32. Musimy porozmawiać

5K 329 32
                                    


Oczami Ethana

Nie przejmując się tym, że jestem cały od błota, krwi i różnych innych śmierdzących substancji ( w tym alkoholu), nie przejąłem się nawet tym, że prawdopodobnie jestem jeszcze podpity. Wsiadłem do samochodu i wyjechałem z podwórka nawet nie rozglądając się na boki aby sprawdzić czy mam wolną drogę. W tym momencie jedyne co mam w głowie to, to aby sprawdzić czy z Malią wszystko w porządku. Mam ogromne przeczucie, że tej nocy wydarzyło się coś złego i to z mojej pieprzonej winy. Do gardła podeszła mi aż żółć, którą przełknąłem mocno się krzywiąc. Spojrzałem na chwilę w lusterko krzywiąc się jeszcze bardziej przez to co zobaczyłem. Jestem pobijany, mam przekrwione oczy a do tego jestem brudny i sam wyczuwam od siebie nieprzyjemną woń a jadę z otwartymi oknami. 

- Powinieneś pójść z tym na pogotowie. - Usłyszałem nad sobą jej głos przez co podniosłem głowę natrafiając na jej zmartwioną lekko rozmazująca się twarz.

- A ty powinnaś pójść w cholerę. 

Przełknąłem głośno ślinę przywołując w wspomnieniach naszą ostatnią wymianę zmian. Moja stopa zaczęła mocniej przyciskać pedał gazu. 

Prawie dziewięćdziesiąt nieodebranych połączeń od Jakea i Camerona. Wskazówka na liczniku zaczęła pokazywać sto siedemdziesiąt kilometrów na godzinę.

Po chwili znalazłem się pod domem Dallasów. Wyskoczyłem z samochodu nawet go nie gasząc i pognałem do frontowego wejścia. Zacząłem z całych sił walić w drzwi. Sfrustrowany oparłem głowę oraz dłonie o ścianę domu czekając aż ktoś się pofatyguje i mi otworzy. 

- Powinienem ci teraz przypierdolić ale nie mam już siły a z tego co widzę tobie i tak oberwało się całkiem mocno. 

Spojrzałem na swojego przyjaciela szukając jakichkolwiek oznak przerażenia czy czegoś w tym stylu, czegokolwiek co ludzie okazują jeśli wydarzy się coś złego. Jedyne czego się w nim doszukałem to zmęczenie. Mimo to i tak wygląda lepiej niż ja, no i tak nie śmierdzi.

- Wchodź idioto, Malia mi opowiedziała co się wydarzyło, na twoim miejscu pewnie też bym się tak samo wściekł ale jako, że to moja kuzynka to będziesz miał u mnie jeszcze przez długi czas przejebane. Jesteś na okresie próbnym Sherman.

Kiwnąłem z ulgą głową i wszedłem za nim do budynku. 

- W nocy miałem ochotę cię zajebać serio, nie odbierałeś telefonu a Malia gdzieś przepadła i spędziłem kilka godzin na szukaniu razem z Jakeiem.

Zmarszczyłem mocno brwi. - Jak to przepadła na kilka godzin? - Spytałem lekko drżącym głosem. 

- Mówiła, że musiała sobie wszystko przemyśleć, znaleźliśmy ją na molo, że też nie pomyślałem żeby od razu tam pójść. - Przełknął kęsa kanapki. - Jak chcesz to możesz do niej iść, coś mi się wydaje, że macie trochę do pogadania. 

Ruszyłem z miejsca ale chyba coś mu się jeszcze przypomniało ponieważ zatrzymał mnie raptownie opluwając się swoją kanapką. - Stary chyba powinieneś wziąć prysznic, strasznie jebiesz. - Stwierdził wachlując sobie ręką przed nosem.

- Wiem. - Odparłem lekko się krzywiąc. - Ale nie mam na to teraz czasu. 

Odwróciłem się na pięcie i zacząłem przeskakiwać po trzy stopnie na raz po czym zaraz wpadłem do pokoju mojej małej blondynki. 

Niestety na moje nieszczęście śpi. Nie zostało mi nic innego jak tylko ułożyć się koło niej i poczekać aż się obudzi. 

Oczami Mali

Do moich nozdrzy dotarł dosyć nieprzyjemny zapach przez co się obudziłam. Otworzyłam oczy jednocześnie się przeciągając. Moja ręka natrafiła na czyjś, yyy nos? 

Odwróciłam się w bok i ze zdziwieniem zobaczyłam śpiącego Ethana wtulającego się w moją poduszkę, którą tak przy okazji całą ubrudził. Co ten idiota tutaj robi? 

Szturchnęłam go na co tylko zamruczał i przekręcił się na drugą stronę. Postanowiłam przejść do nieco radykalniejszych środków. Złapałam butelkę wody, która stała koło łóżka i ochlapałam mu głowę. 

Efekt jest natychmiastowy. Chłopak poderwał się do góry wydając przy tym dosyć zabawny okrzyk, normalnie zaczęłabym się śmiać ale jestem na niego wściekła po minionej nocy. 

- Boże, Malia. - Mruknął przecierając sobie twarz.

- Wstawaj. 

- Chcesz żebym nabawił się zapalenia płuc? 

- Wstawaj. - Ponowiłam polecenie a ten zrobił to co mu rozkazałam, podniósł się i zajął krzesło obok łóżka. - Jak ci się udało tutaj wejść? 

- Cameron mnie wpuścił. - Odparł wzruszając ramionami. 

- Nie byliście czasem pokłóceni? - Zapytałam lekko mrużąc oczy. 

- Wiesz kochana, faceci dadzą sobie po mordzie i wszystko wraca do normy. 

- Nie wyskakuj mi tu teraz z kochaną. - Warknęłam na co się cicho roześmiał, dlaczego temu kretynowi tak dopisuje humor? Jesteśmy pokłóceni na całego a do tego wygląda jakby ktoś go potraktował kijem bejsbolowym.

- Dobrze kochanie. - Wyszczerzył się a na jego uśmiechniętą twarz zaraz poleciała poduszka. 

- Przestań. 

- Co mam przestać? - Spytał dalej się uśmiechając, uhhh cholernie działa mi na nerwy. 

- No, to. - Zagestykulowałam dziwnie rękoma nie wiedząc jak to ująć w słowa. 

Przechylił głowę w bok. - To? 

- Po prostu przestań! Musimy porozmawiać! - Krzyknęłam coraz bardziej zdenerwowana, na szczęście przywołał się do porządku. Wyprostował się a jego twarz przyjęła poważny wyraz.

- Dobrze, no to gadajmy.


Zapraszam wszystkich na moje drugie opowiadanie Let Me Love You

Łapcie tu kawałek najnowszego rozdziału: 

Dziś obserwuję ich jeszcze uważniej niż wczoraj. Zauważyłam, że ta cała Hailey dziwnie często przeczesuje ręką włosy, dosłownie co pięć minut. Mam wrażenie, że zaraz sobie je wszystkie powyrywa z głowy.

Justin znowu musiał ją czymś rozbawić ponieważ ponownie wybuchała tym znienawidzonym przeze mnie śmiechem tyle, że tym razem się do niej przyłączył sam żartowniś. Nie wiem co ich tak bawi ale zaczynają coraz bardziej grać mi na nerwach.

Moją uwagę od nich odciągnął wchodzący do kawiarenki chłopak. Całkiem przystojny, mimowolnie przygryzłam wargę aby nie uśmiechnąć się na samą myśl, która pojawiła się w mojej głowie. A może by tak spróbować wywołać zazdrość u Justina? Uwodzicielska Brooke? A to ci nowość. W mojej głowie chyba zaczyna się dziać coś nie dobrego, co ja robię?

Chłopak zdążył przebyć całą drogę do lady. Zaczesałam nerwowo wystający kosmyk włosów i uśmiechnęłam się krzywo. Spojrzał na mnie spod rzęs, choć nie wiem czy spojrzał to dobre słowo. Zmierzył mnie wygłodniałym wzrokiem od dołu do góry na co przystąpiłam z nogi na nogę a następnie uśmiechnął się leniwie. Może spodobało mu się to co zobaczył? 

Hey SweetieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz