Rozdział 12

373 39 1
                                    

*Dwa dni później*

Siedziałem na łóżku tępo wpatrując się w ścianę naprzeciwko. Moje oczy były czerwone od płaczu. Przez minione dwa dni odkąd dowiedziałem się, że rodzice mojej ukochanej chcą ją najzwyczajniej w świecie zabić nie potrafiłem myśleć o niczym innym. Gdy tamtej nocy wróciłem do domu od razu opróżniłem cały zapas sake mojej mamy. Nawet nie pamiętałem jak znalazłem się w swoim łóżku. Ból i rozpacz były tak ogromne, że myślałem iż zaraz mnie pochłonie. Myśl, że już za kilka godzin moja Asuna miała być odłączona od aparatury i skazana a powolną śmierć była okropna.

Mój wzrok oderwał się na chwilę od ściany i spoczął na Nervegarze wciąż leżącym na biurku. Moja twarz wykrzywiła się w grymasie. Wstałem z materaca i powoli podszedłem do urządzenia. Moja dłoń mimowolnie spoczęła na nim. To właśnie dzięki tej konsoli i SAO dane mi było poznać i pokochać Asunę. Jednocześnie to właśnie to urządzenie więziło ją przez tak długi czas.

Słone krople spłynęły po bladej skórze moich policzków. Bezsilnie osunąłem się na kolana i ukryłem twarz w dłoniach.

Ból...

Gniew...

Strach...

Rozpacz...

Odrzuciłem głowę do tyłu i wrzasnąłem z głębi swojego serca. W tym jednym krzyku wyraziłem wszystkie swoje uczucia. Krzyczałem aż poczułem, że braknie mi powietrza. Właśnie chciałem nabrać go więcej by na nowo zacząć krzyczeć, gdy drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadły moja siostra z matką. Na ich twarzach malowało się zmartwienie i niepewność. Widziałem jak patrzą na mnie ze współczuciem i smutkiem.

Sugu podeszła do mnie i złapała za ramiona patrząc mi w oczy.

- Musisz przestać! Kazuto! Czy ty nie rozumiesz, że niszczysz samego siebie? Minęło już pół roku! Oni się nie obudzą, ale ty musisz żyć dalej! Zastanów się jak oni czuliby się widząc w jakim stanie jesteś! - Pod koniec tej tyrady z jej oczu trysnęły łzy. Oparła głowę o moje kościste ramię i zaczęła szlochać. - Nie rozumiesz, jak my się czujemy widząc jak z każdym dniem zamiast zdrowieć marniejesz coraz bardziej? Wiesz jak to boli?

Spojrzałem na siostrę czując wyrzuty sumienia. Wiedziałem, że ona, mama i tata martwią się o mnie i rani ich widok mnie w takim żałosnym stanie ja jednak nie potrafiłem zacząć żyć na nowo. Odwróciłem się do mamy i poczułem jak serce ściska mi się na widok jej smutku.

- Przepraszam, ale ja po prostu nie potrafię. Dla Was to wszystko zakończyło się sześć miesięcy temu, ale dla mnie to wciąż trwa... Nic się nie zakończy jeśli oni się nie obudzą a Asuna... - Mój głos załamał się pod wpływem rozsadzających mnie emocji. - Oni chcą ją odłączyć, chcą ją zabić.

Nie mogąc dłużej wytrzymać wybiegłem z pokoju i od razu udałem się do wyjścia. Szybko wciągnąłem buty i złapałem z wieszaka kurtkę. Wyszedłem na świeże powietrze ignorując nawoływania siostry i matki. Nie myślałem o tym dokąd idę, chciałem po prostu odpocząć od tego wszystkiego. Mijałem ludzi kompletnie nie zwracając na nich uwagi. Nawet nie zorientowałem się kiedy dotarłem do centrum miasta, a dokładniej w okolice szpitalu, w którym leżała Asuna.

Nagle na ulicy wybuchło ogromne zamieszanie. Nie zwracając na początku na to uwagi wpadłem na nieznajomego mężczyznę, który blady patrzył się na jeden z wielu monitorów wiszących na budynkach i wyświetlających reklamy. Tyle, że w tamtym momencie żaden z nich tego nie robił. Wszystkie wyświetlały mężczyznę, którego górną część twarzy przysłaniała ciemna maska.

- Mieszkańcy Japonii! - Donośny pewny siebie głos rozlegał się ze wszystkich stron. - Zapewne wiecie, że wiele ofiar incydentu SAO wciąż nie odzyskało przytomności... - Na jego ustach pojawił się kpiący uśmiech. - Jest to kara za to, że zasady panujące w świecie Aincrad zostały złamane! Gra nie została ukończona! Więc ja postanowiłem ukarać ich za to, że odważyli się oszukiwać! Uwięziłem ich w nowym świecie i nie zamierzam wypuścić! Chyba wszyscy wiemy, że jeśli zgina w moim świecie to ich ciała również umrą...

Czułem jakby moje serce zamarło. Szok spowodowany słowami tajemniczego mężczyzny był tak ogromny, że przez chwilę nie docierał do mnie ich pełny sens.

- Niestety nie udało mi się przechwycić osoby, na której najbardziej mi zależało... Osoby, która zabiła Kayabę Akihiko! Ten tchórzliwy oszust wciąż żyje i wiedzie normalne życie! Ja jednak nie zamierzam tak tego zostawić! - Obrzydliwy uśmiech znów zawitał na jego twarzy. - Mam dla ciebie propozycję mój BOHATERZE. Jeśli pragniesz uratować swoich bliskich musisz wejść do tego świata i samemu to zrobić... Daję ci pięć minut na podjęcie decyzji. Gdy minie ten czas skontaktuję się z tobą i poznam odpowiedź... Wszyscy ją poznamy! Dowiemy się czy prawie pięćset osób zginie czy dostanie szansę na przeżycie!

Chory śmiech tajemniczego człowieka ranił moje uszy. Czułem jakby cały świat miał zaraz zawalić mi się na głowę. Świadomość, że moi bliscy są uwięzieni w nowym wirtualnym świecie była okropna. Spojrzałem na jeden z wielu ekranów i ujrzałem licznik odmierzający czas. Zachwiałem się niebezpiecznie i czując, że zaraz mogę zemdleć oparłem się o najbliższą ścianę. Nie wiem jak udało mi się dotrzeć do jakiejś ciemnej uliczki. Wiedząc, że nikt mnie nie widzi opadłem na ziemię i ująłem telefon w dłonie. Byłem pewien, że to właśnie za jego pomocą mężczyzna skontaktuje się ze mną.

Wiedziałem jaka będzie moja odpowiedź. Prawda była przecież taka, że mogła być ona tylko jedna.


Uch... Kolejny za nami. Mam nadzieję, że choć trochę się Wam spodobał. Nareszcie coś zacznie się dziać. :) Jak zawsze przepraszam za ewentualne błędy.

Pozdrawiam

AsunaQ1295

SAO: RothardWhere stories live. Discover now