16.

149 19 2
                                    

  Brad patrzył w ziemię. Jego myśli szalały. Chciałem mu pomóc, ale miałem świadomość, że sam musi sobie poradzić. Musi podjąć tę decyzję z własnej woli.

Oczy Brada świeciły. Czekałem na jego słowa. Czekałem aż coś mi powie. Jednak milczał.

- Connor - zaczął w końcu, a jego głos zdradzał, co chce powiedzieć - nie dam rady. Już Ci to mówiłem. Nie potrafię się od tego uwolnić. Nawet nie wiem, czy tego chcę.

Przymknąłem oczy. Nie chciałem tego słuchać. Mój przyjaciel już tak silnie zdążył się w to gówno wciągnąć, że nawet nie chciał próbować z tym zerwać.

Jak mogłem być taki ślepy, że tego nie zauważyłem? Jak bardzo zaślepiony byłem swoją osobą? Tak długo ignorowałem potrzeby przyjaciela, że dałem mu popaść w uzależnienie...

- Ale jeśli mi pomożesz... - kontynuował Brad, przerywając moje rozkminy - to będę próbował. Będę się starał.

Wreszcie spojrzał w moje oczy. Szukał w nich potwierdzenia. Chciał, abym zapewnił go, żeby wszystko było dobrze.

Skinąłem głową.

- Wszystko będzie dobrze, Braddy - obiecałem mu, powiedziałem to, czego potrzebował.

Długo trwaliśmy z Bradem w milczeniu, wsłuchując się w ciszę i nasze spokojne oddechy. Czułem się dobrze w tej ciszy, jakby coś zasklepiało nasze blizny i na nowo tworzyło tę cudowną więź między nami. Więź przyjaźni i zaufania, której nic nie było w stanie zabić.

Później bez słowa rozeszliśmy się, nie chcąc tracić tej spokojnej, pokrzepiającej ciszy.

Wszedłem do swojego pokoju i ujrzałem mojego Anioła zatopionego w niespokojnym śnie. Dziewczyna oddychała nierówno i lekko trzęsła się z zimna. Nie wiedziałem, co robić, więc przykryłem ją kocem, jednak szybko zauważyłem, że to wcale nie pomaga. W związku z tym niewiele myśląc, delikatnie wsunąłem się pod kołdrę koło dziewczyny i jeszcze delikatniej ją objąłem.

Cecilia całkowicie nieświadomie położyła mi głowę na klatce piersiowej i przytuliła się do mnie. Moje serce zabiło trochę mocniej.

Dziewczyna była taka krucha i delikatna, że bałem się poruszyć. Nie chciałem zrobić jej krzywdy - zdążyła już się nacierpieć.

W pewnym momencie Cecilia wydała z siebie cichy jęk, czym wyrwała mnie z zamyślenia.

- Connor? O cholera! Co się stało?

- Tonęłaś.

- Wiem, ale dlaczego...

- Drżałaś - mruknąłem, gdy zrozumiałem, jaką gafę popełniłem - nie chciałem, aby było Ci zimno, więc...

- Będę tego żałować - mruknęła, ślicznie przygryzając wargę.

Cecilia spojrzała w ziemię i zaczęłam nad czymś gorączkowo myśleć, a ja wiedziałem, że wszystko, ale to wszystko spieprzyłem. Nie potrafiłem wyrazić tego, jakim głupcem się czułem.

Uratowałem mojego Anioła i, zamiast uszanować jej niezależność, wpakowałem się do łóżka, w którym spała, niczego nieświadoma.

Nie wiem, co myśli dziewczyna, ale ja myślałbym tylko jedno... - zastanawiałem się, bijąc się sam ze sobą w myślach - jak mogłem postąpić tak głupio?! Na pewno sądzi, że ją zgwałciłem, albo coś gorszego. Jakim trzeba być debilem, żeby popełnić taki ogromny błąd?!

I wtedy nagle dziewczyna przestała się zastanawiać, spojrzała mi w oczy i powtórzyła:

- Będę tego żałować - po czym zniżyła się i delikatnie mnie pocałowała.  



Notatka od autora:

Kochani!

xx_lavioe_xx ma bardzo ciekawy pomysł, który może pomóc Wam w pisaniu, albo Wy możecie pomóc komuś innemu. Jest to bardzo ciekawa akcja, więc z całego serduszka zapraszam na profil tej dziewczyny ;) 

~R


Oh Cecilia || The Vamps✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora