14

6.6K 526 68
                                    

Obudził się rano w kuchni. Miał dziwny sen, w którym Eren go pocałował w policzek.
,,Tylko... Dlaczego ten sen był aż tak realistyczny?" podniósł się powoli, obolały po spaniu w niewygodnej pozycji. Zjadł coś i udał się do pokoju. Położył się, chcąc trochę odpocząć, bo ta noc nie należała dla niego do najlepiej przespanych. Eren zbudził się dość późno i nie chciał wstawać. Bał się, że spotka kaprala, więc wziął długą, gorącą kąpiel. Nie miał zamiaru dziś wychodzić. Był trochę przygnębiony, że kapitan tak zareagował.
,,Czyli...Zakochałem się bez wzajemności?" przeszło mu przez myśli. Nagle usłyszał burczenie i westchnął na widok zjedzonych już owoców. Musiał wyjść coś w końcu zjeść, bo owoce mu nie pomagały. Jego głód zaprzestawał tylko na krótką chwilę.W tym czasie Levi wrócił do kuchni, gdy zbliżał się czas obiadu. Zauważył chłopaka.
- Eren... - wzdrygnął się na jego głos. Nie odwrócił się, miał wrażenie, że zaraz zacznie płakać. - Dlaczego ty prawie nic nie jesz? - szedł powoli w jego kierunku, a on odpowiedział sobie na te pytanie w głowie. Łzy zaczęły spływać mu po policzkach bez opamiętania, a on starał się je wycierać rękawem. Nie chciał, żeby kapitan widział go w takim stanie.- Eren, odpowiesz mi? - złapał go za ramię. Irytowały go ciągłe wybryki nastolatka, ale jego obecny stan nie wyglądał na zwyczajny.
- P-przepraszam, ja po prostu... - odwrócił się i spojrzał na niego zapłakanymi oczami. - Nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić i... Robię te wszystkie głupstwa... - czuł, że zaraz znów wybuchnie. Za bardzo wstydził się pokazać takim przed kapitanem, dlatego skierował twarz w dół, przysuwając się do torsu szatyna, który westchnął cicho.
- Coś co już się stało, nie wróci. Weź się w garść, Jaeger - nie był dobry w dawaniu rad. Jedyne co w tej chwili wiedział to, to że czuł się dobrze, kiedy chłopak był blisko niego. A jednocześnie był za to zły na siebie, jednak postanowił się nie ruszać. Kiedy brunet się już uspokoił, podniósł wzrok na szatyna, przecierając swoje zaczerwienione od płaczu oczy i zaczął wpatrywać się w jego twarz. Dopiero po chwili zauważył, że był w dość niezręcznej pozycji. Oddalił się od niego nieśmiale, a on zaczął robić to, co miał zrobić od początku - zjeść coś. Nawet Eren spróbował przekąsić jakąś kanapkę.
- Zjedz coś porządnego... - usłyszał i zerknął na niego.
- Najadłem się - rzucił trochę ostro.
- Eren! - podniósł głos, a on się speszył.
- Naprawdę nie chcę nic jeść - powiedział bardzo pewnie, a kapitan mu już odpuścił.
- Dostanie Ci się, jeśli tylko jeszcze raz zemdlejesz.
- Postaram się nie zemdleć, heichou - znów upomniał się o grzeczność, a kapral dokończył jeść i wyszedł. Położył się na łóżku, myśląc nad tym, od kiedy tak przejmuje się tym dzieciakiem. W spokoju układał wszystko w całość i stwierdził, że nie będzie tego roztrząsać. To tylko zwykły dzieciak, który nic dla niego nie znaczy. Nastolatek odprowadził go wzrokiem i usiadł na krześle, bo zakręciło mu się w głowie. Brak odpowiedniego wyżywienia nie był zbyt dobry przy takiej ilości ćwiczeń. Chciał pójść do pokoju, ale upadł na ziemię. Przez chwilę nie mógł się ruszyć, ale zaraz szybko wstał i wrócił do pokoju. Nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział jak źle się czuje. Tym bardziej kapitan. Zaklnął pod nosem, czując jak zbiera mu się na wymioty. Podbiegł do łazienki i zwrócił kanapkę, którą niedawno jadł.

Jego uśmiech... | EreriWhere stories live. Discover now