Szósta Gwiazda

393 37 140
                                    

  Jinx wiedziała, że Lux nie chce o tym rozmawiać. Dlatego wdała się w monolog o tym, w jaki sposób ma zamiar nauczyć czegoś Jinx i że ich spotkania muszą być częstsze, niż planowała. Jinx wyłączyła się po pierwszym zdaniu i zabrała się za swoje frytki. Zrozumiała przekaz. Okazała się głupsza, niż Lux sądziła z początku. Jinx była pewna, że kiedy zaczną się ich korepetycje, jej nauczycielka straci resztki chęci zajmowania się jej edukacją. Ale to było do przewidzenia. W końcu Fisher już powiedziała, że jej sprawa jest stracona.

    Przyglądała się, więc, jak ostatnie oznaki załamania nerwowego Lux, znikają z jej oblicza. Po trzech minutach mówienia wyglądała już normalnie, jedynymi, które mogły zdradzić jej płacz były oczy, które wciąż się szkliły. Ale kto by się tam przyglądał.

- Jinx czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała Lux, czym wyrwała ją z rozmyślań.

- Co mnie zdradziło? - Jinx uniosła brwi i się uśmiechnęła.

- Umiem zauważyć takie rzeczy. Nie rozumiem tylko dlaczego nie zwracasz uwagi, na to, co mówię, to bardzo ważne. Znaczy, powinno być ważne, dla ciebie.

    Jinx udała, że ziewa.

— Po prostu ustalmy już, kiedy będziemy się spotykać i miejmy to z głowy. Wiem, że test udowodnił tylko, że jestem do bani, ale to już wiem. Nie musisz robić mi wykładu na ten temat.

    Lux pomasowała sobie skroń i zamknęła na chwilę oczy. Tak, jak Caitlyn, kiedy próbowała się uspokoić po sprzeczce z Vivien.

— Przepraszam — powiedziała ciszej — Nie miałam pojęcia, że tak to brzmiało.

— Lux — powiedziała Jinx — O nic cię nie obwiniam. Przecież ogarniam, Ferros wyprowadziła cię z równowagi, a ty teraz próbujesz to ukryć, gadaniem co ci ślina na język przyniesie.

— Ja nie... — zaczęła się bronić Lux — To nie prawda.

    Jinx wywróciła oczyma. Naprawdę? Naprawdę Lux ma zamiar udawać, że wcale nie beczała?

— Okej spoko.

    Blondynka milczała przez chwilę. A Jinx wiedziała, że rozważa ciągnięcie tematu. Za moment odezwała się i Jinx odetchnęła z ulgą, Lux postanowiła przejść do rzeczy.

— Jinx?

— No?

— Odpowiadają ci środy, piątki i soboty?

— Jasne, jeżeli ty masz czas to ja też go znajdę.

    Lux uśmiechnęła się. Jinx wzięła kolejnego frytka, a blondynka podeszła i zajęła miejsce obok niej.

— Częstuj się — powiedziała Jinx i uczyniła gest ręką w kierunku dużego opakowania z frytkami i dwóch kubków coca-coli.

    Lux spróbowała frytek, ale po wyrazie jej twarzy Jinx była w stanie stwierdzić, że nie za bardzo jej smakowały.

— Następnym razem przyniosę chińszczyznę.

— Hmm?

— Na lunch. Wszyscy lubią chińszczyznę.

— Ja wcale... — Lux już miała mówić coś w stylu, że wcale nie musi kupować jej niczego na lunch.

— Skoro i tak nie płacę ci za korepetycje, to mogę ci od czasu do czasu przynieść coś do żarcia.

— Jeżeli chcesz.

— Będę się dzięki temu czuła lepiej. Poza tym nie lubię jeść sama.

    Lux uśmiechnęła się i wzięła kolejnego frytka.

— Ale to jest ohydne — powiedziała, kiedy zjadła połowę.

    Jinx zaśmiała się.

— Nie bez powodu nazywa się to śmieciowym żarciem.

    Lux wzięła do ręki kartonowy kubek z coca-colą i pociągnęła łyka przez słomkę.

— Jak tam coca-cola?

— Nie mam nic przeciwko coca-coli — odpowiedziała Lux, przyglądając się bliżej kubkowi z KFC.  

❇️️❇️️

  Jinx właśnie wychodziła z Lux. Ekko siedział przed budynkiem szkolnym na jednej z ławek. Właśnie kończył swojego burgera. Jinx i Lux wciąż trzymały w rękach swoją coca-colę, gawędząc o niczym.

— Pamiętasz, co przefarbowała sobie włosy na różowo? To był dopiero kanał.

    Lux chichotała, zasłaniając buzię ręką.

— Tak. Wyglądała jak Katy Perry po przejściach.

— Mi tam przypominała różowego furby.

— Szczęście dla niej, że Ferros kazała jej je z powrotem przefarbować na naturalny kolor.

    Jinx uniosła brwi i popatrzyła z kpiącym uznaniem na Lux.

— No, no teraz już mówimy „Ferros", tak?

    Lux wzruszyła ramionami i lekko się zarumieniła. Jinx szturchnęła ją w ramię i uśmiechnęła się, wyciągając rękę na pożegnanie.

— Dowodzenia pani psor.

    Lux pomachała jej i odeszła w stronę trawnika, gdzie na jednej z kamiennych ławek siedziała Quinn ze swoją papugą.

    Wtedy Ekko podniósł się ze swojego miejsca i złapał Jinx za ramiona od tyłu. Powodując, że przeszedł ją lekki dreszcz.

— Ekko? Co ty robisz przyrąbie?

— Wystraszyłem cię?

— A słyszałeś, żebym krzyczała?

— Ech — zdjął ręce z jej ramion i włożył je w kieszenie swojej bluzy — Jak tam korepetycje? Nasza przewodnicząca już cię uczyniła geniuszem matematycznym? Czy potrzebujesz jeszcze jednej lekcji?

— Spadaj — Jinx pchnęła go w ramię — Jedyne co zdołałyśmy ustalić po tym jej wielkim załamaniu nerwowym to, jaka jestem beznadziejna w matmie i dni spotkań.

    Ekko patrzył na nią zaciekawiony.

— Załamaniu? Dowiedziała się o Ezrealu.

— Więc w środę i piątek po lekcjach musisz sobie podwózkę załatwić sam.

— Ok, coś wymyślę, a teraz opowiadaj.

— Co?

— Co się stało, rzecz jasna. Dlaczego panna Crownguard się załamała?

nie martw się Lux, ja zawsze wracam [Lux Jinx]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin