19.

170 22 15
                                    

Wyszedłem ze szpitala z Malią u boku. Dziewczyna nerwowo przygryzała wargę i cały czas wykrzywiała palce.

- Malia? Wszystko w porządku?

- E – dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim przestrachem.

- Tak?

- Masz się nie denerwować i odpoczywać – mruknęła cicho.

- Malio. Teraz się już denerwuje – zauważyłem – mów prawdę.

- Chodzi o Cecilie.

- Cholera.

- Napisała mi coś takiego.

Malia podała mi telefon, a ja spojrzałem na niego, jak zahipnotyzowany.

Cece ;*: Nie szukajcie mnie.

Malia: Stało się coś?

Cece ;*: Nie szukajcie mnie.

Malia: Powtarzasz się!

Malia: Kobieto! Co z Tobą?!

Malia: Odezwij się!

- I przestała odpowiadać – dodała, gdy oddałem jej telefon.

- Jak to?

- Normalnie. Nagle umilkła.

- Muszę ją znaleźć – mruknąłem już w roztargnieniu.

- Masz odpoczywać – złapała mnie za ramię, gdyż już chciałem ruszyć na ratunek mojego Anioła.

- Nieważne. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Zdrowie jest bardzo ważne.
- A Anioł ważniejszy – oznajmiłem.

- Anioł? - zdziwiła się, ale nie miałem czasu i siły, by jej to opowiadać.

Biegiem ruszyłem w miejsce, gdzie miałem pewność, że ją odnajdę.

(Nie mam szlaczka na tele, więc jako przerywnik macie zdjęcie Connora 😁)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Nie mam szlaczka na tele, więc jako przerywnik macie zdjęcie Connora 😁)

Nie myliłem się. Dziewczyna siedziała oparta o drzewo w parku i wpatrywała się w jezioro.

Podszedłem do niej cicho i lekko pogłaskałem ją po głowie.

- Co jest Aniele? - spytałem.

- To moja wina – wyszeptała.

- Co?

- Moja wina – powtórzyła – wpadłeś za mną do wody i coś Ci się stało.

Chwilę milczała. Później dodała:

- Czyli to moja wina.

- Przestań – zaprzeczyłem – gdybym nie chciał, to bym tego nie zrobił.

- Jesteś dobrym człowiekiem – mruknęła, spoglądając mi w oczy.

- Co to ma do rzeczy?

- Nie przeszedłbyś obojętnie obok tonącego, nawet gdybyś tej osoby nie kochał...

- Więc wiesz, że Cię kocham?

- Wiem – spuściła wzrok – i dlatego przepraszam.

- Za co przepraszasz, Aniele?

Cecilia patrzyła w jezioro. Jej twarz była zacięta. Do oczu napłynęły łzy.

- Aniele? Za co przepraszasz? - powtórzyłem.

Z gardła dziewczyny wydobył się szloch. Usiadłem koło niej. Cece od razu położyła głowę na moim ramieniu. Objąłem ją i pocałowałem w czubek głowy.

- Za to, że żyje – mruknęła.

- Mój Ty Głuptasie – wymruczałem z ustami przy jej włosach – to najpiękniejsze, co mogłaś zrobić – oznajmiłem jej.

- Nie chciałam tego – jej głos stał się bezbarwny.

- Cece? - spytałem lekko zdenerwowany – stało się coś?

- Nie wiedziałam, co się z Tobą dzieje. Lekarze nie pozwalali do Ciebie przyjść. Nie miałam już siły i... i nie wytrzymałam – dokończyła płacząc.

- Cece?!

Dziewczyna bez słowa pokazała mi swoją rękę. Była cała w krwistych paskach.

- Nie udało mi się – powiedziała smutno.

- To dobrze! – wykrzyknąłem.

- Nie poddałam się.

- Co?

- Gdybyś przyszedł tylko pięć minut wcześniej... ale to nie Twoja wina. To moja. Jestem słaba, a może byłam? Nie wiem.

- Cecilio – złapałem jej podbródek i zmusiłem, by na mnie spojrzała – co się stało?

- Druga ręka – oznajmiła.

Złapałem ją za nadgarstek, a dziewczyna syknęła z bólu. Osunąłem materiał. Ręka dziewczyny była przecięta jednym, sprawnym ruchem. A krew cały czas wypływała w zawrotnym tempie. Zacząłem ją tamować, jednak Cece poprosiła:

- Nie rób. To boli. A i tak już za późno.

- Nieprawda! - jęknąłem będąc pewny, że dam radę uratować swojego Anioła.

Zadzwoniłem po pogotowie, cały czas tamując wypływ krwi. Później siedziałem obok dziewczyny, która słabła z każdą sekundą.

Oddychała płytko i szybko, jakby nie mogła nabrać porządnego oddechu. Jej głowa bezładnie leżała na moim ramieniu.

W pewnym momencie usłyszałem odgłos pogotowia. Napiąłem się i z uśmiechem, próbując włożyć w tą wypowiedź całą pozytywną energię, jaką w sobie miałem, rzekłem:

- Zaraz będzie dobrze. Pogotowie Ci pomoże!

Wtedy Cece, mój Anioł, podniosła głowę, spojrzała mi w oczy i ze łzami wyszeptała:

- Za późno.

Przełknęła ślinę, zbliżyła się do mnie i wymruczała mi do ucha:

- Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochać.

Po tych słowach jej głowa opadła, oddech się urwał. Spojrzałem na nią. Mój Anioł.

Chciałem krzyczeć, ale wiedziałem, że jest już za późno. Moja miłość odeszła. I nic nie mogłem dla niej zrobić.

Po chwili nadjechało pogotowie.

Oh Cecilia || The Vamps✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz