Prolog

10K 651 273
                                    

  Obudziłem się na łóżku szpitalnym, lewą rękę miałem w gipsie, a prawą podłączoną do kroplówki. Usiadłem, dłonią delikatnie masując skroń, nie potrafiłem sobie przypomnieć, co tu robię.

Po chwili zauważyłem kobietę śpiącą na krześle obok, lekko ją szturchnąłem w ramię, obudziła się.

— Dipper jak dobrze, że się obudziłeś. To był okropny wypadek... — zaczęła mówić drżącym głosem. — Biedna Mabel miała całe życie przed sobą...ona nie żyje — usłyszałem te słowa, nieowinięte w żadne piękne słówka. Wypowiedziane wprost.
— Przepraszam, ale... Kim jest Mabel? I kim pani jest? — w moim głosie nie było żadnego uczucia.
— D-dipper co ty mówisz, dziecko — łkała dobre parę minut, aż położyłem dłoń na jej ramieniu, mówiąc jedyne, co wtedy wpadło mi do głowy:
— Już dobrze, nie wiem, o kim pani mówi, ale najwidoczniej kochała pani tę dziewczynę — na dźwięk tych słów jej płacz stał się jeszcze intensywniejszy.

Po kilku dniach obserwacji wypuszczono mnie ze szpitala, wcześniej tłumacząc wszystkie zjawiska, jakie właśnie miały miejsce w moim życiu.

Utrata pamięci na wynik wypadku. Tylko mnie udało się przeżyć. Kobietą, która siedziała obok mnie, jest ta sama osoba, która teraz jest moim opiekunem. Bardzo dziwnie się czuję, nie pamiętając moich najbliższych, a właściwie moich zmarłych najbliższych. Myślę, że mógłbym odzyskać pamięć, gdyby ktoś trochę poopowiadał mi o moim życiu. Zaspokoiłoby to także moją ciekawość. Zastanawia mnie, czy miałem dziewczynę? Przyjaciół? Jaka była moja siostra?

Słyszałem, że była moją bliźniaczką, z którą byłem bardzo zżyty. Gdy moja ręka już wyzdrowiała, a wspomnienia dalej nie powróciły, zdecydowano, że powinienem wyjechać w miejsce, gdzie jako dziecko razem z siostrą spędzaliśmy czas. To miało dać mi szansę na odpoczynek i konfrontację z problemem.

Wszystko jednak wydawało mi się dziwne, sam nie wiem jak to opisać, ale... Nie zapytano mnie o zgodę ani nie powiedziano mi czy mam tam przyjaciół. Po prostu któregoś dnia mnie tam posłano, bez wcześniejszej rozmowy. Tak właśnie znalazłem się w małej mieścinie zabitej dechami okrytą nazwą: Wodogrzmoty Małe.
Byłem w środku lasu, chyba powoli zacząłem się gubić. Na mapie mam zaznaczoną drogę do chaty, w której mam zamieszkać, ale jakoś trudno mi tam dotrzeć.

— Dipper, a co ty tutaj robisz? Dawno żeśmy się nie widzieli — powiedział w moim kierunku mężczyzna przy kości z wielkim znakiem zapytania wydrukowanym na przyciasnej bluzce.

— Skoro mnie znasz, to znaczy, że dobrze trafiłem. Wiesz, gdzie jest chata tajemnic? — zapytałem bez żadnych emocji, nie czułem się dobrze z myślą, że on mnie zna, kiedy ja w ogóle go nie kojarzę.

— Dipper co ty gadasz, nie rozśmieszaj mnie, kto jak kto, ale ty tyle spędzałeś w lesie na szukaniu anomalii, że powinieneś znać drogę na pamięć.
— Anomalii?
— No wiesz, te wszystkie potwory. A tak w ogóle, gdzie Mabel?

Czy on ma mnie za dziecko? Ach, tak przecież ostatnim razem byłem tu w wieku dwunastu lat. Pewnie wyimaginowałem sobie różne stworki, by się tu nie zanudzić. Zastanawiam się, czy powiedzieć, że Mabel...

— Już dawno wyrosłem z tego typu rzeczy. Jeśli chodzi o Mabel...ona nie przyjdzie, jest zbyt zajęta w mieście.
— Myślałem, że wasz duet nigdy się nie rozdziela. Dobra młody, chodź za mną, to cię zaprowadzę, nic się tam nie zmieniło.
— Prowadź.

Szliśmy jakieś piętnaście minut, całą drogę rozmawiałem z tym kolesiem. Wydał mi się całkiem zabawny i sympatyczny, szybko go polubiłem. Miał też bardzo bogatą wyobraźnię. Gdy poprosiłem go, by mi opowiedział, co lubiłem robić, zaczął opowiadać absurdalne przygody z dinozaurami, skrzatami i innymi upiorami. Już wiem, dlaczego lubiłem tu przebywać, pewnie było to miejscem, w którym odchodziłem od rzeczywistości, zatapiając myśli w baśniach i wymyślonych przygodach.

Król chaosu YAOI!Where stories live. Discover now