Rozdział 1

7.4K 346 45
                                    

J.Z.

Gdy ta dziewczyna na mnie wleciała, miałem ochotę na nią nawrzeszczeć i wyzywać od najgorszych tak jak mi się to zdarzało nie raz. Nie cierpię nieuwagi, ale jak to ja nie odpuściłem. Dziewczyna zaczęła coś mamrotać pod nosem.

- Uważaj, jak chodzisz ofermo! - krzyknąłem, gdy się schylała po klucz, który upuściła, po chwili wstała i zauważyłem złość w jej oczach, dość ciekawych oczach. Dopiero gdy stała ze mną twarzą w twarz dostrzegłem, że jest bardzo atrakcyjna. Długie brązowe włosy sięgały jej do łokcia, była średniego wzrostu, miała piękne, zielone oczy, malinowe usta, zgrabne nogi z niezłym tyłeczkiem jednym słowem gorąca sztuka. W końcu się odezwała, a jej słowa lekko mnie zbiły z tropu, nie spodziewałem się, że taka dziewczyna ma tak niewyparzony język. Myślałem, że to jakaś pusta lala, jak wszystkie inne w tym akademiku.

- Sam nie jesteś lepszy, patrz, jak łazisz - I ten jej uśmieszek. Miałem ochotę zrobić coś niestosownego, ale to by było conajmniej dziwne, patrząc na to iż nie znamy się. Miałem różne epizody z nieznanymi mi dziewczynami, ale czułem, że z nią nie było by tak łatwo. Poza tym przecież to laski lgną do mnie, a nie ja do nich. Boże muszę się ogarnąć, o czym ja w ogóle myślę.

- Laska, która nie umie trzymać języka za zębami. Niezły początek podoba mi się. - zaśmiałem się. Ja pierniczę co ja wygaduje. Mówię jakieś brednie, jeszcze pomyśli, że mi się podoba. Chociaż patrząc na nią trochę w tym prawdy jest, mój typ, ale.... No.

- IDIOTA! - Prychnęła. 

- Idiotka, ale za to ładna. - Puściłem jej oczko, śmiejąc się i cały czas zagradzając jej przejście. Co mnie do kurwy nędzy podkusiło, żeby coś takiego powiedzieć. Z moich rozmyślań otrząsnęło mnie kolejne jej słowo.

- Kretyn! - Krzyknęła i wyminęła mnie.

Zdążyłem jeszcze na nią zerknąć, kiedy skierowała się do swojego pokoju. Muszę wiedzieć o niej wszystko, nie wiem jak, ale zrobię wszystko by tego dokonać. Jeszcze żadna dziewczyna tak mnie nie intrygowała jak ona. Nie odpuszczę jej, za ten jej niewyparzony język. Wpadając na mnie, wie jeszcze co ją czeka.

Kate

Chwyciłam za klamkę drzwi z odpowiedniego pokoju i pociągnęłam, a one same się otworzyły. Przynajmniej nie muszę szukać klucza, który wrzuciłam do torebki, po tym incydencie. Niepewnie weszłam do środka, wciągając przy okazji walizki, które wcześniej Matt zostawił przed drzwiami.
Gdy byłam już w środku zaczęłam się rozglądać. W pokoju były trzy duże łóżka z fioletową pościelą, jeden długi czarny blat służący za biurko, przy którym stały trzy czarne obrotowe krzesła. Na blacie stały trzy małe lampki i poukładane książki. Pokój był dobrze oświetlony dzięki dużym oknom. Na ścianie obok drzwi stała duża czarna rozsuwana szafa z lustrem. Ściany były szare, ale nie był to bardzo jasny odcień, czy też ciemny, był idealny. Na szarym tle namalowane były fioletowe orchidee. Parkiet był z jasnego dębu. Ktoś kto to zaprojektował może zostać moim mężem.
Jak na akademik pokój był naprawdę wspaniały, czułam się w nim jak u siebie w domu, w końcu teraz tutaj miałam zamieszkać. Po chwili zastanowień czego brakuje, zorientowałam się, że nie ma łazienki. Nie no zajebiście, jak do cholery  może nie być łazienki. Pewnie jest gdzieś na korytarzu, no ale każdy może przecież do niej wejść.
Z moich dobijających wniosków wyprowadził mnie dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzałam w ich kierunku i kogo moje oczy widziały? Nie dowierzałam to była moja najlepsza przyjaciółka Sarah. Miała przyjechać dopiero za dwa dni, a tu taka niespodzianka. Nie widziałam jej od miesiąca, przez ten czas urosły jej te czarne kręcone włosy, teraz sięgały jej do biustu, a jej brązowe oczy nie straciły swojego wcześniejszego blasku. Ubrana  w krótkie spodenki i czarną bluzkę do pępka stała przede mną uśmiechnięta. Po chwili poczułam mocny uścisk na swojej szyi i odwzajemniłam go, nie musiałam się zastanawiać.

Dwa charaktery Where stories live. Discover now