam na media społecznościowe. Przestało mnie obchodzić co o tym pomyślisz, przecież sam zerwałeś ze mną. Nie chciałam też dłużej odwlekać tego co nieuniknione czyli konfrontacji z Tobą oraz Gregorem. Podejrzewałam, że po meczu spotkam Cię pod stadionem, a Twój nastrój w dużej mierze będzie zależeć od przebiegu meczu.

Borussia rozbiła bank pokonując przyjezdnych pięć do zera. Hat-tricka strzelił Marco, a przy golach asystował mu Bartra i Dembélé, a po jednej strzelili Weigl i Aubameyang.  Niemiec dostał idealną piłkę od Piszczka i z łatwością przemienił ją na bramkę. Natomiast Gabończyk wykorzystał rzut karny po faulu Alaby. Südtribüne szalała po końcowym gwizdku, a ja z uśmiechem na ustach opuszczałam stadion wiedząc, że każdy kolejny krok przybliża mnie do rozmowy z Tobą.

Zauważyłam Cię i dziennikarzy niedaleko dlatego gdy podeszłam do Ciebie, chciałam żebyśmy porozmawiali w jakimś ustronnym miejscu, ale wydarłeś się, że co to za różnica skoro nie kryłam się ze swoim romansem z piłkarzem. Usłyszałam też, że jestem niewyżyta, bo zmieniam obiekt zainteresowania częściej niż skoczkowie kombinezony i w tym momencie przesadziłeś i to grubo. Przypomniałam Ci, że zerwaliśmy zanim przyjechałam do Dortmundu więc nie masz prawa mówić mi z kim mogę się umawiać, a to była płachta na byka, którym się stałeś.

Momentalnie znalazłeś się przy mnie, a furia biła od Ciebie na kilometr. Uniosłeś rękę by mnie uderzyć i pewnie dostałabym gdyby nie fakt, że spod ziemi wyrosną Gregor, który złapał Cię za nadgarstek w ostatniej chwili i tym samym uniemożliwił zadanie ciosu. Stałam jak sparaliżowana obserwując wymianę zdań pomiędzy Wami, ale nie wiem o czym rozmawialiście, a raczej krzyczeliście, bo nie potrafiłam zapanować nad własnym ciałem. Mój mózg cały czas przetwarzał informację, że chciałeś mnie uderzyć. Tylko o tym potrafiłam myśleć.

Nie wiem jakim cudem znalazłam się w hotelu, bo mam wyrwę w pamięci. Może zemdlałam, a może mój mózg był w stanie tylko analizować sytuację sprzed stadionu i nie zarejestrował drogi do pokoju, w którym obecnie byłam. Leżałam na łóżku, a po moich policzkach płynęły łzy, którym pozwoliłam się wydostać. Już nic mnie nie obchodziło, bo moje życie się rozsypało.

W pewnym sensie zwyzywałeś mnie od najgorszych i próbowałeś podnieść na mnie rękę, a gdyby nie Gregor to pewnie byś osiągnął swój cel.

Złamana przez Ciebie,

Megan


~~~~~~~~

Atmosfera się zagęszcza, że można ją kroić nożem.

Nie wiem czy ktokolwiek spodziewał się takiego numeru po Andim, który chyba raz na zawsze może zapomnieć o Megan, bo takich rzeczy raczej się nie wybacza. Podejrzewacie kto pomógł jej wrócić do hotelu? Macie swoje podejrzenia kogo wybierze ostatecznie? 

Widzimy się w kolejnym liście :)

hehe(͡° ͜ʖ ͡°)

Listy vol.2 [Andreas Wellinger]Where stories live. Discover now