1.

547 42 49
                                    

- Connor! - Brad stał przy barierce i wykrzykując nasze imiona - James, Tristan! CONNOR!

- Wyluzuj - mruknąłem, nie unosząc wzroku znad książki, którą trzymałem na brzuchu i przeglądałem.

- Co Ty robisz? - przyjaciel podszedł do mnie i wyrwał mi przedmiot - "Szybka nauka języka polskiego" - przeczytał, po czym skrzywił się - kujon.

Przewróciłem oczami i odebrałem mu przedmiot z ręki. Chwilę przyglądałem się okładce - utrzymanej w minimalistycznym, ale pięknym stylu.

- Jestem już prawie gotowy, martw się lepiej o Tristana - oznajmiłem chowając książkę do torby.

- Eh... James podobno miał się nim zająć, ale razem gdzieś zniknęli.

Brad ruszył na poszukiwania, a ja z uśmiechem na twarzy podniosłem moją podróżną torbę - tą z gitarą - i ruszyłem do busa. Uwielbiałem ten pojazd. Kojarzył mi się z dobrymi chwilami podróży w czasie trasy koncertowej. Zawsze podczas takiej jazdy James się wygłupiał, a Tristan wybuchał niekontrolowanym śmiechem. Był to przyjemny czas.

Tym razem Brad był nerwowy, gdyż jechaliśmy dać koncert na urodzinach bardzo bogatej nastolatki... w Polsce. James i Tristan traktowali to jak odpoczynek, jednak nasz wokalista czuł się odpowiedzialny za nas i nie chciał, aby cokolwiek poszło niezgodnie z planem.

W busie panowała cisza, więc ponownie wyciągnąłem mój podręcznik języka polskiego i zacząłem go studiować.


Po kilku godzinach jazdy moje oczy zaczęły się zamykać, a literki mieszać, więc odłożyłem książkę i niemrawo rozejrzałem się po busie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




Po kilku godzinach jazdy moje oczy zaczęły się zamykać, a literki mieszać, więc odłożyłem książkę i niemrawo rozejrzałem się po busie. Brad grzebał coś w telefonie, Tristan spał, a James patrzył na niego, również bliski snu.

Nadal było jasno, chociaż słońce już zaszło i zaczynało robić się szaro. Podszedłem do Jamesa i dałem mu kuksańca.

- Zakochany...?

- Hm? - spytał wybudzony z transu - nie! Spać mi się chce.

- To dlaczego nie pójdziesz?

- Bo nie - odparł inteligentnie.

- A ja idę.

- Zmęczyła Cię nauka, Kujonie? - zaśmiał się ze mnie, a na moje usta wpłynął krzywy uśmiech.

- Dokładnie tak. Jeszcze się zdziwisz, jak będę spikował po polsku !

James uniósł oczy ku niebu i skinął głową.

- Tylko na to czekam. To mój życiowy cel - oznajmił ze śmiertelną powagą, a ja równie poważnie uniosłem mądrze głowę i spojrzałem na niego z góry.

Wtedy nie wytrzymaliśmy i parknęliśmy śmiechem. Brad spojrzał na nas, jak na idiotów i powrócił do swojego telefonu. Jedna wymiana spojrzeń z Jamesem i już do niego szliśmy. Skradaliśmy się, co nie było łatwe w poruszającym się busie, nagle pojazd podskoczył na jakimś wyboju i wpadłem na Jamesa, a on poleciał na Tristana, który niczego nieświadomy podskoczył i krzyknął:

- Wariaci! Chcecie, żebym miał zawał serca?!

- Jakby co zrobimy Ci "usta-usta" - wydusił z siebie James, próbując powstrzymać śmiech.

- Mój masaż serca od razu Twoje rozgrzeje - dodałem robiąc minę zboczeńca.

- Jesteście okropni - skrzywił się Brad, ale zgodnie wysłaliśmy mu po buziaku, co od razu zamknęło jego usta.

- Uwielbiam te Wasze wyznania - oznajmił Tristan.

- Też je uwielbiam - potwierdziłem.


Rano obudziłem się, jako pierwszy i rozpocząłem dzień od gitary

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




Rano obudziłem się, jako pierwszy i rozpocząłem dzień od gitary. Zacząłem wygrywać ciche akordy, by moi przyjaciele się nie obudzili... nie każdy musi wstawać o ósmej rano. Kiedy przećwiczyłem granie, wziąłem się za język polski. Naprawdę chciałem się go nauczyć, ale te wszystkie końcówki w odmianach były dla mnie zabójcze.

Kiedy obudził się Brad to zajął się telefonem, a James, który wstał krótko po nim od razu zaczął marudzić o śniadanie.

Wkrótce nasz kierowca zatrzymał się w jakiejś knajpce i zamówił nam jedzenie, a sam poszedł się trochę zdrzemnąć.

Śniadanie minęło nam na milczeniu co nieczęsto nam się zdarza. Później ponownie wpakowaliśmy się do busu i rozpoczęliśmy próbę. Brad uparł się, że powinienem zacząć śpiewać, jednak nie czułem się dobrze ze swoim głosem, więc z całych sił zapierałem się takiej możliwości.

Po próbach ponownie wziąłem się za naukę, a Tristan, który po długim śnie miał siły, aby mi dokuczać zaczął mnie dźgać w żebra.

- Jak dzieci - mruknąłem jedynie starając się zignorować ból spowodany jego atakami.

- No tak, bo Connor jest taki dojrzały i mądry, że tylko się uczy i nie ma już czasu na żarty.

- Jest czas na żarty i na zabawę - mruknąłem, ale miałem świadomość, że nadszedł czas, by odłożyć książkę.

Zrobiłem to, a Brad podszedł do nas. Zaraz za nim przyczłapał się James.

- No to jesteśmy w komplecie - jęknąłem.

- Panie Mądry - zaczął Tristan - Ty jesteś sam. Przegrasz tą walkę.

Zmrużyłem oczy.

- Nie ma takiej opcji.

Złapałem poduszkę i z całej siły uderzyłem nią w głowę przyjaciela, na co ten złapał moją rękę i pchnął mnie na Brada. Brunet się tego nie spodziewał i z całym impetem wpadliśmy na Jamesa, po czym we trójkę runęliśmy na siedzenie po drugiej stronie.

- Chcesz nas pozabijać ? - jęknął James.

- To za wczoraj - mruknął Tristan śmiertelnie poważnie. Chwilę mierzyliśmy się wzrokami, a później na twarz Tristana wypłynął uśmiech.

- Przecież ja Wam nic wczoraj nie zrobiłem - jęknął Brad, na co James, Tristan i ja wybuchnęliśmy śmiechem.

- Jesteś przypadkową ofiarą! - oznajmiłem, gdy udało mi się odzyskać władanie nad swoimi strunami głosowymi.

W nasze głupoty wdarł się głos kierowcy:

- Chłopcy, uspokójcie się. Spójrzcie przez okno i przywitajcie się z Polską.

Oh Cecilia || The Vamps✔️Where stories live. Discover now