Bonus

11.2K 477 71
                                    

Chyba nie muszę o tym wspominać nie?
Z góry przepraszam, po prostu bardzo nie chciało mi się tego pisać, moja głowa pęka i po prostu.... To nie jest bonus z którego jestem dumna, ale chciałam, żebyście go dostali już dziś.

   Dziś byliśmy na ślubie Cashtona. Minęło troszkę czasu od pierwszego razu, kiedy Luke otworzył mi oczy na szerszą rzeczywistość.

Teraz oprócz tego, że wciąż byliśmy razem, blondyn wysłał mnie na studia, a ja myślałem, że się popłaczę ze szczęścia. Nienawidziłem szkoły, ale tutaj było inaczej. Luke podwoził mnie na zajęcia i odbierał z nich. Mówiłem mu już, że przecież mam prawo jazdy, ale za każdym razem wymówką było, że jako dobry dominat, to on powinien wozić swoją kruszynkę.

Uh nawet teraz się rumienie, jak myślę, jak mnie wtedy nazwał.

- Ślicznie wyglądasz w tym garniturze. - szepnął.

- Powiedział bóg seksu. - Prychnąłem i uśmiechnąłem się do niego lekko.

Niebieskooki, znaczy oginstooki, był świadkiem, więc otworzył moje oczy, cmoknął w nos i stanął obok pary młodej.

Śluby cywilne nie są zbyt długie i jakoś przesadnie łzawe, jednak kiedy to było coś nowego.

Coś przepięknego.

Podczas składania przysięgi małżeńskiej, szara duchokształtna, półprzezroczysta dusza uniosła się nad ciało Calum'a, tuż pod sklepienie sali.

Dosłownie sekundę później z Ashton'a wypłynęła podobna, tylko, że o wiele ciemniejsza i kiedy wypowiedzieli ostatnie słowa, duszę oplotły się wokół siebie i zniknęły gdzieś między dwójką osób.

Dopiero wtedy zauważyłem, że mam otwartą buzię i się gapię na sufit.

Luke powstrzymywał się ze wszystkich sił, żeby nie wybuchnąć śmiechem na mój widok, a kilka dni po tym zdarzeniu, ja wciąż nie mogłem przestać myśleć o tamtym widoku.

- Zakładam, że ci się podobało?

- To było cudowne! W dodatku ta skala szarości? Im ciemniejsza dusza, tym gorsza osoba?

- Gdybym ja miał jakąś, to byłaby czarna. A twoja jest całkowicie biała.

- Skąd wiesz?

- Proszę cię Mikey, jestem szatanem, umiem dużo rzeczy. - zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni jakieś pudełeczko.

Podał mi je i pozwolił otworzyć, a mi zabrakło tlenu.

Były tam dwie obrączki ze srebra, z drobnym wzorkiem.

- Przepraszam, że tak bez oświadczyn, ale chciałbyś zostać moim mężem? - uśmiechnął się do mnie delikatnie widząc, że zaraz się rozpłaczę.

- Cóż, odpowiedź jest tylko jedna.

- A jest nią...?

- Tak. - szepnąłem mu na ucho i wbiłem w jego ciepłe wargi.

- Teraz przynajmniej wszyscy będą wiedzieć, że nie mają do ciebie startować. - Uśmiechnął się szeroko oglądając nasze dłonie z obrączkami.

Teraz czekała nas noc poślubna.

Bardzo przyjemna, trzeba dodać.

Otóż Luke musiał pojechać na chwilę do Ash'a, więc postanowiłem wykorzystać ten czas na trening, w którym się opuściłem.

- Oh kurwa. - usłyszałem nagle i zaskoczony odwróciłem się do niego, wciąż wykonując jedną z akrobacji. - Nie wiedziałem, że potrafisz tańczyć na rurze. - wydusił i usiadł na łóżku. 

- Dziewczyny z Nights mnie nauczyły. - uśmiechnąłem się delikatnie i zeskoczyłem na podłogę.

Nie wiem co ani jak się stało. Oboje byliśmy nadzy. Skąd? Kiedy?
Ale tak czy inaczej, Luke pochylił się do mnie i pocałował długo moje spierzchnięte usta.

- Powiedz mi swój kolor.

- Zielony tatusiu.

Byłem jakoś dziwnie związany i podwiązany do sufitu tak, że czułem się jakbym wisiał w powietrzu.

Ledwo zacząłem orientować się co się dzieje, a poczułem jak blondyn oblewa mnie dużą ilością żelu i ssie malinki na moich plecach i tyłku.

- Czyżby mój mały kotek już był cały twardy i mokry? - zamruczał sięgając ręką do mojego nabrzmiałego penisa. - Och aż prosisz się o solidne rozciąganie...

Po moim ciele przeszły ciarki, a na ustach pojawił się drobny uśmiech. Byłem podekscytowany.

- Taki piękny chłopiec...

Luke wsunął we mnie jeden palec i nie patyczkując się, zaczął mnie od razu dokładnie rozciągać, wyginając go w każdym możliwym kierunku.

- W-więcej! Pro-oszę t-tat-tusiu! - jęknąłem, kiedy ten miał już głęboko we mnie trzy palce.

Nie mogłem się ruszyć ani o milimetr, bo specjalne pasy mocno trzymały moje ciało w jednej pozycji. Byłem wręcz oblany podnieceniem, z moich ust wypływały ciche jęki, a ciało pokryte było gęsią skórką.

- O-ooooh!

Luke włożył we mnie całą dłoń z kostkami, po czym zwinął ją w pięć już we mnie. Piszczałem z bólu i przyjemności, kiedy ten poruszał ręką zatopioną we mnie po nadgarstek całkowicie niszcząc moją dziurkę.

- Chcesz dojść kotku? Chcesz? Jak bardzo tego chcesz?

- Bardzo!! Tak bardzo tatusiu!! - szarpnąłem sznurami kwiląc cicho z nadwrażliwości.

- Więc dojdź dla mnie Mikey. - Wymruczał

Moja sperma ubrudziła całą pościel, a na plecach poczułem jego nasienie.

Zaciskałem się boleśnie na jego pięści, która szybko i bezlitośnie została ze mnie wyciągnięta.

- Czas na aftercare kwiatuszku. - zanucił mężczyzna z rogami, kiedy rozplątywał mnie z więzów.

- Mmmhmmmm - zamruczałem wtulając się w niego jak koala, a ten zaniósł mnie do łazienki, gdzie napełnił wannę cieplutką wodą pełną bąbelków.

- Byłeś taki dobry kochanie. Mój najukochańszy chłopiec...
- Twój mąż!

- Mój mąż. - cmoknął mój nos i uśmiechnął się lekko. - Pewnego dnia pokażę ci piekło.

- Taaak! Przejdziemy przez drzwi!!

Także tak. Za chwilę pojawi się nowa książeczka, więc pilnujcie powiadomień.

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Bolesna Przyjemność / MukeWhere stories live. Discover now